Całe Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki,

do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości

2 Tym. 3:16

Sprawiedliwość obfitsza niż faryzeuszów

                                  
O czym właściwie jest Biblia?
Czy jest to zbiór zasad moralnych, źródło tak zwanych wartości chrześcijańskich bądź - zdaniem niektórych - ogólnoludzkich?

Po uważniejszej analizie dojdziemy do wniosku, że Biblia opowiada o stosunkach między Bogiem a człowiekiem. A jej sedno znajdziemy w następujących słowach Jezusa z Ewangelii Jana:

„Ja mam świadectwo, które przewyższa świadectwo Jana [Chrzciciela]; dzieła bowiem, które mi powierzył Ojciec, abym je wykonał, te właśnie dzieła, które czynię, świadczą o Mnie, że  O j c i e c  M n i e  p o s ł a ł. A sam Ojciec, który Mnie posłał,  w y d a ł  o  M n i e  ś w i a d e c t w o. Ani głosu Jego nie słyszeliście, ani postaci Jego nie widzieliście, ani słowa Jego nie zachowaliście w sobie,  p o n i e w a ż  n i e  w i e r z y c i e  T e m u, którego On posłał. Badacie Pisma, bo sądzicie, że macie w nich żywot wieczny; a  o n e  s k ł a d a j ą  ś w i a d e c t w o  o  M n i e” (5,36-39).

Jezus, główny bohater Pism
Esencją Słowa Bożego jest prawda o Mesjaszu, który miał przyjść na świat, aby pojednać człowieka z Bogiem i zniweczyć dzieło grzechu. Oto klucz do zrozumienia Pism: Arcykapłan Nowego Przymierza - Bóg i człowiek zarazem. Kodeks moralny, stanowiący niebagatelną część treści Pisma świętego, jest nie tylko drogowskazem, ale - być może nawet przede wszystkim -  o b r a z e m  doskonałości Boga i tragicznego stanu duchowego człowieka.

Pierwszy rzut oka na Kazanie na Górze mógłby nas skłonić do wniosku, że jest to zbiór zasad moralnych, dobrych rad, poumieszczanych może nieco chaotycznie. Często poprzestajemy na tym pierwszym rzucie oka i tak właśnie spoglądamy na naukę płynącą z piątego i dwu następnych rozdziałów Ewangelii Mateusza.
Jednak bliższe spojrzenie na tekst i na jego miejsce w kontekście całej treści Starego i Nowego Testamentu pozwala dostrzec zupełnie inny, cudowny obraz. Na obraz ten rzuca światło Osoba Jezusa Chrystusa.

Do kogo kazanie?
Błosławieni ubodzy w duchu...
Błogosławieni, którzy się smucą...
Błogosławieni cisi...
Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości...
Błogosławieni miłosierni...
Błogosławieni czystego serca...
Błogosławieni pokój czyniący...
Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie z powodu sprawiedliwości...

Na pierwszy rzut oka wydaje się, że Kazanie na Górze adresuje Jezus do ludzi ogólnie rozumianej „dobrej woli”. Zauważmy jednak, że w ostatnim błogosławieństwie Jezus precyzuje, do kogo konkretnie kieruje swoje słowa: „Błogosławieni  j e s t e ś c i e, gdy wam złorzeczyć i prześladować was będą i kłamliwie mówić na was wszelkie zło  z e  w z g l ę d u  n a  M n i e”.  Kazanie na Górze mówi więc Jezus nie do wszystkich ludzi o dobrych chęciach, lecz do swoich uczniów! Potwierdza to jeszcze następujący komentarz: „Radujcie i weselcie się, albowiem zapłata wasza obfita jest w niebie; tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami”.

To swoich wyznawców więc, a nie wszystkich „porządnych ludzi”, nazywa Jezus solą ziemi i światłością świata, mówiąc, że „jeśli sól zwietrzeje, czymże ją nasolą” i że „nie zapalają świecy i nie stawiają jej pod korcem, lecz na świeczniku”. I poleca im: „Tak niechaj świeci wasza światłość przed ludźmi, aby widzieli  w a s z e  d o b r e  u c z y n k i  i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie”.

Co to za uczynki?
Czy więc Kazanie na Górze wytycza zasady moralne dla chrześcijan?

