Biblia nie jest księgą do wróżenia
Chcąc zrozumieć, co Autor Biblii ma do powiedzenia, trzeba do niej podejść poważnie, ze świadomością, że skoro Autor komponował jej poselstwo rozważnie, z namysłem (o ile Bogu potrzebny jest namysł), a nie chlapiąc, gdzie popadnie tym, co Mu akurat przyszło do głowy, tak też i my powinniśmy z szacunkiem podchodzić do jego treści.
Określenie „chlapiąc, gdzie popadnie” na pewno mogło zabrzmieć ordynarnie - ale mowa przecież o Najwyższym Bogu, którego każde dzieło jest pełnią doskonałości! Zanim więc obruszymy się na takie sformułowanie, pomyślmy: Czy my sami zabierając się do lektury Słowa Bożego nie traktujemy go przypadkiem w ten sposób?
Podręcznikowym przykładem byłby tu sposób „studiowania” Biblii typu „na chybił trafił”, polegający na otwieraniu grubej księgi w przypadkowym miejscu, odczytaniu słów tam się znajdujących i zinterpretowaniu ich według naszego chwilowego nastroju i okoliczności, w jakich się znajdujemy (często twierdzimy wówczas: „Pan mi to a to powiedział”). W żadnym razie nie chcę dowodzić, że Duch Święty NIE MOŻE nas nigdy w życiu poprowadzić do takiego kroku. Jednak to, że wedle swej woli MOŻE On tak kiedyś zrobić, nie znaczy, że zrobić to MUSI. Znaczy to, że nie wolno nam z takiego postępowania czynić metody czytania Biblii. Otwierając ją na chybił trafił nie z polecenia Ducha Świętego, ale z własnego przyzwyczajenia czy zgodnie ze zwyczajem panującym w naszym środowisku lub też łypiąc tu i tam jednym okiem tuż przed zaśnięciem nauczymy się ją odczytywać na wzór „księgi wróżb”, gdzie każdy najmniejszy urywek stanowi tajemniczą, niezależną całość i może być interpretowany według naszych nastrojów, przeczuć i upodobań. Tylko nie według zamierzenia Bożego.
Bóg nie po to ułożył Biblię w logicznie skomponowane księgi i cykle ksiąg, abyśmy jak jajo mądrzejsze od kury lekceważyli ten układ. Nie po to zostawił grubą księgę o dziesiątkach tysięcy wersetów, abyśmy odnalazłszy w danym dniu i o danej godzinie ten jeden jedyny zapominali na śmierć, że prócz niego istnieją inne, na których tle dopiero nabiera on zamierzonej przez Boga wymowy. Zauważmy niezwykłą misterność dzieła Bożego, jakim jest Biblia. Nie znajdziemy tam ani jednego słowa, które nie ma swojego odniesienia, konkretnego miejsca w całości, które można by potraktować dowolnie. Zwróćmy uwagę, ileż to razy pisma Nowego Testamentu powołują się na fragmenty, które podczas lektury Starego Testamentu przeoczylibyśmy jako nieistotne!
W rozważaniu Biblii ważny jest najbliższy kontekst danego wersetu. Ale w równej mierze ważna jest jak najlepsza znajomość całej Biblii - a więc kontekstu najszerszego. Nie tylko po to, aby uświadamiać sobie istnienie rozsianych po Biblii innych miejsc odnoszących się do fragmentu, który akurat czytamy, ale i aby ogarnąć proporcje danego problemu w porównaniu z innymi poruszanymi przez Boga w Jego Słowie. Zachowanie tej szerokiej perspektywy (bez wytrwałej i starannej lektury Pisma się nie obejdzie!) uchowa nas z jednej strony przed doktrynami opartymi o wyrwane z kontekstu, nieraz pokrętnie interpretowane wersety (przy ignorowaniu innych miejsc, przeczących takiej intepretacji), z drugiej zaś zaoszczędzi nam niebezpieczeństwa robienia z igły wideł (czyli czynienia sztandarowej doktryny z kwestii, o której Biblia mówi bardzo niewiele, przy częstym zaniedbywaniu spraw zajmujących w Słowie Bożym najwięcej miejsca).
Traktując Biblię niczym zbiór przepowiedni Nostradamusa wyrastamy na pokolenie analfabetów biblijnych, nie potrafiących „zliczyć do pięciu”, nie umiejących odpowiedzieć na pytanie, o czym właściwie mówi Biblia (ani uzasadnić tej odpowiedzi), patrzących na ogromne partie Słowa Bożego jak na niezrozumiały tekst tajemnej księgi, którego nie sposób pojąć (chyba że przy pomocy arcyautorytetów) ani traktować zbyt dosłownie (co w praktyce oznacza - poważnie). Tymczasem Słowo Boże, jak wszystko, co czyni Bóg, jest dziełem doskonałym i z pewnością napisanym tak, aby kto szuka, znalazł.
Podchodźmy więc rozsądnie i z s z a c u n k i e m do całego Słowa Bożego. Zawsze pamiętając o wskazówce z Drugiego Listu Piotra 1,20-21: „Przede wszystkim to wiedzcie, że wszelkie proroctwo Pisma nie podlega dowolnemu wykładowi. Albowiem proroctwo nie przychodziło nigdy z woli ludzkiej, lecz wypowiadali je ludzie Boży, natchnieni Duchem Świętym.”
