Celebration 2000 cz.4/ Ekumenia w rytmie New Age
EKUMENIA W RYTMIE NEW AGE/ CZ.4
CHRZEŚCIJAŃSTWO A LA NEW AGE
Zwracając się w 1993 roku do przywódców chrześcijańskich, Gary mówił o różnych ruchach wzywających albo do wzmożonej ewangelizacji, albo/i do zjednoczenia wysiłków w planach obchodów początku trzeciego tysiąclecia. Cytował z szeregu książek o jaskrawie nowowiekowej proweniencji. Jedną z nich jest ,,Reimagination of the World: A Critique of the New Age, Science, and Popular Culture" (Kształtowanie świata na nowo. Krytyka New Age, nauki i kultury masowej), którą nazwał Gary „jedną z najlepszych”, ściągając sobie tym na głowę lawinę krytyki. Na krytykę tę jego wydawnictwo Bimillennial Press zareagowało następująco:
Sformułowanie „jedna z najlepszych” zostało wyrwane z kontekstu przemówienia zatytułowanego „Moc mega-obrazów 2000”, które pan Gary wygłosił do przywódców chrześcijańskich wiosną 1993 roku. W tym 50-minutowym przemówieniu pan Gary omówił koncepcje znajdujące się w 33 książkach, a dotyczące nadejścia trzeciego tysiąclecia chrześcijaństwa. W niektórych przypadkach - jak na przykład w książce Spanglera - zostały one skontrastowane z podejściem jakiejś innej książki. Oto transkrypt tego fragmentu przemówienia:
,,Inni poszukują nowej wizji nowego tysiąclecia. „Nowy Wiek nie żyje, niech żyje Nowy Wiek” - tak można by zatytułować nową książkę Davida Spanglera i Williama Irvina Thompsona ,,Reimagination of the World...", i jest to jedna z najlepszych."32
Bimillennial Press to agenda Biura Służby Globalnej (Global Service Office), założonego w Kalifornii przez Jaya Gary'ego i jego żonę Olgy. Można powiedzieć bez wątpienia, że Bimillennial Press to Jay Gary - i vice versa. Niepokoi zatem to, że powyższy „cytat” z przemówienia Gary'ego nijak się ma do faktów. Można by go co najwyżej nazwać skondensowaną parafrazą, ale w żadnym razie transkryptem. A oto faktyczny cytat słowo w słowo:
Książka ta, zatytułowana ,,Reimagination of the World", mogłaby równie dobrze nosić tytuł: „Nowy Wiek nie żyje, niech żyje Nowy Wiek”. Ponieważ została napisana przez weteranów i pionierów ruchu New Age, którzy spoglądają w tej chwili na rok 2000 oraz na ruch New Age z perspektywy 20 lat i więcej - i jeszcze dłuższą historię - nie tylko jako na doznanie mistyczne, ale i metaforę mającą ukazać osobistą transformację i transformację społeczną, zwłaszcza u progu roku 2000.
Jej podtytuł brzmi „Krytyka Nowego Wieku, nauki i kultury popularnej”. I jest to jedna z najlepszych. Spangler jako pisarz mówi wiele o obrazach i o obrazie, z którego wyrasta jego życie, a jego metafora Nowej Ery na przyszłość to święta cywilizacja w harmonii z samą sobą, z przyrodą i z Bogiem - cywilizacja holistyczna.33
Zaliczmy niejasność tej wypowiedzi na korzyść Gary'ego - być może sformułowanie „jedna z najlepszych” po prostu niefortunnie mu wyszło. Ponieważ jednak Gary nie zamieścił żadnego dalszego komentarza, nic dziwnego, iż czytelnicy są przekonani, że Gary popiera wizję Spanglera. Uwaga, że Spangler wyczekuje jakiejś „świętej cywilizacji” (holy civilization), sugeruje, iż światopogląd Spanglera ma coś wspólnego z biblijną wiarą. Tymczasem Spangler nie wyczekuje wcale cywilizacji świętej, lecz cywilizacji holistycznej (holistic), powstałej na zgliszczach biblijnego chrześcijaństwa.
Co gorsza, Gary nie ogranicza się do cytatów Spanglera, ale przytacza też innych niewierzących autorów:
Inna godna naszej uwagi książka spod znaku Trendy 2000 to ,,The Universe Story" (Opowieść o wszechświecie). W miarę jak zbliżamy się do roku 2000, wielu będzie mówić: „Potrzebujemy jakiejś nowej opowieści”.
Jak wiadomo, aż do końca wieku XV to opowieść o Stworzeniu - od Księgi Rodzaju po Apokalipsę - stanowiła nasz kulturowy consensus. Ta ogólnie przyjęta opowieść nadawała sens cywilizacji i życiu. Lecz od owego roku i od owego czasu autorytet tej opowieści kruszył się. Inni próbowali - ludzkie opowieści próbowały - zastąpić Bożą opowieść. Bezskutecznie - to opowieści połowiczne. A te nowożytne oświeceniowe paradygmaty rozumienia tego, kim jesteśmy, i poglądy, światopoglądy mechanistyczne dosłownie - mówią ci autorzy - dosłownie o mało nie unicestwiły systemów życia na naszej planecie. I tak jest w tradycji, powiedzmy, św. Augustyna, który po pożarze Rzymu w roku 410 czy 413 idzie i pisze książkę, aby wyznaczyć drogę i znaleźć nową opowieść. Co to oznacza?
Autorzy ci proponują nową opowieść o naszych początkach i naszych końcach, nową opowieść, która sprawi harmonię pomiędzy rodzajem ludzkim a całą ziemią. Ich opowieść to epos, wszechogarniający, to opowieść-przypowieść. Ciągnie się ona od zapalnika w postaci rozprzestrzenienia się wszechświata eony temu, poprzez stworzenie galaktyk i gwiazd supernowych oraz galaktyk [sic] aż do ziemi, po pojawienie się życia ludzkiego, rozwój klasycznych cywilizacji, aż po spojrzenia w przyszłość. Głównym wątkiem jest „celebracja kosmosu”, faktu, iż wszechświat zmierza ku temu celowi wyrażenia siebie i celebracji. Autor wydaje się nawet sugerować kosmiczną liturgię - to dzieje się przed wielkim, świętym Bogiem.
