Przyjdź Królestwo Twoje
Słowa „Przyjdź Królestwo Twoje” znajdujemy w tzw. modlitwie Pańskiej - choć gwoli ścisłości, nie jest to wcale „modlitwa Pańska” (ta znajduje się w 17 rozdziale Ewangelii Jana), ale modlitwa uczniów. Pan nasz nie mógłby przecież modlić się: „Odpuść nam grzechy nasze [...] i nie wódź nas na pokuszenie” (Łk 11,4). I nie chodzi o to, aby słowa te po wielekroć odklepywać - jest to bowiem wzorzec modlitwy przekazany uczniom: „A wy tak się módlcie” (Mt 6,9). Dając uczniom ten wzorzec, Jezus powiedział: „A modląc się, nie bądźcie wielomówni jak poganie; albowiem oni mniemają, że dla swej wielomówności będą wysłuchani” (w. 7). A jednak mimo tego zakazu „modlitwa Pańska” jest używana właśnie w ten sposób, machinalnie powtarzana, bez refleksji nad jej głębokim sensem.
Wbrew temu, co głoszą zwolennicy „ewangelii dobrobytu”, nie powinniśmy domagać się dla siebie ziemskich błogosławieństw - nie mówiąc już o bogactwie - a jedynie wystarczającego zaopatrzenia na każdy dzień („chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj”) i ochrony przed grzechem, abyśmy mogli żyć na chwałę Bożą („ale nas zbaw ode złego [...] albowiem Twoje jest Królestwo i moc, i chwała na wieki wieków”). Jakże rzadko myślimy o Jego chwale, bombardując Go bez ustanku prośbami o zaspokojenie własnych pragnień.
„Przyjdź Królestwo Twoje” to trzon tego wzorca modlitwy - i powinien on być napędem naszego życia. Ilu jednak z nas żywi taką pasję? Czy w pogoni za doczesnymi ambicjami nie zapomnieliśmy o wiecznym królestwie Bożym?
Szukajcie Królestwa
Wielu wierzących [w Ameryce] dało się porwać histerii związanej z rokiem 2000 i niepotrzebnie straciło pieniądze, czas i siły na rzekome zapewnienie sobie pożywienia, ciepła i schronienia. Wielu w ten sposób zrujnowało sobie życie, zniweczyło swoje świadectwo, a Pana i Jego Słowo wystawiło na pośmiewisko. A wszystko przez bezrozumny strach przed tajemniczym „wirusem”, który ich zdaniem mógł spowodować ogólnoświatową katastrofę! Czy nie lepiej było posłuchać napomnienia Pana, abyśmy o nic się nie troskali? „Nie troszczcie się o życie swoje, co będziecie jedli albo co będziecie pili, ani o ciało swoje, czym się przyodziewać będziecie. [...] Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Ale szukajcie najpierw Królestwa Bożego i sprawiedliwości jego, a wszystko inne będzie wam dodane” (Mt 6,25-34).
Szukajcie wpierw Królestwa! Oto wzorzec życia zgodny z wzorcem modlitwy. Jakiego jednak Królestwa mamy szukać, kierowani pragnieniem: „Bądź wola Twoja, jak w niebie, tak i na ziemi” (Mt 6,10)? Co miał Chrystus na myśli, tak często wspominając „Królestwo”?
Mówił o „Królestwie Niebios” (znajdujemy te wzmianki tylko u Mateusza) i o „Królestwie Bożym”. Warto zauważyć, że to samo mówił w pozostałych Ewangeliach o Królestwie Bożym, co u Mateusza o Królestwie Niebios. Stąd możemy wysnuć wniosek, że te dwa są jednym i tym samym.
Na przykład w Ewangelii Mateusza 4,17 Jezus głosi: „Upamiętajcie się, przybliżyło się Królestwo Niebios”, podczas gdy u Marka (1,15) czytamy: „...przybliżyło się Królestwo Boże, upamiętajcie się i wierzcie ewangelii”. U Mateusza Kazanie na Górze zaczyna się od słów: „Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem ich jest Królestwo Niebios” (5,3), u Łukasza Jezus zaczyna od słów: „Błogosławieni ubodzy, albowiem wasze jest Królestwo Boże” (6,20). (Można porównać jeszcze następujące fragmenty: Mt 8,11 i Łk 13,28-29; Mt 13 i Mk 4 oraz Łk 8; Mt 18,1-4 i Mk 10,14-15 oraz Łk 18,16-17 itd.).
Czym jest to Królestwo?