Czytając o tym, że ludzie mają widzieć nasze dobre uczynki, musimy zadać sobie pytanie: (1) po co mają je widzieć i (2) o jakie dobre uczynki tu chodzi. Odpowiedź na pierwsze pytanie podano nam w tym samym wersecie: Ludzie mają widzieć nasze dobre uczynki, aby oddawali chwałę Ojcu niebieskiemu. Od razu też nasuwa nam się przeczucie odpowiedzi na drugie pytanie. O uczynkach pełnionych ku chwale Boga czytamy przecież także w innych miejscach Nowego Testamentu. Np. w 2 rozdziale Listu do Efezjan apostoł Paweł pisze o wierzących: „Jego [czyli Boga] dziełem jesteśmy, stworzeni w  J e z u s i e  C h r y s t u s i e  do  d o b r y c h  u c z y n k ó w, do których przeznaczył nas Bóg, abyśmy w nich chodzili”.

Zamiast zestawu obowiązujących norm moralnych widzimy obraz dobrych, miłych Bogu czynów, które przynoszą Mu chwałę i które nie wypływają z naszej osobistej sprawiedliwości, dobroci i samozaparcia, lecz są dziełem Boga, skutkiem faktu, że zostaliśmy  p o w t ó r n i e  s t w o r z e n i  w Jezusie Chrystusie do dobrych uczynków, które sam Bóg dla nas przygotował - aby nikt z nas się nie chlubił osobistą, wrodzoną lub wypracowaną, świętością własną.

Grzeszmy, ile się da?
„To niebezpieczne uproszczenie sprawy - powie ktoś. - Jeśli Jezus nie mówi tutaj o obowiązujących normach moralnych i o bezwzględnej konieczności ich przestrzegania, to w takim razie możemy sobie wzruszyć ramionami, grzeszyć w najlepsze, a winą obarczyć Boga, że widać nie dość dobrze stworzył nas do tych swoich dobrych uczynków”.

Apostoł Jan w swoim Pierwszym Liście odpowiada na tę wątpliwość. W 2 rozdziale czytamy: „Z tego wiemy, że Go [Chrystusa] znamy, jeśli przykazania Jego zachowujemy. Kto mówi: Znam Go, a przykazań Jego nie zachowuje, kłamcą jest i prawdy w nim nie ma. Lecz kto zachowuje Słowo Jego, w tym prawdziwie dopełniła się miłość Boża. P o  t y m  p o z n a j e m y,  ż e  w  N i m  j e s t e ś m y”. Kto więc twierdzi, że jest wyznawcą Chrystusa, a nie daje o tym świadectwa swoimi czynami, ten oszukuje nie tylko innych, ale przede wszystkim sam siebie. Apostoł Jan ostrzega jednoznacznie w trzecim rozdziale swego listu: „Po tym poznaje się dzieci Boże i dzieci diabelskie. Kto nie postępuje sprawiedliwie, nie jest z Boga, jak też ten, kto nie miłuje brata swego”.

Jezus, wypełnienie Prawa
Wbrew pozorom Kazanie na Górze nie jest wezwaniem wszystkich ludzi tak zwanej dobrej woli do pełnienia dobrych uczynków i zapracowania sobie w ten sposób na zbawienie. Faktycznymi adresatami Kazania są uczniowie Jezusa Chrystusa. To oni są wzywani do dobrych czynów, przygotowanych dla nich już zawczasu przez Boga, aby pełnili je  n a  c h w a ł ę  B o ż ą, a nie dla zasłużenia sobie na niebo.

Czytając jednak dalej piąty rozdział Mateusza, dochodzimy do takich słów Jezusa: „Nie mniemajcie, że przyszedłem rozwiązać zakon albo proroków; nie przyszedłem rozwiązać, lecz wypełnić. Bo zaprawdę powiadam wam: Dopóki nie przeminie niebo i ziemia, ani jedna jota, ani jednak kreska nie przeminie z zakonu, aż wszystko to się stanie. Ktokolwiek by tedy rozwiązał jedno z tych przykazań najmniejszych i nauczałby tak ludzi, najmniejszym będzie w Królestwie Niebios...”.

Czy Jezus zaleca tu swoim wyznawcom trzymanie się litery prawa Mojżeszowego? Zauważmy, że w wersetach tych nie znajdujemy takiego polecenia. Co więcej: Jezus mówi o sobie, że to  O n  przyszedł, aby wypełnić Prawo i Proroków, czyli wszystkie pisma Starego Testamentu.