Określenie „chlapiąc, gdzie popadnie” na pewno mogło zabrzmieć ordynarnie - ale mowa przecież o Najwyższym Bogu, którego każde dzieło jest pełnią doskonałości! Zanim więc obruszymy się na takie sformułowanie, pomyślmy: Czy my sami zabierając się do lektury Słowa Bożego nie traktujemy go przypadkiem w ten sposób?
Podręcznikowym przykładem byłby tu sposób „studiowania” Biblii typu „na chybił trafił”, polegający na otwieraniu grubej księgi w przypadkowym miejscu, odczytaniu słów tam się znajdujących i zinterpretowaniu ich według naszego chwilowego nastroju i okoliczności, w jakich się znajdujemy (często twierdzimy wówczas: „Pan mi to a to powiedział”). W żadnym razie nie chcę dowodzić, że Duch Święty NIE MOŻE nas nigdy w życiu poprowadzić do takiego kroku. Jednak to, że wedle swej woli MOŻE On tak kiedyś zrobić, nie znaczy, że zrobić to MUSI. Znaczy to, że nie wolno nam z takiego postępowania czynić metody czytania Biblii. Otwierając ją na chybił trafił nie z polecenia Ducha Świętego, ale z własnego przyzwyczajenia czy zgodnie ze zwyczajem panującym w naszym środowisku lub też łypiąc tu i tam jednym okiem tuż przed zaśnięciem nauczymy się ją odczytywać na wzór „księgi wróżb”, gdzie każdy najmniejszy urywek stanowi tajemniczą, niezależną całość i może być interpretowany według naszych nastrojów, przeczuć i upodobań. Tylko nie według zamierzenia Bożego.
Bóg nie po to ułożył Biblię w logicznie skomponowane księgi i cykle ksiąg, abyśmy jak jajo mądrzejsze od kury lekceważyli ten układ. Nie po to zostawił grubą księgę o dziesiątkach tysięcy wersetów, abyśmy odnalazłszy w danym dniu i o danej godzinie ten jeden jedyny zapominali na śmierć, że prócz niego istnieją inne, na których tle dopiero nabiera on zamierzonej przez Boga wymowy. Zauważmy niezwykłą misterność dzieła Bożego, jakim jest Biblia. Nie znajdziemy tam ani jednego słowa, które nie ma swojego odniesienia, konkretnego miejsca w całości, które można by potraktować dowolnie. Zwróćmy uwagę, ileż to razy pisma Nowego Testamentu powołują się na fragmenty, które podczas lektury Starego Testamentu przeoczylibyśmy jako nieistotne!
W rozważaniu Biblii ważny jest najbliższy kontekst danego wersetu. Ale w równej mierze ważna jest jak najlepsza znajomość całej Biblii - a więc kontekstu najszerszego. Nie tylko po to, aby uświadamiać sobie istnienie rozsianych po Biblii innych miejsc odnoszących się do fragmentu, który akurat czytamy, ale i aby ogarnąć proporcje danego problemu w porównaniu z innymi poruszanymi przez Boga w Jego Słowie. Zachowanie tej szerokiej perspektywy (bez wytrwałej i starannej lektury Pisma się nie obejdzie!) uchowa nas z jednej strony przed doktrynami opartymi o wyrwane z kontekstu, nieraz pokrętnie interpretowane wersety (przy ignorowaniu innych miejsc, przeczących takiej intepretacji), z drugiej zaś zaoszczędzi nam niebezpieczeństwa robienia z igły wideł (czyli czynienia sztandarowej doktryny z kwestii, o której Biblia mówi bardzo niewiele, przy częstym zaniedbywaniu spraw zajmujących w Słowie Bożym najwięcej miejsca).
Traktując Biblię niczym zbiór przepowiedni Nostradamusa wyrastamy na pokolenie analfabetów biblijnych, nie potrafiących „zliczyć do pięciu”, nie umiejących odpowiedzieć na pytanie, o czym właściwie mówi Biblia (ani uzasadnić tej odpowiedzi), patrzących na ogromne partie Słowa Bożego jak na niezrozumiały tekst tajemnej księgi, którego nie sposób pojąć (chyba że przy pomocy arcyautorytetów) ani traktować zbyt dosłownie (co w praktyce oznacza - poważnie). Tymczasem Słowo Boże, jak wszystko, co czyni Bóg, jest dziełem doskonałym i z pewnością napisanym tak, aby kto szuka, znalazł.
Podchodźmy więc rozsądnie i z s z a c u n k i e m do całego Słowa Bożego. Zawsze pamiętając o wskazówce z Drugiego Listu Piotra 1,20-21: „Przede wszystkim to wiedzcie, że wszelkie proroctwo Pisma nie podlega dowolnemu wykładowi. Albowiem proroctwo nie przychodziło nigdy z woli ludzkiej, lecz wypowiadali je ludzie Boży, natchnieni Duchem Świętym.”
« poprzedni artykuł | następny artykuł » |
---|