Powszechnie przyjmuje się, że „Królestwo” oznacza tysiącletnie rządy Chrystusa. Obiecał On dwunastu uczniom: „...gdy Syn Człowieczy zasiądzie na tronie chwały swojej, zasiądziecie i wy na dwunastu tronach i będziecie sądzić dwanaście pokoleń izraelskich [czyli jednak dziesięć pokoleń nie zaginęło!]” (Mt 19,28). Chodzi tu z pewnością o panowanie nie tylko duchowe, ale dosłowne, które nastanie z chwilą Drugiego Przyjścia Chrystusa, gdy Jego stopy dotkną Góry Oliwnej (Za 14,4; Dz 1,11). Wówczas, w samym środku Armagedonu, przybędzie On na ratunek Izraelowi (Za 12-14). Wtedy „ujrzy Go każde oko” (Obj 1,7), gdy powróci On na ziemię „w mocy i chwale”, a aniołowie „zgromadzą Jego wybranych [czyli Żydów, Iz 45,4 itd.] z czterech stron świata” (Mt 24,29-31), aby w Izraelu mieli oni udział w Tysiącletnim Królestwie. Po zniszczeniu Antychrysta i jego królestwa w chwili Drugiego Przyjścia (2 Tes 2,8) Chrystus ocali Izrael podczas Armagedonu (Za 12,14) i wstąpi na tron Dawidowy (2 Sm 7,13; Ez 37,24-26; Łk 1,32), skąd przez tysiąc lat będzie rządził światem (Obj 20,2-6).
Wielokrotnie już omawialiśmy znaki, które podał Chrystus jako zapowiedzi bliskości swego powrotu na ziemię: powrót Izraela do ojczyzny (Ez 38,11-23; Za 12; 14 itd.), broń zdolna zniszczyć wszelkie życie na ziemi (Mt 24,22), technika umożliwiająca dyktatorowi militarną władzę nad całym światem (Obj 13,4.7) oraz panowanie nad całą bankowością i handlem (w. 16,17) itd. Fakt, że już teraz stoimy w obliczu tych znaków, może świadczyć tylko o bliskości Pochwycenia, poprzedzającego Drugie Przyjście.
WŚRÓD ZNAKÓW ZAPOWIADAJĄCYCH BLISKOŚĆ PRZYJŚCIA PANA SĄ:
POWRÓT IZRAELA DO OJCZYZNY, BROŃ ZDOLNA ZNISZCZYĆ WSZELKIE ŻYCIE NA ZIEMI, TECHNIKA UMOŻLIWIAJĄCA DYKTATOROWI MILITARNĄ WŁADZĘ NAD CAŁYM ŚWIATEM ORAZ PANOWANIE NAD CAŁĄ BANKOWOŚCIĄ I HANDLEM...
Pochwycenie po drodze do Królestwa
Biblia nie podaje znaków bliskości Pochwycenia, co oznacza, że może do niego dojść w każdej chwili. Dlatego też Jezus wielokrotnie przestrzegał uczniów, aby byli gotowi na Jego nagły powrót, tak ażeby ich on nie zaskoczył:
Czuwajcie więc, bo nie wiecie, którego dnia Pan wasz przyjdzie. [...] bądźcie gotowi, gdyż Syn Człowieczy przyjdzie o godzinie, której się nie domyślacie [Mt 24,42.44].
Niechaj biodra wasze będą przepasane i świece zapalone. Wy zaś bądźcie podobni do ludzi oczekujących pana swego [...] bądźcie gotowi, gdyż Syn Człowieczy przyjdzie o takiej godzinie, której się nie spodziewacie [Łk 12,35-40].
Znaki Drugiego Przyjścia
Drugie Przyjście zatem, które nie nastąpi znienacka, musi być wydarzeniem odrębnym od Pochwycenia. Poprzedza je wiele znaków. Mówiąc na Górze Oliwnej o swoim Drugim Przyjściu Jezus oznajmia: „Tak i wy, gdy ujrzycie to wszystko [opisane w poprzednich wersetach], wiedzcie, że blisko jest [Drugie Przyjście], tuż u drzwi” (Mt 24,33).
Po wypełnieniu się wszystkich znaków nie będzie już żadnych wątpliwości co do tego, że powrót Chrystusa na ziemię nastąpi lada chwila. Będzie tego świadomy także Antychryst, ruszy więc ze swymi wojskami, aby odeprzeć Chrystusowy atak z niebios:
I widziałem niebo otwarte, a oto biały koń, a Ten, który na nim siedział, nazywa się Wierny i Prawdziwy, gdyż sprawiedliwie sądzi i sprawiedliwie walczy. [...] A na szacie i na biodrze swym ma wypisane imię: Król królów i Pan panów...
I widziałem zwierzę i królów ziemi, i wojska ich, zebrane, by stoczyć bój z Tym, który siedział na koniu, oraz z Jego wojskiem. I pojmane zostało zwierzę, a wraz z nim fałszywy prorok [...] Zostali oni obaj wrzuceni żywcem do jeziora ognistego, gorejącego siarką.
SKRUSZENIE POSĄGU PRZEZ KAMIEŃ WYRAŹNIE OZNACZA, ŻE KRÓLESTWO CHRYSTUSOWE ZOSTANIE ZAPROWADZONE WSKUTEK JEGO NAGŁEJ OSOBISTEJ INGERENCJI Z NIEBA I ZNISZCZENIA KRÓLESTWA ANTYCHRYSTA, NIE ZAŚ PRZEZ KOŚCIÓŁ, KTÓRY MIAŁBY STOPNIOWO ZDOBYWAĆ ŚWIAT...