Jasne jest, co oznaczają słowa o wypełnieniu przez Jezusa słów proroków - prorocy przecież przez cały okres swego Bożego natchnienia mówili i pisali o Mesjaszu izraelskim. Lecz podobną rolę spełniało Prawo Mojżeszowe. Zostało ono przecież dane (1) z jednej strony jako obraz ludzkiej niegodziwości i zagubienia, (2) z drugiej zaś jako obraz zbawienia, które przygotował dla nas Bóg. Jako obraz ludzkiej niegodziwości i zagubienia - ponieważ dowiodło, że człowiek nie jest w stanie wypełnić ani w części bardzo skromnie wyrażonych w zakonie Mojżeszowym wymagań Bożych. Jako obraz zbawienia - ponieważ Prawo zawiera cień Baranka Bożego Jezusa Chrystusa.

Pozostaje więc Prawo do dziś doskonałym obrazem - ale tylko obrazem, cieniem - rzeczy prawdziwych i przyszłych. I wypełnia się tylko w osobie i dziele Chrystusa. Jak się wypełnia? Opisał to Paweł m. in. w 8 rozdziale Listu do Rzymian: „...czego zakon nie mógł dokonać, w czym był słaby z powodu ciała, tego dokonał Bóg: przez zesłanie Syna swego w postaci grzesznego ciała, ofiarując je za grzech, potępił grzech w ciele, aby słuszne żądania zakonu wykonały się  na nas, którzy nie według ciała postępujemy, lecz według Ducha”. W tych ostatnich słowach znajdujemy kolejne potwierdzenie, że Prawo owszem zostaje wypełnione, ale nie dzięki naszym wysiłkom samouświęcającym, lecz w ofierze Chrystusa, dzięki której zostaliśmy odrodzeni do życia w Duchu i do czynów przygotowanych dla nas przez Boga, miłych Jemu samemu.

Obfitsza niż faryzeuszów
Ustaliliśmy już, że Kazanie na Górze adresuje Jezus do swoich wyznawców, którzy mogą pełnić dobre czyny na chwałę Bożą (a nie dla własnego zbawienia), co jest możliwe dzięki temu, że zostali odrodzeni do życia w Duchu dzięki Barankowi Bożemu, który sam wypełnił Prawo i Proroków.
Jezus dodaje jednak słowa: „Jeśli sprawiedliwość wasza nie będzie obfitsza niż sprawiedliwość uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do Królestwa Niebios".
Werset ten wyrwany z kontekstu będzie stanowił koronny argument człowieka przekonanego o konieczności zapracowania sobie na zbawienie. Zdaje się on dowodzić, że aby wejść do Królestwa Niebios, musimy się starać jeszcze nienaganniej spełniać wymogi Prawa, niż czynili to zawodowo trudniący się tą czynnością uczeni w Piśmie i faryzeusze z czasów Jezusa.
Nie trzeba jednak szukać daleko, by stwierdzić, że nie tylko pochopne, ale i niedopuszczalne jest takie rozumienie tych słów. Wystarczy spojrzeć choćby tylko na pierwszy werset Kazania na Górze: „Błogosławieni  u b o d z y  w  d u c h u, albowiem  i c h  jest Królestwo Niebios”.

Dylemat ma rozwiązanie
Jak pogodzić słowa o konieczności sprawiedliwości większej niż uczonych w Piśmie z obietnicą daną ubogim w duchu, czyli ludziom niemającym Bogu nic do zaoferowania?

Kontynuujmy dotychczasowy tok myślenia. Ten tok myślenia, który doprowadził nas już do wniosku, że po pierwsze, dobre czyny miłe Bogu mogą pełnić tylko ludzie powtórnie przez niego stworzeni, odrodzeni w Duchu; po drugie zaś - i najważniejsze! - że to sam Jezus swoją osobą i tym, co uczynił, wypełnił dla nas Prawo. Jest On więc naszą  s p r a w i e d l i w o ś c i ą!

Ku takiemu wnioskowi skłania cały Nowy Testament, rzucając jasne światło na wieczne poselstwo Starego Przymierza. Wynika z niego, że do Królestwa Niebios można wejść nie dzięki dobrym uczynkom, lecz całkowicie zaufawszy Bogu. W drugim rozdziale Listu do Efezjan apostoł Paweł pisze: „Łaską zbawieni jesteście przez wiarę,  i  t o  n i e  z  w a s: Boży to dar, nie z uczynków, aby się kto nie chlubił.” A w innym miejscu, w Liście do Galacjan, apostoł wyjaśnia: „Z Chrystusem jestem ukrzyżowany; żyję więc już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus; a obecne życie moje w ciele jest życiem w wierze w Syna Bożego, który mnie umiłował i wydał samego siebie za mnie”. Owszem więc, nasza sprawiedliwość, sprawiedliwość tych, którzy z nadzieją oczekują na Królestwo Niebios, jest większa niż sprawiedliwość faryzeuszy, ale tylko dlatego, że żyjemy już nie my - żyje w nas Chrystus. Paweł mówi wprost: „jeśli przez zakon jest  s p r a w i e d l i w o ś ć, tedy Chrystus daremnie umarł” (2,21).