Jako członek społeczności odkupieńczej, czuję się cokolwiek nieswojo. Tego rodzaju książki są dla mnie wielką próbą. Chcę to przyznać. Myślę jednak, że nie jesteśmy w stanie uniknąć wielkiego przeszacowania, jakie rok 2000 spowoduje w kulturze masowej i życiu intelektualnym naszej planety. Jako chrześcijanie, mamy dynamiczną teologię odkupienia, za to w tej chwili bardzo statyczną teologię stworzenia. I to jest jedno z wyzwań, jakie rzucą nam Trendy 2000.34
Zdaniem więc Gary'ego autorzy ,,The Universe Story" - Brian Swimme i Thomas Berry - proponują zgodnie z tradycją św. Augustyna nową opowieść o przyszłości, która ma zapewnić harmonię między człowiekiem a przyrodą. Zaznaczając w tym kontekście, że chrześcijańska teologia stworzenia jest bardzo statyczna, Gary wydaje się sugerować, że musimy zrewaluować kreacjonizm w świetle „dowodów” na ewolucję zaprezentowanych przez autorów tej książki. Taki krok wymagałby przychylenia się do teorii ewolucji, głoszącej intelektualny i duchowy rozwój ludzkości. Trzeba tu zauważyć, że ,,The Universe Story" nie jest bynajmniej „celebracją roku 2000”, ale celebracją myśli ewolucjonistycznej. I choć autorzy napomykają o „liturgii kosmicznej”, to ani razu nie wspominają o Bogu; uznanie prawowierności tej „liturgii” przez Gary'ego świadczy o tym, iż zgadza się on ze światopoglądem autorów.
Tego rodzaju książka nie powinna być dla chrześcijan żadną „wielką próbą”. Jej ewolucjonistyczny kręgosłup czyni ją jaskrawie niebiblijną. Chciałbym też zapytać: Po co nam „nowa teologia stworzenia”? Czyżby biblijna teologia stworzenia była aż tak „statyczna”, że nie jest w stanie odeprzeć argumentów ruchu New Age? Nie wydaje mi się.
Możemy ostatecznie przyjąć, że podczas próby omówienia w ciągu 50 minut aż 33 książek odzwierciedlających „mega-obrazy” nowego tysiąclecia Gary nie zdołał wyrazić się dość precyzyjnie i został po prostu źle zrozumiany. Nie może być jednak mowy o nieporozumieniu w sprawie otwartego polecania przez niego pewnych książek wydanych w świecie chrześcijańskim. Rozziew pomiędzy świecką filozofią ewolucjonizmu i New Age a chrześcijańskim aktywizmem na rzecz bezpieczniejszej ziemi nie jest tak wielki, jak by się mogło wydawać. Rozziew ten niweluje książka Toma Sine'a ,,Wild Hope" (Dzika nadzieja), której lekturę Gary zaleca chrześcijanom.
Autor „Dzikiej nadziei” stawia tezę, że jeśli chrześcijanie nie zaangażują się w ratowanie ziemi przed ostatecznym zniszczeniem, to człowiek może całkiem wyginąć, a ziemia stanie się pustkowiem:
Gdy 22 kwietnia 1990 roku świętowaliśmy 20 rocznicę Dnia Ziemi, stało się oczywiste, że świętujemy nie tylko przeszłość - że spoglądamy ku przyszłości. Gdyż coraz większa rzesza ludzi z wszelkich środowisk: młodych i starych, republikanów i demokratów, w Stanach Zjednoczonych i na całym świecie słyszy gorączkowy sygnał pobudki w sprawie ochrony środowiska, rozbrzmiewający od strony XXI wieku. To właściwie ultimatum: posprzątajcie swe postępowanie albo ponieście konsekwencje, niewykluczone, że nawet załamanie systemów podtrzymujących życie na ziemi w takiej postaci, jaką znamy. Wierzę, że mamy najwyżej 10-15 lat na rozpoczęcie odwracania tendencji degradacji środowiska - albo poniesiemy konsekwencje.35
Czytając „Dziką nadzieję” zacząłem lepiej pojmować, co skłania ludzi takich jak Jay Gary do wspólnych wysiłków na rzecz ocalenia ziemi. Trafili oni pod wpływ idei innych ludzi o światopoglądzie skażonym myśleniem ateistycznym. Myślenie to łączą oni z koncepcją, że chrześcijanie muszą ocalić ziemię, gdyż jest ona własnością Pana.
Jest faktem oczywistym, że Jezus jest Panem całego stworzenia, faktem jest jednak również, że ziemia na jakiś czas znalazła się w rękach szatana, w zgodzie z zamierzeniem Bożym, aby serca ludzkie zostały poddane próbie. Nasza planeta nie ulegnie zagładzie wskutek naszych działań, a to dlatego, że Słowo Boże odsłania nam jej przyszłość: po wielkim ucisku na niewierzący świat zostanie wylany gniew Boży, po czym nastąpi fizyczny powrót Jezusa, przybywającego, aby ustanowić swoje panowanie nad narodami, którymi ma rządzić przez tysiąc lat „rózgą żelazną”.
Z drugiej strony nasza ziemia nie zostanie ocalona dzięki wysiłkom ludzkim. A mimo to Sine chce nas przekonać, że jeśli kraje rozwinięte nie obniżą swojej stopy życiowej i nie powrócą do prymitywniejszego życia, to zagrożone będzie istnienie człowieka na ziemi.
Prawdziwie wierzący w Jezusa Chrystusa, wierzący biblijnym proroctwom, nie muszą się obawiać zagłady ziemi. Lecz zarazem nie będą się oni łudzić, że ziemia zostanie uratowana dzięki ludzkim wysiłkom jeszcze przed powrotem Jezusa.
Socjalistyczna mentalność Sine'a przejawia się wyraźnie w takiej oto jego wypowiedzi:
Niewątpliwie nowy porządek Boży i nowe społeczeństwo stoją na drugim biegunie wobec obecnego porządku. Wizja ta nie ma w zamiarze zachowania świata w jego obecnym kształcie, lecz jego przemianę - mocą Bożą - w to, czym pragnie mieć go Bóg.