Kolejnym ważnym znakiem poprzedzającym Drugie Przyjście jest ogólnoświatowe odrodzenie cesarstwa rzymskiego. Wynika to jasno z Danielowej interpretacji posągu, jaki ukazał się we śnie Nebukadnesarowi (Dn 2). Posąg reprezentował cztery światowe potęgi: babilońską, medo-perską, grecką i rzymską. Każda z pierwszych trzech miała następczynię, cesarstwo rzymskie jednakże nie - ono nigdy nie upadło, a teraz odradza się.
Rzym podzielił się na dwie części, co obrazują dwie nogi giganta - politycznie w roku 330 po Chr., kiedy Konstantyn przeniósł stolicę do Bizancjum, które zdobył w 328 r. i przemianował na Konstantynopol, i religijnie w roku 1045, na katolicyzm rzymski na Zachodzie i prawosławie na Wschodzie. Wówczas to papież Leon IX w całym majestacie ekskomunikował Michała Cerulariusa, patriarchę Konstantynopola.
Dziesięć palców stóp odpowiada dziesięciu rogom czwartego zwierzęcia, które są - jak głosi Dn 7,24 - dziesięcioma królami. Historia nie zanotowała jak dotąd, aby nad Rzymem panowało równocześnie dziesięciu władców. Rzym zatem, czwarta potęga, musi odrodzić się pod panowaniem dziesięciu władców podległych Antychrystowi. To właśnie ogólnoświatowe królestwo zniszczy Chrystus, aby ustanowić swe tysiącletnie rządy. Wynika to jasno z wizji Nebukadnesara. Od razu po opisie stóp i dziesięciu palców (Dn 2,40-43) werset 44 głosi: „Za dni tych królów [reprezentowanych przez dziesięć palców] Bóg niebios stworzy królestwo, które na wieki nie będzie zniszczone...”. Kamień, który „oderwał się [...] bez udziału rąk”, strzaska posąg, stanie się wielką górą i wypełni całą ziemię (w. 34-35). Te wydarzenia muszą należeć jeszcze do przyszłości, ponieważ mają nastąpić „za dni tych królów”.
Kamieniem tym może być tylko sam Chrystus, a wielką górą - Jego wieczne królestwo. Skruszenie posągu przez kamień wyraźnie oznacza, że królestwo Chrystusowe zostanie zaprowadzone wskutek Jego nagłej osobistej ingerencji z nieba i zniszczenia królestwa Antychrysta, nie zaś przez kościół, który miałby stopniowo zdobywać świat, jak to głosi wielu. Jakże niemądrym jest wyobrażanie sobie, że kościół ma za zadanie ustanowić Królestwo, albo też twierdzenie, jak to wielu czyni, że Królestwo już zostało na ziemi zaprowadzone, a sam Chrystus rządzi nim z nieba.
KTO WIERZY W POCHWYCENIE, TEN NIE DA SIĘ ZWIEŚĆ I NIE BĘDZIE WYPATRYWAŁ „CHRYSTUSA” MAJĄCEGO PRZYJŚĆ, ABY RZĄDZIĆ KRÓLESTWEM, KTÓRE MYŚMY DLA NIEGO USTANOWILI...
Na kogo czekamy?
Często przestrzegaliśmy, że ci, którzy usiłują oczyścić społeczeństwo i zaprowadzić na ziemi Królestwo Boże, leją wodę na młyn Antychrysta, ponieważ to właśnie jego królestwo zapanuje przed tysiącletnimi rządami Chrystusa. Przecież jedną z głównych przyczyn powrotu Chrystusa na ziemię (w odróżnieniu od Pochwycenia, kiedy to zabierze On swą oblubienicę do nieba) będzie zniszczenie Antychrysta i jego królestwa: „...objawi się ów niegodziwiec, którego Pan Jezus zabije tchnieniem ust swoich i zniweczy blaskiem przyjścia swego...” (2 Tes 2,4-9).
Antychryst - wbrew powszechnemu przeświadczeniu - nie będzie obrzydliwym monstrum. Będzie osobistością tak ujmującą i popularną, iż „oddadzą mu pokłon wszyscy mieszkańcy ziemi” (Obj 13,8). Jego królestwo rozpocznie się pokojem i dobrobytem. Niestety, dziś wielkie rzesze dają się zwodzić przywódcom ruchu „znaków i cudów”, głoszącym, że ich „cuda” mają ustanowić Królestwo i że dopiero po nastaniu Królestwa Chrystus powróci, aby rządzić tym, co oni w Jego imieniu ustanowili. Kto odrzuca nadzieję Pochwycenia i wyczekuje „Chrystusa”, który miałby się pojawić na ziemi i rządzić, zamiast najpierw zabrać swój kościół do nieba, ten naraża się na zaakceptowanie Antychrysta i jego królestwa.