Dlatego o samym sobie apostoł pisał, że nie ma „w ł a s n e j  s p r a w i e d l i w o ś c i, opartej na zakonie, lecz tę, która wywodzi się z wiary w Chrystusa, s p r a w i e d l i w o ś ć z Boga na podstawie wiary” (Flp 3,9). Oto sprawiedliwość większa niż sprawiedliwość faryzeuszów, to pancerz sprawiedliwości dany nam w Jezusie Chrystusie! Sprawiedliwość, której żaden grzesznik nie mógłby wyprodukować, a która została nam darowana darmo przez Boga w Jezusie. I - jak pisał Paweł - skarb ten znajduje się w  naczyniach glinianych, naszych grzesznych, słabych, śmiertelnych ciałach, aby się okazało, że „moc, która wszystko przewyższa, jest z Boga, a nie z nas” (2 Kor 4,7).

Zwróćmy uwagę, że osoby, którym obiecuje Jezus już na początku Królestwo Niebios, charakteryzują się szczególną biernością; nie są to z pewnością tacy, którzy własnymi bohaterskimi i wysoce etycznymi czynami wykupią sobie miejsce w pierwszym rzędzie ceremonii powitalnej w niebie. Są to ubodzy w duchu, są to ci, którzy się smucą, cisi, złaknieni sprawiedliwości i z jej powodu cierpiący prześladowanie. Są to ludzie nieliczący w sprawie zbawienia na własne siły, lecz zwracający się do Boga. Do nich kieruje Jezus Kazanie na Górze, zachęcając do wierności i nieupadania na duchu, oferując im własną sprawiedliwość, a wraz z nią również przemianę duchową, której owocem będą czyny na chwałę Boga, czyny spełniane według Ducha, przygotowane przez samego Boga, aby żaden człowiek nie chlubił się własną sprawiedliwością. Tak więc sprawiedliwość nas, którzyśmy zawierzyli Bogu w Chrystusie, jest  w i ę k s z a  n i ż  s p r a w i e d l i w o ś ć  f a r y z e u s z ó w, bo jest sprawiedliwością nie naszą własną, lecz samego Chrystusa.

Bóg ma wysokie wymagania
Ale to nie wszystko. W następnych słowach Kazania pokazuje Jezus, że to, co uchodzi za szczyt sprawiedliwości i czemu żaden człowiek sam z siebie nie jest w stanie sprostać, nie jest zadowalające w oczach Boga. Jeśli chcemy podobać się Bogu, potrzebujemy sprawiedliwości większej niż potocznie rozumiana. Nie wystarczy nikogo nie zabić i nie przespać się z cudzą żoną, bo na śmierć zasłużył już ten, kto pożądliwie spojrzał na kobietę albo powiedział bliźniemu: „Ty kretynie!”

Na śmierć zasłużył więc każdy z nas. Lecz Bóg miłosiernie ofiarował nam sprawiedliwość Chrystusa!

Prawo i Chrystus
To w Chrystusie otwiera się przed nami sens przesłania nie tylko Nowego, ale i Starego Testamentu. Dlatego myli się zwolennik zbawienia z uczynków; jest jak ślepiec niedostrzegający cudownego planu Bożego. Tacy właśnie byli ci Żydzi, którzy nie przyjęli Jezusa. O nich pisał Paweł w trzecim rozdziale 2 Listu do Koryntian:
„Umysły ich otępiały. Albowiem aż do dnia dzisiejszego przy czytaniu starego przymierza ta sama zasłona pozostaje nieodsłonięta, gdyż w Chrystusie zostaje ona usunięta. Tak jest aż po dzień dzisiejszy, ilekroć czyta się Mojżesza, zasłona leży na ich sercu; lecz gdy się do Pana nawrócą, zasłona zostaje zdjęta”.