Bóg zamierza przewrócić świat do góry nogami - obalić bogatych i potężnych, a wznieść ubogich i lekceważonych. Bóg pragnie przemienić broń wojenną w narzędzia pokoju. Bóg pragnie urządzić międzykulturowe święto w każdym plemieniu, rodzie i narodzie. Bóg pragnie, aby ślepi przejrzeli, głusi słyszeli, a więźniowie wyszli na wolność. Bóg pragnie ukształtować nowy porządek, w którym wszelkie stworzone życie istnieje w harmonii i szalom. W samym centrum tej nowej przyszłości będzie nowe, otwarte społeczeństwo osób, które zostały pojednane z żywym Bogiem, z którymi Bóg będzie panował na wieki.36
Bóg nie zaplanował obalenia bogatych i potężnych, a z pewnością nie poprzez starania Jego ludu. W ubóstwie jako takim nie ma więcej zalet niż w bogactwie. Bóg sam osądzi tych, którzy niewłaściwie używają swego bogactwa i władzy. Bóg sam ustawi wszystko we właściwym porządku z chwilą powrotu Jezusa. Tom Sine jednakże nie zamierza czekać na Jezusa:
,,Wild Hope" jest oparta na założeniu, że Stwórca Bóg jest aktywny w historii, chcąc zrodzić przyszłość, w której wszystko stanie się nowe. Dla sobie znanych powodów Stwórca zaprasza nas do uczestnictwa jako współpracowników [...] w zradzaniu tego nowego początku w naszym życiu, w naszej społeczności i w szerszym otoczeniu. Wierzę, że ta Dzika Nadzieja oferuje nie tylko alternatywną wizję, ale także biblijną podstawę, z której można odnosić się do ogromnych wyzwań jutrzejszego świata.37
Twierdzenie, że „Bóg jest aktywny w historii”, aby zrodzić taką idealistyczną przyszłość, równa się sugerowaniu, że spowodują ją ludzkie wysiłki czynione w Jego imię. A w najlepszym razie, że Bóg posłuży się swoimi ludźmi, by zaprowadzić porządek na świecie. Takie przekonanie jest sprzeczne ze Słowem Bożym. Stoimy wtedy na stanowisku, iż Bóg nie mówił poważnie, zapowiadając nasilenie się z czasem zła na świecie i konieczność sądu, który ma nastać dopiero w związku z fizycznym powrotem Jezusa Chrystusa, który ma rządzić narodami. Znaczyłoby to, że ludzie ci wiedzą lepiej niż sam Bóg, czego Bóg chce. Absurdalność tej tezy jest przerażająca.
Chcąc zmienić Boże zamiary co do sposobu zakończenia obecnej ery, zmieniają oni zarazem centralne poselstwo Ewangelii, odchodząc od ewangelizacji zgubionych i osobistej pomocy cierpiącym w kierunku zorganizowanej społecznej akcji mającej zmienić tragiczne warunki życia ludzkości. Przypisują Jezusowi pewne humanistyczne poczucie altruizmu, skłaniające do działania na rzecz „pokoju i sprawiedliwości”:
Ci pierwsi chrześcijanie pojmowali coś, czego świadomość dzisiejszy kościół w dużej mierze utracił: że naśladowanie Mesjasza Jezusa oznacza, iż każdy członek społeczności mesjańskiej musi trudzić się na rzecz zamiarów Bożych tak samo jak on [sic]. Znaczy to, iż każdy uczeń musi odłożyć na bok wszelki mniej ważny cel i szukać wpierw celów królestwa Bożego, działając na rzecz prawości, sprawiedliwości i pokoju w gwałtownie zmieniającym się świecie.38
Celem jednakże królestwa Bożego nie jest działanie na rzecz prawości, sprawiedliwości i pokoju. W oczach Bożych jedyną liczącą się sprawiedliwością jest sprawiedliwość Jezusa. Sam zaś Jezus nie działał na rzecz sprawiedliwości i pokoju na świecie. Wręcz przeciwnie: przyniósł miecz dzielący tych, którzy za Nim pójdą, od świata, który Go nienawidzi.
Jedno musimy zrozumieć: Nienawiść do Jezusa nie zawsze musi oznaczać zapiekłą wrogość do samej Jego osoby. Nienawiść do Jezusa przyjmuje wiele łagodniejszych postaci, stwarzając nieraz nawet pozory miłości do Niego. Może przybrać postać uznawania go za „dobrego człowieka”, „proroka”, a nawet „bóstwo”. W każdym jednak z tych przypadków odmawia się Jezusowi cech przedstawionych w Biblii: iż jest On Bogiem wcielonym i jedyną drogą do Ojca. Bywa, że uznaje się nawet i tę prawdę, lecz nienawiść do Jezusa przejawia się w niechęci do posłuszeństwa wobec Jego Słowa. Nie można miłować Jezusa, a zarazem nie miłować Jego Słowa.
Bardzo subtelnym wyrazem nienawiści do Jezusa i Jego Słowa może być modła pisania dotyczących Go zaimków małą literą: zamiast „On”, „Jego” czy „Jemu” widzać pisownię „on”, „jego”, „jemu”. Przykładem tego jest pisanie przez Sine'a małą literą zaimków dotyczących Jezusa.
Nie jest to sprawa tak znów błaha, jeśli zważyć na ugruntowaną nowożytną tradycję pisania zaimków osobowych dotyczących Boga, Jezusa i Ducha Świętego dużą literą. Wyjąwszy ludzi kompletnie nieobeznanych z tradycją literacką, nikt nie będzie łamał tej zasady bez jakiejś przemyślanej przyczyny. Tym bardziej nie zrobi tego prawdziwie wierzący chrześcijanin.
Jeszcze dziwniejsze jest jednak fakt, że na 343 stronicach swojej książki Sine nie tylko konsekwentnie pisze małą literą zaimki odnoszące się do Jezusa, ale w ogóle OBYWA SIĘ BEZ ZAIMKÓW DOTYCZĄCYCH BOGA, wyjąwszy kilka cytatów z Pisma, głównie z przekładu Revised Standard Version [częstokroć krytykowanej za liberalizujące, a nawet heretyckie skłonności w przekładzie - przyp. red.] oraz pewnego księdza katolickiego. Sam Sine woli kilkakrotnie w tym samym zdaniu odmienić słowo „Bóg”, niż w sposób naturalny zastąpić je zaimkami w miejscach, gdzie oczywiste jest, o kim mowa. Ma się wrażenie, jakby autor celowo unikał w odniesieniu do Boga tradycyjnych - i biblijnych - zaimków męskoosobowych.
I znów nie jest to sprawa błaha, jeśli uwzględnić ogólnie „zielony” ton jego książki. Niewyraźnie krytykując ruch New Age, Sine sam proponuje w swojej książce poselstwo New Age.
O ile komentarze Jaya Gary'ego o pismach Spanglera, Swimme'a czy Berry'ego można by uznać za niejednoznaczne i przejść nad nimi do porządku dziennego, o tyle trudno pogodzić się z polecaniem przez niego książki Sine'a. Jeśli dodać do tego jeszcze jego nazwisko na liście zespołu przygotowującego książkę ,,Target: Earth" (Cel: Ziemia) wydanej wspólnie przez Uniwersytet Narodów Młodzieży z Misją oraz Global Mapping International, to zaskakuje nas większa niż przypuszczaliśmy infekcja New Age w kościele.