Kto jednak wierzy w Pochwycenie, ten nie da się zwieść i nie będzie wypatrywał „Chrystusa” mającego przyjść i rządzić królestwem, które myśmy dla niego ustanowili. Ktoś taki oczekuje „na spotkanie Pana” „w obłokach, w powietrzu” (1 Tes 4,17), na zabranie do nieba. Krytycy z pogardą odnoszą się do tego przekonania jako „teorii tajnego pochwycenia”, Pismo jednak mówi: „...najpierw powstaną ci, którzy umarli w Chrystusie, potem my, którzy pozostaniemy przy życiu, razem z nimi porwani będziemy w obłokach w powietrze, na spotkanie Pana...” (1 Tes 4,13-18; 1 Kor 51,57) - i zostaniemy zabrani do domu Jego Ojca (J 14,1-3).
W świętowanym dziś nowym millennium pokłada się wielkie nadzieje. Tymczasem nasilą się tylko szatańskie kłamstwa, zaciemniając wzrok niewierzących. Skoro uporaliśmy się z początkiem roku 2000, to przy takim poziomie rozwoju informatyki i zaawansowanej techologii nastąpi gwałtowny ich rozwój, nasilając przekonanie, że ludzkość może obejść się bez Boga. Ekumenizm poczyni ogromne postępy i coraz mniej wierzących będzie oczekiwać Pochwycenia. Papież (katolicyzm nie wierzy w Pochwycenie) ma wielkie plany na „trzecie tysiąclecie chrześcijaństwa”. Niestety, podobnej terminologii zaczyna już używać wielu ewangelikalnych chrześcijan. Ambitne plany na nowe millennium odsuną Chrystusowe królestwo na jeszcze dalszy plan w myślach wielu wierzących.
Królestwo wieczne
Warto jednak pamiętać, że tysiącletnie panowanie Chrystusa nie jest tym ostatecznym królestwem, o które prosimy. Chrystus powiedział Nikodemowi jasno: „Jeśli się kto nie narodzi na nowo, nie może [nie tylko] ujrzeć Królestwa Bożego, [...] [ale nawet] wejść do Królestwa Bożego” (J 3,3-5). Jest też powiedziane, że „ciało i krew nie mogą odziedziczyć Królestwa Bożego” (1 Kor 15,50). Lecz w Tysiącletnim Królestwie będzie żyło wielu ludzi z krwi i kości, a wśród nich nawet rzesze takich, którzy nie narodzili się na nowo z Ducha Świętego. Ponadto Biblia wielokrotnie powtarza, że królestwo Boże jest „królestwem wiecznym” (Ps 145,13; Dn 3,33; 7,27), że Chrystus będzie panował na „tronie swego ojca Dawida [...] nad domem Jakuba [Izraela] na wieki, a Jego królestwu nie będzie końca” (Łk 1,32-33). „Potężna będzie władza i pokój bez końca” (Iz 9,6). A przecież Tysiącletnie Królestwo będzie trwać tylko tysiąc lat, a jego pokojowi kres położy ostatnia wojna na ziemi.
Tysiącletnie Królestwo ostatecznie dowiedzie, jak niereformowalnie, egoistycznie złe jest ludzkie serce. Nikt nie będzie już mógł wytykać Adamowi i Ewie, że mieli niepowtarzalną okazję życia na wieki w raju i „gdybym tylko ja był na ich miejscu, na pewno bym nie zgrzeszył”. Miliardy ludzi będą żyły w warunkach jeszcze lepszych niż raj, sam Chrystus bowiem będzie rządził na ziemi, a szatan będzie zamknięty na tysiąc lat. Gdy jednak po tysiącu lat zostanie wypuszczony, „[zwiedzie] narody, które są na czterech krańca ziemi” i przypuszczą atak na Jezusa Chrystusa, zasiadającego na tronie w Jerozolimie (Obj 20,7-9).
Prawdziwe Królestwo Boże i wieczny pokój nastaną dopiero w nowych niebiosach i na nowej ziemi. Paweł pisze: „Potem nastanie koniec, gdy odda władzę królewską Bogu Ojcu...” (1 Kor 15,24-28). Rozumiemy więc, że mówiąc: „I będzie głoszona ta ewangelia o Królestwie po całej ziemi na świadectwo wszystkim narodom, i wtedy nadejdzie koniec” (Mt 24,14), Chrystus nie odnosił się do Pochwycenia. Najwidoczniej to nie Pochwycenie jest tym „końcem”, lecz to, o czym pisze Paweł.
TYSIĄCLETNIE KRÓLESTWO OSTATECZNIE DOWIEDZIE NIEREFORMOWALNEGO, EGOISTYCZNEGO ZŁA TKWIĄCEGO W LUDZKIM SERCU...
Niech to, co dla wielu stało się „wielomównością”, będzie dla nas natchnieniem do modlitwy bez ustanku: „Przyjdź Królestwo Twoje, bądź wola Twoja, jak w niebie, tak i na ziemi”. Niech nasze serca odwrócą się od ziemi i szukają wpierw wiecznego Królestwa, w którym niebo i ziemia połączą się w jednym nowym stworzeniu, bunt będzie należał do bezpowrotnej przeszłości, a wola Boża będzie naprawdę czyniona, gdyż stanie się wolą wszystkich stworzeń.
