Smutek w życiu chrześcijanina
Czy chrześcijanin może być smutny? Jakie mogą być powody smutku. Jak chrześcijanin ma sobie radzić w chwilach, gdy ogarnia go smutek? Gdzie ma szukać pocieszenia? Czy każdy smutek jest wynikiem braku duchowości i przejawem cielesności?
Zobaczmy, co mówi Biblia na temat smutku. Nie będziemy analizować wszystkich przypadków, lecz skupimy się na kilku z nich.
Smutek utrapionego i wzgardzonego
Jedną z najbardziej znanych z cierpienia i smutku postaci w Biblii jest Job. Utrata majątku, śmierć wszystkich dzieci, choroba, brak zrozumienia ze strony własnej żony mogły być powodem do smutku i rozgoryczenia. Na uwagę jednak zasługuje pewne zdanie wypowiedziane przez Joba:
„Lecz ja wiem, że Odkupiciel mój żyje i że jako ostatni nad prochem stanie! Że potem, chociaż moja skóra jest tak poszarpana, uwolniony od swego ciała będę oglądał Boga. Tak! Ja sam ujrzę go i moje oczy zobaczą go, nie kto inny. Moje nerki zanikają we mnie za tym tęskniąc" (Joba 19,25-27).
Wypowiedziane one zostały w chwili, gdy wszyscy dookoła gardzili i brzydzili się Jobem. Gdy własna żona nim pogardzała i rodzina. Jednak Job do końca ufał Bogu. Nigdy się całkowicie nie załamał. Ponieważ ten, którego ostoją jest Bóg, nie zawiedzie się i nigdy nie straci nadziei.
Smutek prześladowanego
Kolejną osobą, której smutek nie był obcy, jest Jeremiasz. Boży prorok prześladowany przez wszystkich przeciwników, czyhających na jego upadek, w pewnym momencie ma już dość. W 20 rozdziale księgi Jeremiasza czytamy, że przeklina dzień swoich narodzin. Jednak myli się ten, kto sądzi, że słowa Jeremiasza są wyrazem beznadziei i rozpaczy. Obok smutku pojawia się wiara, że Pan jest jego obrońcą: „Ale Pan jest ze mną jak groźny bohater; dlatego moi prześladowcy padną i nie będą górą" (Jer. 20,11).
Ten, kto trwa w Panu, nawet jeśli na chwilę zasmucony jest doświadczeniami, nie traci nadziei, która jest w Bogu. Powstaje i idzie dalej w mocy Pana. Wiara w odwiecznego i wszechmogącego Stwórcę jest prawdziwym źródłem pociechy.
Izajasz pisze: „Czy nie wiesz? Czy nie słyszałeś? Bogiem wiecznym jest Pan, Stwórcą krańców ziemi. On się nie męczy i nie ustaje. Niezgłębiona jest jego mądrość. Zmęczonemu daje siłę, a bezsilnemu moc w obfitości" (Iz.40,28-29).
Najpiękniejszy przykład zaufania Bogu Ojcu dał jednak Jezus Chrystus – Syn Boży. Ten który stworzył cały świat, będąc na ziemi przeżywał smutki i doświadczenia, zanim oddał swoje życie za grzeszników.
W Liście do Hebrajczyków czytamy: „Dlatego musiał we wszystkim upodobnić się do braci, aby mógł zostać miłosiernym i wiernym arcykapłanem przed Bogiem dla przebłagania go za grzechy ludu. A że sam przeszedł przez cierpienia i próby, może dopomóc tym, którzy przez próby przechodzą" (Hebr.2, 17-18).