,,Target: Earth" łączy przesłanie o pilnej potrzebie światowej ewangelizacji z typowym dla New Age poselstwem ekologii i pokoju. Autorzy książki upatrują początków kościoła rzymskokatolickiego w roku 33, z czego wniosek, iż jest to kościół prawdziwy, od którego dopiero odłamały się wszystkie pozostałe; podczas gdy w rzeczywistości katolicyzm rzymski rozprzestrzenił się dopiero za panowania cesarza Konstantyna w IV wieku i był pierwszym wielkim odstępstwem od wiary.
Współtwórców,, Target: Earth" uważa się często wcale nie za zwolenników New Age czy teologii liberalnej, lecz za nową kategorię chrześcijan ewangelikalnych, członków Społeczności Odkupienia.
Teologia odkupienia
Jak wspomnieliśmy, Gary uważa się za członka Społeczności Odkupienia (Redemptive Community). Czym jest ta Społeczność?
Można by pomyśleć, iż Gary wierzy w dzieło odkupienia dokonane przez Jezusa Chrystusa dla zbawienia dusz. I istotnie. W wywiadzie ze mną wyznał, że uznaje Jezusa za jedynego Chrystusa, że Jego krew została przelana dla odkupienia dusz ludzi, że cieleśnie zmartwychwstał i podobnie zmartwychwstaną wszyscy, którzy do Niego należą, że wstąpił do nieba i że przyjdzie powtórnie. Gary wierzy też, że fenomen wcielenia odnosi się tylko do Jezusa i że nigdy się już nie powtórzy.
Czy taki właśnie jest kręgosłup ideologiczny Społeczności Odkupienia? Czy też chodzi o coś jeszcze? Wyjaśnienie oferuje Tom Sine:
Przywódcy ewangelikalni muszą przypominać członkom swoich wspólnot, że Bóg nie unieważnił naszego zadania powierzonego w Księdze Rodzaju 1, aby panować nad ziemią. I musimy odzyskać biblijną wizję Boga, który planuje uczynić „wszystko nowym”, w tym również stworzenie. Jedną z największych potrzeb w dzisiejszym ruchu ewangelikalnym jest odzyskanie teologii odkupienia, która obejmuje stworzony porządek Boży.39
Działanie na rzecz odnowy stworzonego porządku Bożego musi się zatem rozpocząć od zasadniczego podważenia typowej dla zachodu postawy zdobywcy i konsumenta („Western Dream”). Wymaga także, abyśmy odkryli i uznali nową wizję, opartą na biblijnej wizji obejmującej przywrócenie stworzonego porządku. I potrzebuje ono odzyskania żywotnej duchowości i ponownego przemyślenia naszego stosunku do wszelkiego stworzonego życia.40
Teologia odkupienia zajmuje się więc nie tylko zbawianiem dusz, ale i zbawianiem całej planety oraz porządku społecznego na świecie.
Nie chcę powiedzieć, iż powinniśmy ignorować te problemy. Myślę, że trzeba się starać nie szkodzić środowisku, lecz z drugiej strony nie można wpadać w paranoję i zapominać, że Bóg nadal nad wszystkim panuje. I że według Jego Słowa katastroficzne wizje Sine'a i jego towarzyszy nigdy się nie spełnią.
Analizując tę mentalność, spostrzegamy, iż tacy rzekomi chrześcijanie mają wiele wspólnego z New Age, lecz nie na płaszczyźnie filozoficznej, ale praktycznej. Aktywnie działają na rzecz „odkupienia” ziemi oraz - jak nazywa to Jay Gary - „ocalenia duszy społeczeństwa”. Działają bardzo gorliwie, powołując się w swojej argumentacji na dzieła innych, zarówno zdeklarowanych chrześcijan jak i niewierzących, w tym zwolenników New Age. Nie znaczy to, że sami są członkami ruchu New Age, lecz że teologii odkupienia nauczyli się od innych, których teorie na temat ocalenia ziemi przypominają stanowisko New Age. Ludzie ci stoją dość blisko chrześcijańskiego ruchu rekonstrukcjonistycznego, chociaż część z nich odcięłaby się od jego postmillennialnej eschatologii.
Analizując to zjawisko, zadawałem sobie pytanie, jak zdeklarowani chrześcijanie o biblijnej chrystologii mogą propagować, a nawet przychylnie cytować nauki New Age. I doszedłem do wniosku, że zwolennicy teologii odkupienia nie są zwolennikami New Age jako takiego, utożsamiają się jednak z jego aktywizmem na rzecz ochrony środowiska i paranoją typową dla jego pism, lekceważąc często wagę ich duchowych implikacji. Stąd dochodzi do częstego rekomendowania książek New Age przy jednoczesnym odżegnywaniu się od ideologii tego ruchu.
Autorzy ci występują przeciwko kanalizowaniu, krystalomancji i innym praktykom typowym dla ruchu Nowej Ery, lecz chwalą jego wysiłki na rzecz ocalenia ziemi. Niektórzy z nich przejmują nawet pewne praktyki New Age, takie jak wewnętrzne uzdrowienie, medytację, wizualizację i integracjonizm psychologiczny itd., trzymając się zarazem chrystologii biblijnej. A brnąc coraz dalej w filozofię New Age poprzez płaszczyznę ochrony środowiska, polityczną czy ekonomiczną, w końcu muszą przyjąć terminologię tego ruchu, a co gorzej przestaną zauważać różnice między myśleniem New Age a ich własnym kształtującym się na nowo światopoglądem. Dochodzi do przenikania się New Age i chrześcijaństwa, wskutek czego rodzi się filozoficzna hybryda chrześcijaństwa skupiającego uwagę na tej ziemi, a jednocześnie wyznającego zdrową, biblijną chrystologię. W tym momencie najczęściej do głosu dochodzi teistyczny ewolucjonizm.
Podstawą jedności staje się wtedy nie posłuszeństwo należycie wykładanemu Słowu Bożemu, lecz deklaracja wiary i celów możliwa do przyjęcia dla wszystkich denominacji chrześcijańskich. Na moje pytanie o ekumeniczny charakter jego działalności Jay Gary przyznał, że warunkiem przyjęcia do ruchu jest uznawanie składu apostolskiego.
A przecież chrystologia biblijna oparta na tylko składzie apostolskim nie jest w stanie ustrzec przed duchowym oszustwem. Usiłując służyć Bogu możemy nieopatrznie znaleźć się pod wpływem tych, których rzekomo biblijna teologia została zarażona neoortodoksją.