Kiedy takie pragnienie będzie w nas wzrastać, zauważymy, że nasza wola coraz bardziej dopasowuje się do Jego woli. Bo „każdy, kto tę nadzieję w Nim pokłada, oczyszcza się, tak jak On jest czysty” (1 J 3,3).
Wbrew temu, co głoszą zwolennicy „ewangelii dobrobytu”, nie powinniśmy domagać się dla siebie ziemskich błogosławieństw - nie mówiąc już o bogactwie - a jedynie wystarczającego zaopatrzenia na każdy dzień („chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj”) i ochrony przed grzechem, abyśmy mogli żyć na chwałę Bożą („ale nas zbaw ode złego [...] albowiem Twoje jest Królestwo i moc, i chwała na wieki wieków”). Jakże rzadko myślimy o Jego chwale, bombardując Go bez ustanku prośbami o zaspokojenie własnych pragnień.
„Przyjdź Królestwo Twoje” to trzon tego wzorca modlitwy - i powinien on być napędem naszego życia. Ilu jednak z nas żywi taką pasję? Czy w pogoni za doczesnymi ambicjami nie zapomnieliśmy o wiecznym królestwie Bożym?
Szukajcie Królestwa
Wielu wierzących [w Ameryce] dało się porwać histerii związanej z rokiem 2000 i niepotrzebnie straciło pieniądze, czas i siły na rzekome zapewnienie sobie pożywienia, ciepła i schronienia. Wielu w ten sposób zrujnowało sobie życie, zniweczyło swoje świadectwo, a Pana i Jego Słowo wystawiło na pośmiewisko. A wszystko przez bezrozumny strach przed tajemniczym „wirusem”, który ich zdaniem mógł spowodować ogólnoświatową katastrofę! Czy nie lepiej było posłuchać napomnienia Pana, abyśmy o nic się nie troskali? „Nie troszczcie się o życie swoje, co będziecie jedli albo co będziecie pili, ani o ciało swoje, czym się przyodziewać będziecie. [...] Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Ale szukajcie najpierw Królestwa Bożego i sprawiedliwości jego, a wszystko inne będzie wam dodane” (Mt 6,25-34).
Szukajcie wpierw Królestwa! Oto wzorzec życia zgodny z wzorcem modlitwy. Jakiego jednak Królestwa mamy szukać, kierowani pragnieniem: „Bądź wola Twoja, jak w niebie, tak i na ziemi” (Mt 6,10)? Co miał Chrystus na myśli, tak często wspominając „Królestwo”?
Mówił o „Królestwie Niebios” (znajdujemy te wzmianki tylko u Mateusza) i o „Królestwie Bożym”. Warto zauważyć, że to samo mówił w pozostałych Ewangeliach o Królestwie Bożym, co u Mateusza o Królestwie Niebios. Stąd możemy wysnuć wniosek, że te dwa są jednym i tym samym.
Na przykład w Ewangelii Mateusza 4,17 Jezus głosi: „Upamiętajcie się, przybliżyło się Królestwo Niebios”, podczas gdy u Marka (1,15) czytamy: „...przybliżyło się Królestwo Boże, upamiętajcie się i wierzcie ewangelii”. U Mateusza Kazanie na Górze zaczyna się od słów: „Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem ich jest Królestwo Niebios” (5,3), u Łukasza Jezus zaczyna od słów: „Błogosławieni ubodzy, albowiem wasze jest Królestwo Boże” (6,20). (Można porównać jeszcze następujące fragmenty: Mt 8,11 i Łk 13,28-29; Mt 13 i Mk 4 oraz Łk 8; Mt 18,1-4 i Mk 10,14-15 oraz Łk 18,16-17 itd.).
Czym jest to Królestwo?
Powszechnie przyjmuje się, że „Królestwo” oznacza tysiącletnie rządy Chrystusa. Obiecał On dwunastu uczniom: „...gdy Syn Człowieczy zasiądzie na tronie chwały swojej, zasiądziecie i wy na dwunastu tronach i będziecie sądzić dwanaście pokoleń izraelskich [czyli jednak dziesięć pokoleń nie zaginęło!]” (Mt 19,28). Chodzi tu z pewnością o panowanie nie tylko duchowe, ale dosłowne, które nastanie z chwilą Drugiego Przyjścia Chrystusa, gdy Jego stopy dotkną Góry Oliwnej (Za 14,4; Dz 1,11). Wówczas, w samym środku Armagedonu, przybędzie On na ratunek Izraelowi (Za 12-14). Wtedy „ujrzy Go każde oko” (Obj 1,7), gdy powróci On na ziemię „w mocy i chwale”, a aniołowie „zgromadzą Jego wybranych [czyli Żydów, Iz 45,4 itd.] z czterech stron świata” (Mt 24,29-31), aby w Izraelu mieli oni udział w Tysiącletnim Królestwie. Po zniszczeniu Antychrysta i jego królestwa w chwili Drugiego Przyjścia (2 Tes 2,8) Chrystus ocali Izrael podczas Armagedonu (Za 12,14) i wstąpi na tron Dawidowy (2 Sm 7,13; Ez 37,24-26; Łk 1,32), skąd przez tysiąc lat będzie rządził światem (Obj 20,2-6).