Jak ślepcy - nie dostrzegli, że Prawo Mojżeszowe zostało dane tylko jako schematyczny zarys sprawiedliwości Bożej i jako zapowiedź i obraz dzieła dokonanego przez Mesjasza. Był to obraz wyryty w kamieniu, niezdolny nikogo zbawić, „bo litera zabija, duch zaś ożywia”. W Liście do Rzymian Paweł zwraca uwagę, że Żydzi „nie znając usprawiedliwienia, które pochodzi od Boga, a własne usiłując ustanowić, nie podporządkowali się usprawiedliwieniu Bożemu. Albowiem  k o ń c e m  z a k o n u  jest  C h r y s t u s, aby był usprawiedliwiony każdy, kto wierzy” (10,3-4).

Zarzut „niepodporządkowania się usprawiedliwieniu Bożemu” trzeba niestety postawić nie tylko Żydom, ale i każdemu, kto czytając Stary i Nowy Testament (w tym i piąty rozdział Mateusza) nie dostrzega, że mowa tam przez cały czas o Jezusie Chrystusie i o zbawieniu, które Bóg dla nas przygotował właśnie i  t y l k o  przez Niego. Taki człowiek - choć nieraz uważa siebie za chrześcijanina - czytając Słowo Boże ma na oczach zasłonę, ponieważ - jak mówi Pismo - tylko „w Chrystusie zostaje ona usunięta”.

Kąpiel odrodzenia i owoc Ducha
Sprawiedliwością obfitszą niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów jest Chrystus. Ale zarazem na pewno wiąże się ona też z uczynkami - takimi, do których przeznaczył nas Bóg, abyśmy w nich chodzili i aby widząc je ludzie chwalili naszego Ojca Niebieskiego.

Przez resztę rozdziału piątego ukazuje nam Jezus obraz prawa doskonałego, podobającego się Bogu, jednak niemożliwego do wykonania dla zwykłego śmiertelnika. Prawo to żąda nie tylko wykonywania dobrych uczynków, a więc czynności dla człowieka i tak bardzo uciążliwej, ale i wewnętrznej  p r z e m i a n y  s e r c a. Lecz - jak pisze apostoł Paweł w 8 rozdziale Listu do Rzymian - „zakon Ducha, który daje życie w Chrystusie Jezusie, uwolnił cię od zakonu grzechu i śmierci. Albowiem czego zakon nie mógł dokonać, w czym był słaby z powodu [naszego grzesznego] ciała, tego dokonał Bóg: przez zesłanie Syna swego w postaci grzesznego ciała, ofiarując je za grzech, potępił grzech w ciele, aby  s ł u s z n e  żądania zakonu wykonały się na nas, którzy nie według ciała postępujemy, lecz  w e d ł u g  D u c h a”.

W Liście do Galacjan jest powiedziane, że „ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa, ukrzyżowali ciało swoje wraz z namiętnościami i żądzami”. Ale nie tylko ukrzyżowaliśmy swoje grzeszne ciało - kiedy uwierzyliśmy w Chrystusa, doświadczyliśmy też „kąpieli odrodzenia oraz odnowienia przez Ducha Świętego, którego [Bóg] wylał na nas obficie przez Jezusa Chrystusa, Zbawiciela naszego” (Tt 3,5-6). Z Listu do Galacjan wiemy, że „owocem Ducha są: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, wstrzemięźliwość”. Z tych cnót naturalnie wynika postępowanie zgodne z wykładnią prawa według piątego rozdziału Mateusza!

Piąty rozdział Ewangelii Mateusza nie jest więc zbiorem zasad moralnych, których twardo się trzymając zapewnimy sobie miejsce w niebie. Jest on obrazem doskonałej sprawiedliwości Bożej, która jest w Chrystusie, którą otrzymujemy darmo przez wiarę i której uczynki możemy pełnić w swoim życiu na chwałę Ojca Niebieskiego dzięki owocowi Ducha, który mieszka w wierzącym.
Sam Jezus Chrystus jest sprawiedliwością Bożą. Nie mając własnej sprawiedliwości pochodzącej z uczynków czy jakichkolwiek innych zasług, możemy się przyoblec w sprawiedliwość Bożą. Wtedy to my, ubodzy w duchu, zyskamy sprawiedliwość obfitszą niż sprawiedliwość faryzeuszów, a nasza światłość będzie świecić przed ludźmi jako owoc Ducha, którego dał nam Pan.

Pisz do nas: kontakt@tiqva.pl