Smutek z powodu grzechu
Wierzącym w Jezusa Chrystusa też smutek nie jest obcy. Apostoł Piotr zasmucił się i gorzko płakał, gdy zaparł się swojego Pana i mistrza. Jednak smutek ten nie był przejawem beznadziei, lecz szczerym żalem z powodu grzechu. Gdy podczas spotkania z Jezusem nad jeziorem Galilejskim usłyszał: „Piotrze, czy mnie miłujesz?", znowu się zasmucił. Lecz gdy usłyszał: „Paś owieczki moje", smutek zamienił się w radość i pokój. Wyraz tego stanu duszy widać niedługo przed śmiercią Piotra, gdy wypowiada słowa : „...wiedząc o tym, iż rychło trzeba mi będzie rozstać się z życiem, jak mi to zresztą Pan nasz, Jezus Chrystus, objawił." (2 Piotra 1,14). Nawet w obliczu śmierci nie myśli już o sobie, lecz o „owieczkach" które powierzył mu Pan (2 Piotra 1,13;15).
Jeśli smutek jest wynikiem popełnionego grzechu, to jedynym rozwiązaniem jest zwrócić się do Tego, który ma moc odpuścić go. Jeśli trwamy w łasce przez wiarę w Jezusa Chrystusa, to zawsze otrzymamy pomoc w stosownej porze.
„Mając więc wielkiego arcykapłana, który przeszedł przez niebiosa, Jezusa, Syna Bożego, trzymajmy się mocno wyznania. Nie mamy bowiem arcykapłana, który by nie mógł współczuć ze słabościami naszymi, lecz doświadczonego we wszystkim, podobnie jak my, z wyjątkiem grzechu. Przystąpmy tedy z ufną odwagą do tronu łaski, abyśmy dostąpili miłosierdzia i znaleźli łaskę ku pomocy w stosownej porze" (Hebr. 4,14-16).
Smutek w życiu Pawła
Dla apostoła Pawła smutek również nie był czymś obcym. Pisząc list do wierzących w Filippi, wspomina o Epafrodycie, który chorował. Gdyby umarł, byłby to kolejny smutek w życiu Pawła, których i tak miał wiele. Dlatego powrót do zdrowia, które dał Pan, był powodem radości dla niego i wierzących.
„Bo rzeczywiście chorował [Epafrodyt] tak, że był bliski śmierci; ale Bóg zmiłował się nad nim, a nie tylko nad nim, lecz i nade mną, abym nie miał smutku za smutkiem. Dlatego tym śpieszniej posłałem go, abyście wy, ujrzawszy go, uradowali się znowu, a ja żebym miał mniej smutku" (Flp.2,27-28).
Paweł martwił się również o zbór w Tesalonice, czy trzymają się Pana, czy zostali zwiedzeni przez kusiciela (1 Tes.3,5). Jego niepokój zaowocował tym, że wysłał Tymoteusza, aby sprawdził na miejscu stan duchowy braci i sióstr w Tesalonice. Pocieszenie przyszło natychmiast, gdy dowiedział się, że trwają oni w wierze i miłości wzajemnej:
„Stąd doznaliśmy przez was, bracia, w wielkiej potrzebie i ucisku naszym pociechy dzięki waszej wierze, bo żyjemy teraz, skoro wy trwacie w Panu." (1 Tes. 3,7-8).
Troska i zmartwienie nie były jednak przejawem braku zaufania Panu, lecz przejawem zdrowej troski o nieugruntowany zbór, który został bez opieki Pawła na jakiś czas (1 Tes.3,2; 3,10).
Smutek wynikający z niewiedzy
Wierzący w Tesalonice martwili się, co się dzieje z ich bliskimi po śmierci. Niewiedza na ten temat wywoływała w nich smutek. Paweł daje im słowa pociechy. Wiara w śmierć i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa daje pociechę, że ci, którzy umarli w wierze w Niego, również zmartwychwstaną. To jest źródłem pociechy dla wierzących, a powodem smutku dla niewierzących , ponieważ oni nie mają takiej nadziei.
„A nie chcemy, bracia, abyście byli w niepewności co do tych, którzy zasnęli, abyście się nie smucili, jak drudzy, którzy nie mają nadziei. Albowiem jak wierzymy, że Jezus umarł i zmartwychwstał, tak też wierzymy, że Bóg przez Jezusa przywiedzie z nim tych, którzy zasnęli. A to wam mówimy na podstawie Słowa Pana, że my, którzy pozostaniemy przy życiu aż do przyjścia Pana, nie wyprzedzimy tych, którzy zasnęli. Gdyż sam Pan na dany rozkaz, na głos archanioła i trąby Bożej zstąpi z nieba; wtedy najpierw powstaną ci, którzy umarli w Chrystusie, potem my, którzy pozostaniemy przy życiu, razem z nimi porwani będziemy w obłokach w powietrze, na spotkanie Pana; i tak zawsze będziemy z Panem. Przeto pocieszajcie się nawzajem tymi słowy" (1 Tes. 4,13-18).