Wielokrotnie już omawialiśmy znaki, które podał Chrystus jako zapowiedzi bliskości swego powrotu na ziemię: powrót Izraela do ojczyzny (Ez 38,11-23; Za 12; 14 itd.), broń zdolna zniszczyć wszelkie życie na ziemi (Mt 24,22), technika umożliwiająca dyktatorowi militarną władzę nad całym światem (Obj 13,4.7) oraz panowanie nad całą bankowością i handlem (w. 16,17) itd. Fakt, że już teraz stoimy w obliczu tych znaków, może świadczyć tylko o bliskości Pochwycenia, poprzedzającego Drugie Przyjście.
WŚRÓD ZNAKÓW ZAPOWIADAJĄCYCH BLISKOŚĆ PRZYJŚCIA PANA SĄ:
POWRÓT IZRAELA DO OJCZYZNY, BROŃ ZDOLNA ZNISZCZYĆ WSZELKIE ŻYCIE NA ZIEMI, TECHNIKA UMOŻLIWIAJĄCA DYKTATOROWI MILITARNĄ WŁADZĘ NAD CAŁYM ŚWIATEM ORAZ PANOWANIE NAD CAŁĄ BANKOWOŚCIĄ I HANDLEM...
Pochwycenie po drodze do Królestwa
Biblia nie podaje znaków bliskości Pochwycenia, co oznacza, że może do niego dojść w każdej chwili. Dlatego też Jezus wielokrotnie przestrzegał uczniów, aby byli gotowi na Jego nagły powrót, tak ażeby ich on nie zaskoczył:
Czuwajcie więc, bo nie wiecie, którego dnia Pan wasz przyjdzie. [...] bądźcie gotowi, gdyż Syn Człowieczy przyjdzie o godzinie, której się nie domyślacie [Mt 24,42.44].
Niechaj biodra wasze będą przepasane i świece zapalone. Wy zaś bądźcie podobni do ludzi oczekujących pana swego [...] bądźcie gotowi, gdyż Syn Człowieczy przyjdzie o takiej godzinie, której się nie spodziewacie [Łk 12,35-40].
Znaki Drugiego Przyjścia
Drugie Przyjście zatem, które nie nastąpi znienacka, musi być wydarzeniem odrębnym od Pochwycenia. Poprzedza je wiele znaków. Mówiąc na Górze Oliwnej o swoim Drugim Przyjściu Jezus oznajmia: „Tak i wy, gdy ujrzycie to wszystko [opisane w poprzednich wersetach], wiedzcie, że blisko jest [Drugie Przyjście], tuż u drzwi” (Mt 24,33).
Po wypełnieniu się wszystkich znaków nie będzie już żadnych wątpliwości co do tego, że powrót Chrystusa na ziemię nastąpi lada chwila. Będzie tego świadomy także Antychryst, ruszy więc ze swymi wojskami, aby odeprzeć Chrystusowy atak z niebios:
I widziałem niebo otwarte, a oto biały koń, a Ten, który na nim siedział, nazywa się Wierny i Prawdziwy, gdyż sprawiedliwie sądzi i sprawiedliwie walczy. [...] A na szacie i na biodrze swym ma wypisane imię: Król królów i Pan panów...
I widziałem zwierzę i królów ziemi, i wojska ich, zebrane, by stoczyć bój z Tym, który siedział na koniu, oraz z Jego wojskiem. I pojmane zostało zwierzę, a wraz z nim fałszywy prorok [...] Zostali oni obaj wrzuceni żywcem do jeziora ognistego, gorejącego siarką.
SKRUSZENIE POSĄGU PRZEZ KAMIEŃ WYRAŹNIE OZNACZA, ŻE KRÓLESTWO CHRYSTUSOWE ZOSTANIE ZAPROWADZONE WSKUTEK JEGO NAGŁEJ OSOBISTEJ INGERENCJI Z NIEBA I ZNISZCZENIA KRÓLESTWA ANTYCHRYSTA, NIE ZAŚ PRZEZ KOŚCIÓŁ, KTÓRY MIAŁBY STOPNIOWO ZDOBYWAĆ ŚWIAT...
Kolejnym ważnym znakiem poprzedzającym Drugie Przyjście jest ogólnoświatowe odrodzenie cesarstwa rzymskiego. Wynika to jasno z Danielowej interpretacji posągu, jaki ukazał się we śnie Nebukadnesarowi (Dn 2). Posąg reprezentował cztery światowe potęgi: babilońską, medo-perską, grecką i rzymską. Każda z pierwszych trzech miała następczynię, cesarstwo rzymskie jednakże nie - ono nigdy nie upadło, a teraz odradza się.