Zwracając się w 1993 roku do przywódców chrześcijańskich, Gary mówił o różnych ruchach wzywających albo do wzmożonej ewangelizacji, albo/i do zjednoczenia wysiłków w planach obchodów początku trzeciego tysiąclecia. Cytował z szeregu książek o jaskrawie nowowiekowej proweniencji. Jedną z nich jest ,,Reimagination of the World: A Critique of the New Age, Science, and Popular Culture" (Kształtowanie świata na nowo. Krytyka New Age, nauki i kultury masowej), którą nazwał Gary „jedną z najlepszych”, ściągając sobie tym na głowę lawinę krytyki. Na krytykę tę jego wydawnictwo Bimillennial Press zareagowało następująco:
Sformułowanie „jedna z najlepszych” zostało wyrwane z kontekstu przemówienia zatytułowanego „Moc mega-obrazów 2000”, które pan Gary wygłosił do przywódców chrześcijańskich wiosną 1993 roku. W tym 50-minutowym przemówieniu pan Gary omówił koncepcje znajdujące się w 33 książkach, a dotyczące nadejścia trzeciego tysiąclecia chrześcijaństwa. W niektórych przypadkach - jak na przykład w książce Spanglera - zostały one skontrastowane z podejściem jakiejś innej książki. Oto transkrypt tego fragmentu przemówienia:
,,Inni poszukują nowej wizji nowego tysiąclecia. „Nowy Wiek nie żyje, niech żyje Nowy Wiek” - tak można by zatytułować nową książkę Davida Spanglera i Williama Irvina Thompsona ,,Reimagination of the World...", i jest to jedna z najlepszych."32
Bimillennial Press to agenda Biura Służby Globalnej (Global Service Office), założonego w Kalifornii przez Jaya Gary'ego i jego żonę Olgy. Można powiedzieć bez wątpienia, że Bimillennial Press to Jay Gary - i vice versa. Niepokoi zatem to, że powyższy „cytat” z przemówienia Gary'ego nijak się ma do faktów. Można by go co najwyżej nazwać skondensowaną parafrazą, ale w żadnym razie transkryptem. A oto faktyczny cytat słowo w słowo:
Książka ta, zatytułowana ,,Reimagination of the World", mogłaby równie dobrze nosić tytuł: „Nowy Wiek nie żyje, niech żyje Nowy Wiek”. Ponieważ została napisana przez weteranów i pionierów ruchu New Age, którzy spoglądają w tej chwili na rok 2000 oraz na ruch New Age z perspektywy 20 lat i więcej - i jeszcze dłuższą historię - nie tylko jako na doznanie mistyczne, ale i metaforę mającą ukazać osobistą transformację i transformację społeczną, zwłaszcza u progu roku 2000.
Jej podtytuł brzmi „Krytyka Nowego Wieku, nauki i kultury popularnej”. I jest to jedna z najlepszych. Spangler jako pisarz mówi wiele o obrazach i o obrazie, z którego wyrasta jego życie, a jego metafora Nowej Ery na przyszłość to święta cywilizacja w harmonii z samą sobą, z przyrodą i z Bogiem - cywilizacja holistyczna.33
Zaliczmy niejasność tej wypowiedzi na korzyść Gary'ego - być może sformułowanie „jedna z najlepszych” po prostu niefortunnie mu wyszło. Ponieważ jednak Gary nie zamieścił żadnego dalszego komentarza, nic dziwnego, iż czytelnicy są przekonani, że Gary popiera wizję Spanglera. Uwaga, że Spangler wyczekuje jakiejś „świętej cywilizacji” (holy civilization), sugeruje, iż światopogląd Spanglera ma coś wspólnego z biblijną wiarą. Tymczasem Spangler nie wyczekuje wcale cywilizacji świętej, lecz cywilizacji holistycznej (holistic), powstałej na zgliszczach biblijnego chrześcijaństwa.
Co gorsza, Gary nie ogranicza się do cytatów Spanglera, ale przytacza też innych niewierzących autorów:
Inna godna naszej uwagi książka spod znaku Trendy 2000 to ,,The Universe Story" (Opowieść o wszechświecie). W miarę jak zbliżamy się do roku 2000, wielu będzie mówić: „Potrzebujemy jakiejś nowej opowieści”.
Jak wiadomo, aż do końca wieku XV to opowieść o Stworzeniu - od Księgi Rodzaju po Apokalipsę - stanowiła nasz kulturowy consensus. Ta ogólnie przyjęta opowieść nadawała sens cywilizacji i życiu. Lecz od owego roku i od owego czasu autorytet tej opowieści kruszył się. Inni próbowali - ludzkie opowieści próbowały - zastąpić Bożą opowieść. Bezskutecznie - to opowieści połowiczne. A te nowożytne oświeceniowe paradygmaty rozumienia tego, kim jesteśmy, i poglądy, światopoglądy mechanistyczne dosłownie - mówią ci autorzy - dosłownie o mało nie unicestwiły systemów życia na naszej planecie. I tak jest w tradycji, powiedzmy, św. Augustyna, który po pożarze Rzymu w roku 410 czy 413 idzie i pisze książkę, aby wyznaczyć drogę i znaleźć nową opowieść. Co to oznacza?
Autorzy ci proponują nową opowieść o naszych początkach i naszych końcach, nową opowieść, która sprawi harmonię pomiędzy rodzajem ludzkim a całą ziemią. Ich opowieść to epos, wszechogarniający, to opowieść-przypowieść. Ciągnie się ona od zapalnika w postaci rozprzestrzenienia się wszechświata eony temu, poprzez stworzenie galaktyk i gwiazd supernowych oraz galaktyk [sic] aż do ziemi, po pojawienie się życia ludzkiego, rozwój klasycznych cywilizacji, aż po spojrzenia w przyszłość. Głównym wątkiem jest „celebracja kosmosu”, faktu, iż wszechświat zmierza ku temu celowi wyrażenia siebie i celebracji. Autor wydaje się nawet sugerować kosmiczną liturgię - to dzieje się przed wielkim, świętym Bogiem.
Jako członek społeczności odkupieńczej, czuję się cokolwiek nieswojo. Tego rodzaju książki są dla mnie wielką próbą. Chcę to przyznać. Myślę jednak, że nie jesteśmy w stanie uniknąć wielkiego przeszacowania, jakie rok 2000 spowoduje w kulturze masowej i życiu intelektualnym naszej planety. Jako chrześcijanie, mamy dynamiczną teologię odkupienia, za to w tej chwili bardzo statyczną teologię stworzenia. I to jest jedno z wyzwań, jakie rzucą nam Trendy 2000.34
Zdaniem więc Gary'ego autorzy ,,The Universe Story" - Brian Swimme i Thomas Berry - proponują zgodnie z tradycją św. Augustyna nową opowieść o przyszłości, która ma zapewnić harmonię między człowiekiem a przyrodą. Zaznaczając w tym kontekście, że chrześcijańska teologia stworzenia jest bardzo statyczna, Gary wydaje się sugerować, że musimy zrewaluować kreacjonizm w świetle „dowodów” na ewolucję zaprezentowanych przez autorów tej książki. Taki krok wymagałby przychylenia się do teorii ewolucji, głoszącej intelektualny i duchowy rozwój ludzkości. Trzeba tu zauważyć, że ,,The Universe Story" nie jest bynajmniej „celebracją roku 2000”, ale celebracją myśli ewolucjonistycznej. I choć autorzy napomykają o „liturgii kosmicznej”, to ani razu nie wspominają o Bogu; uznanie prawowierności tej „liturgii” przez Gary'ego świadczy o tym, iż zgadza się on ze światopoglądem autorów.