Rzym podzielił się na dwie części, co obrazują dwie nogi giganta - politycznie w roku 330 po Chr., kiedy Konstantyn przeniósł stolicę do Bizancjum, które zdobył w 328 r. i przemianował na Konstantynopol, i religijnie w roku 1045, na katolicyzm rzymski na Zachodzie i prawosławie na Wschodzie. Wówczas to papież Leon IX w całym majestacie ekskomunikował Michała Cerulariusa, patriarchę Konstantynopola.
Dziesięć palców stóp odpowiada dziesięciu rogom czwartego zwierzęcia, które są - jak głosi Dn 7,24 - dziesięcioma królami. Historia nie zanotowała jak dotąd, aby nad Rzymem panowało równocześnie dziesięciu władców. Rzym zatem, czwarta potęga, musi odrodzić się pod panowaniem dziesięciu władców podległych Antychrystowi. To właśnie ogólnoświatowe królestwo zniszczy Chrystus, aby ustanowić swe tysiącletnie rządy. Wynika to jasno z wizji Nebukadnesara. Od razu po opisie stóp i dziesięciu palców (Dn 2,40-43) werset 44 głosi: „Za dni tych królów [reprezentowanych przez dziesięć palców] Bóg niebios stworzy królestwo, które na wieki nie będzie zniszczone...”. Kamień, który „oderwał się [...] bez udziału rąk”, strzaska posąg, stanie się wielką górą i wypełni całą ziemię (w. 34-35). Te wydarzenia muszą należeć jeszcze do przyszłości, ponieważ mają nastąpić „za dni tych królów”.
Kamieniem tym może być tylko sam Chrystus, a wielką górą - Jego wieczne królestwo. Skruszenie posągu przez kamień wyraźnie oznacza, że królestwo Chrystusowe zostanie zaprowadzone wskutek Jego nagłej osobistej ingerencji z nieba i zniszczenia królestwa Antychrysta, nie zaś przez kościół, który miałby stopniowo zdobywać świat, jak to głosi wielu. Jakże niemądrym jest wyobrażanie sobie, że kościół ma za zadanie ustanowić Królestwo, albo też twierdzenie, jak to wielu czyni, że Królestwo już zostało na ziemi zaprowadzone, a sam Chrystus rządzi nim z nieba.
KTO WIERZY W POCHWYCENIE, TEN NIE DA SIĘ ZWIEŚĆ I NIE BĘDZIE WYPATRYWAŁ „CHRYSTUSA” MAJĄCEGO PRZYJŚĆ, ABY RZĄDZIĆ KRÓLESTWEM, KTÓRE MYŚMY DLA NIEGO USTANOWILI...
Na kogo czekamy?
Często przestrzegaliśmy, że ci, którzy usiłują oczyścić społeczeństwo i zaprowadzić na ziemi Królestwo Boże, leją wodę na młyn Antychrysta, ponieważ to właśnie jego królestwo zapanuje przed tysiącletnimi rządami Chrystusa. Przecież jedną z głównych przyczyn powrotu Chrystusa na ziemię (w odróżnieniu od Pochwycenia, kiedy to zabierze On swą oblubienicę do nieba) będzie zniszczenie Antychrysta i jego królestwa: „...objawi się ów niegodziwiec, którego Pan Jezus zabije tchnieniem ust swoich i zniweczy blaskiem przyjścia swego...” (2 Tes 2,4-9).
Antychryst - wbrew powszechnemu przeświadczeniu - nie będzie obrzydliwym monstrum. Będzie osobistością tak ujmującą i popularną, iż „oddadzą mu pokłon wszyscy mieszkańcy ziemi” (Obj 13,8). Jego królestwo rozpocznie się pokojem i dobrobytem. Niestety, dziś wielkie rzesze dają się zwodzić przywódcom ruchu „znaków i cudów”, głoszącym, że ich „cuda” mają ustanowić Królestwo i że dopiero po nastaniu Królestwa Chrystus powróci, aby rządzić tym, co oni w Jego imieniu ustanowili. Kto odrzuca nadzieję Pochwycenia i wyczekuje „Chrystusa”, który miałby się pojawić na ziemi i rządzić, zamiast najpierw zabrać swój kościół do nieba, ten naraża się na zaakceptowanie Antychrysta i jego królestwa.
Kto jednak wierzy w Pochwycenie, ten nie da się zwieść i nie będzie wypatrywał „Chrystusa” mającego przyjść i rządzić królestwem, które myśmy dla niego ustanowili. Ktoś taki oczekuje „na spotkanie Pana” „w obłokach, w powietrzu” (1 Tes 4,17), na zabranie do nieba. Krytycy z pogardą odnoszą się do tego przekonania jako „teorii tajnego pochwycenia”, Pismo jednak mówi: „...najpierw powstaną ci, którzy umarli w Chrystusie, potem my, którzy pozostaniemy przy życiu, razem z nimi porwani będziemy w obłokach w powietrze, na spotkanie Pana...” (1 Tes 4,13-18; 1 Kor 51,57) - i zostaniemy zabrani do domu Jego Ojca (J 14,1-3).
W świętowanym dziś nowym millennium pokłada się wielkie nadzieje. Tymczasem nasilą się tylko szatańskie kłamstwa, zaciemniając wzrok niewierzących. Skoro uporaliśmy się z początkiem roku 2000, to przy takim poziomie rozwoju informatyki i zaawansowanej techologii nastąpi gwałtowny ich rozwój, nasilając przekonanie, że ludzkość może obejść się bez Boga. Ekumenizm poczyni ogromne postępy i coraz mniej wierzących będzie oczekiwać Pochwycenia. Papież (katolicyzm nie wierzy w Pochwycenie) ma wielkie plany na „trzecie tysiąclecie chrześcijaństwa”. Niestety, podobnej terminologii zaczyna już używać wielu ewangelikalnych chrześcijan. Ambitne plany na nowe millennium odsuną Chrystusowe królestwo na jeszcze dalszy plan w myślach wielu wierzących.
Królestwo wieczne
Warto jednak pamiętać, że tysiącletnie panowanie Chrystusa nie jest tym ostatecznym królestwem, o które prosimy. Chrystus powiedział Nikodemowi jasno: „Jeśli się kto nie narodzi na nowo, nie może [nie tylko] ujrzeć Królestwa Bożego, [...] [ale nawet] wejść do Królestwa Bożego” (J 3,3-5). Jest też powiedziane, że „ciało i krew nie mogą odziedziczyć Królestwa Bożego” (1 Kor 15,50). Lecz w Tysiącletnim Królestwie będzie żyło wielu ludzi z krwi i kości, a wśród nich nawet rzesze takich, którzy nie narodzili się na nowo z Ducha Świętego. Ponadto Biblia wielokrotnie powtarza, że królestwo Boże jest „królestwem wiecznym” (Ps 145,13; Dn 3,33; 7,27), że Chrystus będzie panował na „tronie swego ojca Dawida [...] nad domem Jakuba [Izraela] na wieki, a Jego królestwu nie będzie końca” (Łk 1,32-33). „Potężna będzie władza i pokój bez końca” (Iz 9,6). A przecież Tysiącletnie Królestwo będzie trwać tylko tysiąc lat, a jego pokojowi kres położy ostatnia wojna na ziemi.
Tysiącletnie Królestwo ostatecznie dowiedzie, jak niereformowalnie, egoistycznie złe jest ludzkie serce. Nikt nie będzie już mógł wytykać Adamowi i Ewie, że mieli niepowtarzalną okazję życia na wieki w raju i „gdybym tylko ja był na ich miejscu, na pewno bym nie zgrzeszył”. Miliardy ludzi będą żyły w warunkach jeszcze lepszych niż raj, sam Chrystus bowiem będzie rządził na ziemi, a szatan będzie zamknięty na tysiąc lat. Gdy jednak po tysiącu lat zostanie wypuszczony, „[zwiedzie] narody, które są na czterech krańca ziemi” i przypuszczą atak na Jezusa Chrystusa, zasiadającego na tronie w Jerozolimie (Obj 20,7-9).
Prawdziwe Królestwo Boże i wieczny pokój nastaną dopiero w nowych niebiosach i na nowej ziemi. Paweł pisze: „Potem nastanie koniec, gdy odda władzę królewską Bogu Ojcu...” (1 Kor 15,24-28). Rozumiemy więc, że mówiąc: „I będzie głoszona ta ewangelia o Królestwie po całej ziemi na świadectwo wszystkim narodom, i wtedy nadejdzie koniec” (Mt 24,14), Chrystus nie odnosił się do Pochwycenia. Najwidoczniej to nie Pochwycenie jest tym „końcem”, lecz to, o czym pisze Paweł.
TYSIĄCLETNIE KRÓLESTWO OSTATECZNIE DOWIEDZIE NIEREFORMOWALNEGO, EGOISTYCZNEGO ZŁA TKWIĄCEGO W LUDZKIM SERCU...
Niech to, co dla wielu stało się „wielomównością”, będzie dla nas natchnieniem do modlitwy bez ustanku: „Przyjdź Królestwo Twoje, bądź wola Twoja, jak w niebie, tak i na ziemi”. Niech nasze serca odwrócą się od ziemi i szukają wpierw wiecznego Królestwa, w którym niebo i ziemia połączą się w jednym nowym stworzeniu, bunt będzie należał do bezpowrotnej przeszłości, a wola Boża będzie naprawdę czyniona, gdyż stanie się wolą wszystkich stworzeń.
Kiedy takie pragnienie będzie w nas wzrastać, zauważymy, że nasza wola coraz bardziej dopasowuje się do Jego woli. Bo „każdy, kto tę nadzieję w Nim pokłada, oczyszcza się, tak jak On jest czysty” (1 J 3,3).
(The Berean Call styczeń 2000.
Druk za uprzejmą zgodą Wydawcy.
Śródtytuły pochodzą od redakcji).
Druk za uprzejmą zgodą Wydawcy.
Śródtytuły pochodzą od redakcji).
« poprzedni artykuł |
---|