Tego rodzaju książka nie powinna być dla chrześcijan żadną „wielką próbą”. Jej ewolucjonistyczny kręgosłup czyni ją jaskrawie niebiblijną. Chciałbym też zapytać: Po co nam „nowa teologia stworzenia”? Czyżby biblijna teologia stworzenia była aż tak „statyczna”, że nie jest w stanie odeprzeć argumentów ruchu New Age? Nie wydaje mi się.
Możemy ostatecznie przyjąć, że podczas próby omówienia w ciągu 50 minut aż 33 książek odzwierciedlających „mega-obrazy” nowego tysiąclecia Gary nie zdołał wyrazić się dość precyzyjnie i został po prostu źle zrozumiany. Nie może być jednak mowy o nieporozumieniu w sprawie otwartego polecania przez niego pewnych książek wydanych w świecie chrześcijańskim. Rozziew pomiędzy świecką filozofią ewolucjonizmu i New Age a chrześcijańskim aktywizmem na rzecz bezpieczniejszej ziemi nie jest tak wielki, jak by się mogło wydawać. Rozziew ten niweluje książka Toma Sine'a ,,Wild Hope" (Dzika nadzieja), której lekturę Gary zaleca chrześcijanom.
Autor „Dzikiej nadziei” stawia tezę, że jeśli chrześcijanie nie zaangażują się w ratowanie ziemi przed ostatecznym zniszczeniem, to człowiek może całkiem wyginąć, a ziemia stanie się pustkowiem:
Gdy 22 kwietnia 1990 roku świętowaliśmy 20 rocznicę Dnia Ziemi, stało się oczywiste, że świętujemy nie tylko przeszłość - że spoglądamy ku przyszłości. Gdyż coraz większa rzesza ludzi z wszelkich środowisk: młodych i starych, republikanów i demokratów, w Stanach Zjednoczonych i na całym świecie słyszy gorączkowy sygnał pobudki w sprawie ochrony środowiska, rozbrzmiewający od strony XXI wieku. To właściwie ultimatum: posprzątajcie swe postępowanie albo ponieście konsekwencje, niewykluczone, że nawet załamanie systemów podtrzymujących życie na ziemi w takiej postaci, jaką znamy. Wierzę, że mamy najwyżej 10-15 lat na rozpoczęcie odwracania tendencji degradacji środowiska - albo poniesiemy konsekwencje.35
Czytając „Dziką nadzieję” zacząłem lepiej pojmować, co skłania ludzi takich jak Jay Gary do wspólnych wysiłków na rzecz ocalenia ziemi. Trafili oni pod wpływ idei innych ludzi o światopoglądzie skażonym myśleniem ateistycznym. Myślenie to łączą oni z koncepcją, że chrześcijanie muszą ocalić ziemię, gdyż jest ona własnością Pana.
Jest faktem oczywistym, że Jezus jest Panem całego stworzenia, faktem jest jednak również, że ziemia na jakiś czas znalazła się w rękach szatana, w zgodzie z zamierzeniem Bożym, aby serca ludzkie zostały poddane próbie. Nasza planeta nie ulegnie zagładzie wskutek naszych działań, a to dlatego, że Słowo Boże odsłania nam jej przyszłość: po wielkim ucisku na niewierzący świat zostanie wylany gniew Boży, po czym nastąpi fizyczny powrót Jezusa, przybywającego, aby ustanowić swoje panowanie nad narodami, którymi ma rządzić przez tysiąc lat „rózgą żelazną”.
Z drugiej strony nasza ziemia nie zostanie ocalona dzięki wysiłkom ludzkim. A mimo to Sine chce nas przekonać, że jeśli kraje rozwinięte nie obniżą swojej stopy życiowej i nie powrócą do prymitywniejszego życia, to zagrożone będzie istnienie człowieka na ziemi.
Prawdziwie wierzący w Jezusa Chrystusa, wierzący biblijnym proroctwom, nie muszą się obawiać zagłady ziemi. Lecz zarazem nie będą się oni łudzić, że ziemia zostanie uratowana dzięki ludzkim wysiłkom jeszcze przed powrotem Jezusa.
Socjalistyczna mentalność Sine'a przejawia się wyraźnie w takiej oto jego wypowiedzi:
Niewątpliwie nowy porządek Boży i nowe społeczeństwo stoją na drugim biegunie wobec obecnego porządku. Wizja ta nie ma w zamiarze zachowania świata w jego obecnym kształcie, lecz jego przemianę - mocą Bożą - w to, czym pragnie mieć go Bóg.
Bóg zamierza przewrócić świat do góry nogami - obalić bogatych i potężnych, a wznieść ubogich i lekceważonych. Bóg pragnie przemienić broń wojenną w narzędzia pokoju. Bóg pragnie urządzić międzykulturowe święto w każdym plemieniu, rodzie i narodzie. Bóg pragnie, aby ślepi przejrzeli, głusi słyszeli, a więźniowie wyszli na wolność. Bóg pragnie ukształtować nowy porządek, w którym wszelkie stworzone życie istnieje w harmonii i szalom. W samym centrum tej nowej przyszłości będzie nowe, otwarte społeczeństwo osób, które zostały pojednane z żywym Bogiem, z którymi Bóg będzie panował na wieki.36
Bóg nie zaplanował obalenia bogatych i potężnych, a z pewnością nie poprzez starania Jego ludu. W ubóstwie jako takim nie ma więcej zalet niż w bogactwie. Bóg sam osądzi tych, którzy niewłaściwie używają swego bogactwa i władzy. Bóg sam ustawi wszystko we właściwym porządku z chwilą powrotu Jezusa. Tom Sine jednakże nie zamierza czekać na Jezusa:
,,Wild Hope" jest oparta na założeniu, że Stwórca Bóg jest aktywny w historii, chcąc zrodzić przyszłość, w której wszystko stanie się nowe. Dla sobie znanych powodów Stwórca zaprasza nas do uczestnictwa jako współpracowników [...] w zradzaniu tego nowego początku w naszym życiu, w naszej społeczności i w szerszym otoczeniu. Wierzę, że ta Dzika Nadzieja oferuje nie tylko alternatywną wizję, ale także biblijną podstawę, z której można odnosić się do ogromnych wyzwań jutrzejszego świata.37
Twierdzenie, że „Bóg jest aktywny w historii”, aby zrodzić taką idealistyczną przyszłość, równa się sugerowaniu, że spowodują ją ludzkie wysiłki czynione w Jego imię. A w najlepszym razie, że Bóg posłuży się swoimi ludźmi, by zaprowadzić porządek na świecie. Takie przekonanie jest sprzeczne ze Słowem Bożym. Stoimy wtedy na stanowisku, iż Bóg nie mówił poważnie, zapowiadając nasilenie się z czasem zła na świecie i konieczność sądu, który ma nastać dopiero w związku z fizycznym powrotem Jezusa Chrystusa, który ma rządzić narodami. Znaczyłoby to, że ludzie ci wiedzą lepiej niż sam Bóg, czego Bóg chce. Absurdalność tej tezy jest przerażająca.
Chcąc zmienić Boże zamiary co do sposobu zakończenia obecnej ery, zmieniają oni zarazem centralne poselstwo Ewangelii, odchodząc od ewangelizacji zgubionych i osobistej pomocy cierpiącym w kierunku zorganizowanej społecznej akcji mającej zmienić tragiczne warunki życia ludzkości. Przypisują Jezusowi pewne humanistyczne poczucie altruizmu, skłaniające do działania na rzecz „pokoju i sprawiedliwości”:
Ci pierwsi chrześcijanie pojmowali coś, czego świadomość dzisiejszy kościół w dużej mierze utracił: że naśladowanie Mesjasza Jezusa oznacza, iż każdy członek społeczności mesjańskiej musi trudzić się na rzecz zamiarów Bożych tak samo jak on [sic]. Znaczy to, iż każdy uczeń musi odłożyć na bok wszelki mniej ważny cel i szukać wpierw celów królestwa Bożego, działając na rzecz prawości, sprawiedliwości i pokoju w gwałtownie zmieniającym się świecie.38
Celem jednakże królestwa Bożego nie jest działanie na rzecz prawości, sprawiedliwości i pokoju. W oczach Bożych jedyną liczącą się sprawiedliwością jest sprawiedliwość Jezusa. Sam zaś Jezus nie działał na rzecz sprawiedliwości i pokoju na świecie. Wręcz przeciwnie: przyniósł miecz dzielący tych, którzy za Nim pójdą, od świata, który Go nienawidzi.
Jedno musimy zrozumieć: Nienawiść do Jezusa nie zawsze musi oznaczać zapiekłą wrogość do samej Jego osoby. Nienawiść do Jezusa przyjmuje wiele łagodniejszych postaci, stwarzając nieraz nawet pozory miłości do Niego. Może przybrać postać uznawania go za „dobrego człowieka”, „proroka”, a nawet „bóstwo”. W każdym jednak z tych przypadków odmawia się Jezusowi cech przedstawionych w Biblii: iż jest On Bogiem wcielonym i jedyną drogą do Ojca. Bywa, że uznaje się nawet i tę prawdę, lecz nienawiść do Jezusa przejawia się w niechęci do posłuszeństwa wobec Jego Słowa. Nie można miłować Jezusa, a zarazem nie miłować Jego Słowa.
Bardzo subtelnym wyrazem nienawiści do Jezusa i Jego Słowa może być modła pisania dotyczących Go zaimków małą literą: zamiast „On”, „Jego” czy „Jemu” widzać pisownię „on”, „jego”, „jemu”. Przykładem tego jest pisanie przez Sine'a małą literą zaimków dotyczących Jezusa.
Nie jest to sprawa tak znów błaha, jeśli zważyć na ugruntowaną nowożytną tradycję pisania zaimków osobowych dotyczących Boga, Jezusa i Ducha Świętego dużą literą. Wyjąwszy ludzi kompletnie nieobeznanych z tradycją literacką, nikt nie będzie łamał tej zasady bez jakiejś przemyślanej przyczyny. Tym bardziej nie zrobi tego prawdziwie wierzący chrześcijanin.
Jeszcze dziwniejsze jest jednak fakt, że na 343 stronicach swojej książki Sine nie tylko konsekwentnie pisze małą literą zaimki odnoszące się do Jezusa, ale w ogóle OBYWA SIĘ BEZ ZAIMKÓW DOTYCZĄCYCH BOGA, wyjąwszy kilka cytatów z Pisma, głównie z przekładu Revised Standard Version [częstokroć krytykowanej za liberalizujące, a nawet heretyckie skłonności w przekładzie - przyp. red.] oraz pewnego księdza katolickiego. Sam Sine woli kilkakrotnie w tym samym zdaniu odmienić słowo „Bóg”, niż w sposób naturalny zastąpić je zaimkami w miejscach, gdzie oczywiste jest, o kim mowa. Ma się wrażenie, jakby autor celowo unikał w odniesieniu do Boga tradycyjnych - i biblijnych - zaimków męskoosobowych.
I znów nie jest to sprawa błaha, jeśli uwzględnić ogólnie „zielony” ton jego książki. Niewyraźnie krytykując ruch New Age, Sine sam proponuje w swojej książce poselstwo New Age.
O ile komentarze Jaya Gary'ego o pismach Spanglera, Swimme'a czy Berry'ego można by uznać za niejednoznaczne i przejść nad nimi do porządku dziennego, o tyle trudno pogodzić się z polecaniem przez niego książki Sine'a. Jeśli dodać do tego jeszcze jego nazwisko na liście zespołu przygotowującego książkę ,,Target: Earth" (Cel: Ziemia) wydanej wspólnie przez Uniwersytet Narodów Młodzieży z Misją oraz Global Mapping International, to zaskakuje nas większa niż przypuszczaliśmy infekcja New Age w kościele.
,,Target: Earth" łączy przesłanie o pilnej potrzebie światowej ewangelizacji z typowym dla New Age poselstwem ekologii i pokoju. Autorzy książki upatrują początków kościoła rzymskokatolickiego w roku 33, z czego wniosek, iż jest to kościół prawdziwy, od którego dopiero odłamały się wszystkie pozostałe; podczas gdy w rzeczywistości katolicyzm rzymski rozprzestrzenił się dopiero za panowania cesarza Konstantyna w IV wieku i był pierwszym wielkim odstępstwem od wiary.
Współtwórców,, Target: Earth" uważa się często wcale nie za zwolenników New Age czy teologii liberalnej, lecz za nową kategorię chrześcijan ewangelikalnych, członków Społeczności Odkupienia.
Teologia odkupienia
Jak wspomnieliśmy, Gary uważa się za członka Społeczności Odkupienia (Redemptive Community). Czym jest ta Społeczność?
Można by pomyśleć, iż Gary wierzy w dzieło odkupienia dokonane przez Jezusa Chrystusa dla zbawienia dusz. I istotnie. W wywiadzie ze mną wyznał, że uznaje Jezusa za jedynego Chrystusa, że Jego krew została przelana dla odkupienia dusz ludzi, że cieleśnie zmartwychwstał i podobnie zmartwychwstaną wszyscy, którzy do Niego należą, że wstąpił do nieba i że przyjdzie powtórnie. Gary wierzy też, że fenomen wcielenia odnosi się tylko do Jezusa i że nigdy się już nie powtórzy.
Czy taki właśnie jest kręgosłup ideologiczny Społeczności Odkupienia? Czy też chodzi o coś jeszcze? Wyjaśnienie oferuje Tom Sine:
Przywódcy ewangelikalni muszą przypominać członkom swoich wspólnot, że Bóg nie unieważnił naszego zadania powierzonego w Księdze Rodzaju 1, aby panować nad ziemią. I musimy odzyskać biblijną wizję Boga, który planuje uczynić „wszystko nowym”, w tym również stworzenie. Jedną z największych potrzeb w dzisiejszym ruchu ewangelikalnym jest odzyskanie teologii odkupienia, która obejmuje stworzony porządek Boży.39
Działanie na rzecz odnowy stworzonego porządku Bożego musi się zatem rozpocząć od zasadniczego podważenia typowej dla zachodu postawy zdobywcy i konsumenta („Western Dream”). Wymaga także, abyśmy odkryli i uznali nową wizję, opartą na biblijnej wizji obejmującej przywrócenie stworzonego porządku. I potrzebuje ono odzyskania żywotnej duchowości i ponownego przemyślenia naszego stosunku do wszelkiego stworzonego życia.40
Teologia odkupienia zajmuje się więc nie tylko zbawianiem dusz, ale i zbawianiem całej planety oraz porządku społecznego na świecie.
Nie chcę powiedzieć, iż powinniśmy ignorować te problemy. Myślę, że trzeba się starać nie szkodzić środowisku, lecz z drugiej strony nie można wpadać w paranoję i zapominać, że Bóg nadal nad wszystkim panuje. I że według Jego Słowa katastroficzne wizje Sine'a i jego towarzyszy nigdy się nie spełnią.
Analizując tę mentalność, spostrzegamy, iż tacy rzekomi chrześcijanie mają wiele wspólnego z New Age, lecz nie na płaszczyźnie filozoficznej, ale praktycznej. Aktywnie działają na rzecz „odkupienia” ziemi oraz - jak nazywa to Jay Gary - „ocalenia duszy społeczeństwa”. Działają bardzo gorliwie, powołując się w swojej argumentacji na dzieła innych, zarówno zdeklarowanych chrześcijan jak i niewierzących, w tym zwolenników New Age. Nie znaczy to, że sami są członkami ruchu New Age, lecz że teologii odkupienia nauczyli się od innych, których teorie na temat ocalenia ziemi przypominają stanowisko New Age. Ludzie ci stoją dość blisko chrześcijańskiego ruchu rekonstrukcjonistycznego, chociaż część z nich odcięłaby się od jego postmillennialnej eschatologii.
Analizując to zjawisko, zadawałem sobie pytanie, jak zdeklarowani chrześcijanie o biblijnej chrystologii mogą propagować, a nawet przychylnie cytować nauki New Age. I doszedłem do wniosku, że zwolennicy teologii odkupienia nie są zwolennikami New Age jako takiego, utożsamiają się jednak z jego aktywizmem na rzecz ochrony środowiska i paranoją typową dla jego pism, lekceważąc często wagę ich duchowych implikacji. Stąd dochodzi do częstego rekomendowania książek New Age przy jednoczesnym odżegnywaniu się od ideologii tego ruchu.
Autorzy ci występują przeciwko kanalizowaniu, krystalomancji i innym praktykom typowym dla ruchu Nowej Ery, lecz chwalą jego wysiłki na rzecz ocalenia ziemi. Niektórzy z nich przejmują nawet pewne praktyki New Age, takie jak wewnętrzne uzdrowienie, medytację, wizualizację i integracjonizm psychologiczny itd., trzymając się zarazem chrystologii biblijnej. A brnąc coraz dalej w filozofię New Age poprzez płaszczyznę ochrony środowiska, polityczną czy ekonomiczną, w końcu muszą przyjąć terminologię tego ruchu, a co gorzej przestaną zauważać różnice między myśleniem New Age a ich własnym kształtującym się na nowo światopoglądem. Dochodzi do przenikania się New Age i chrześcijaństwa, wskutek czego rodzi się filozoficzna hybryda chrześcijaństwa skupiającego uwagę na tej ziemi, a jednocześnie wyznającego zdrową, biblijną chrystologię. W tym momencie najczęściej do głosu dochodzi teistyczny ewolucjonizm.
Podstawą jedności staje się wtedy nie posłuszeństwo należycie wykładanemu Słowu Bożemu, lecz deklaracja wiary i celów możliwa do przyjęcia dla wszystkich denominacji chrześcijańskich. Na moje pytanie o ekumeniczny charakter jego działalności Jay Gary przyznał, że warunkiem przyjęcia do ruchu jest uznawanie składu apostolskiego.
A przecież chrystologia biblijna oparta na tylko składzie apostolskim nie jest w stanie ustrzec przed duchowym oszustwem. Usiłując służyć Bogu możemy nieopatrznie znaleźć się pod wpływem tych, których rzekomo biblijna teologia została zarażona neoortodoksją.
Ciąg dalszy nastąpi.
Media Spotlight. A Biblical analysis of religious and secular media. Special Report.
(za uprzejmą zgodą Wydawcy).
Media Spotlight. A Biblical analysis of religious and secular media. Special Report.
(za uprzejmą zgodą Wydawcy).
Przypisy:
32 Taking Aim at The Star of 2000, Bimillennial Press, Colorado Springs 1995, s. 17.
33 Jay Gary na taśmie video z jego przemówieniem, The Power of A.D. 2000 Mega-Images, 1993.
34 Ibid.
35 Tom Sine, Wild Hope: Crises Facing The Human Community On the Threshold Of The 21st Century (Word Publishing, Dallas, IX, 1991, s. 16.
36 Ibid., s. 244.
37 Ibid., s. 230.
38 Ibid., s. 242.
39 Ibid., s. 36.
40 Ibid., s. 36.
« poprzedni artykuł | następny artykuł » |
---|