Z powyższych przykładów widać, że smutek i cierpienie mogą wynikać z różnych powodów. Cierpienia z powodu wierności Jezusowi, z powodu grzechu, z powodu przeciwności w postępowaniu po wąskiej drodze (Mat.16,24), z powodu choroby itp. Jednak w każdym przypadku jedynie Bóg jest źródłem pociechy i umocnienia w wierze. Świadomość, że za utrapieniem idzie pociecha od Pana, pomaga przetrwać trudne chwile.
„Błogosławiony niech będzie Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec miłosierdzia i Bóg wszelkiej pociechy, który pociesza nas we wszelkim utrapieniu naszym, abyśmy tych, którzy są w jakimkolwiek utrapieniu, pocieszać mogli taką pociechą, jaką nas samych Bóg pociesza. Bo jak liczne są cierpienia Chrystusowe wśród nas, tak też i przez Chrystusa obficie spływa na nas pociecha. Jeśli tedy utrapienie nas spotyka, jest to dla waszego pocieszenia i zbawienia; jeśli zaś pocieszenie, jest to ku waszemu pocieszeniu, którego doświadczacie, gdy w cierpliwości znosicie te same cierpienia, które i my znosimy; A nadzieja nasza co do was jest mocna, gdyż wiemy, iż jako w cierpieniach udział macie, tak i w pociesze" (2 Kor. 1,3-7).
Radość pomimo smutku
Skoro smutek nie jest niczym obcym dla chrześcijanina, to jak ten fakt pogodzić z tekstami Pisma:
„Radujcie się w Panu zawsze; powtarzam, radujcie się" (Flp 4,4).
„Zawsze się radujcie" (1 Tes. 5,16).
Jeśli mamy się ciągle radować, to jak można jednocześnie w tym samy czasie się smucić? Odpowiedź na to pytanie daje jak zwykle Pismo Święte.
Zauważmy, że Paweł napisał: „Radujcie się w Panu". Co więc oznacza radować się „w Panu"?
Paweł napisał do Tesaloniczan takie słowa (1 Tes.1,6 ): „A wy staliście się naśladowcami naszymi i Pana i przyjęliście Słowo w wielkim uciśnieniu, z radością Ducha Świętego" (BW).
„A sam Pan nasz Jezus Chrystus i Bóg, Ojciec nasz, który nas umiłował i dał pocieszenie wieczne, i dobrą nadzieję z łaski, niech pocieszy serca wasze i utwierdzi was we wszelkim dobrym uczynku i w dobrym słowie" (2 Tes.2,16-17).
Z powyższego widać, że radość w Duchu Świętym może być przeżywana podczas cierpień i smutku z powodu doświadczeń. Choć cieleśnie możemy być zasmuceni, to możemy się cieszyć jednocześnie radością pochodzącą od Ducha Świętego. Jezus powiedział swoim uczniom, że On daje pokój, który przewyższa wszelki rozum (Jana 14,27, 16,22). Radość płynąca ze świadomości, że Jezus umarł i zmartwychwstał, że zostaliśmy ocaleni przed nadchodzącym gniewem, radość, której źródłem jest sam Bóg, może być pocieszeniem nawet w bardzo ciężkich doświadczeniach.
Pocieszenie w Panu
Paweł pisząc o ciągłym radowaniu się nie miał na myśli zwykłej ludzkiej radości, która jest niestety uzależniona od okoliczności i samopoczucia, lecz radość „w Panu" wynikającą z nadziei leżącej nie w tym doczesnym życiu, lecz w wieczności, a zagwarantowaną w niebie dla wszystkich wiernych do końca.
„Błogosławiony niech będzie Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, który według wielkiego miłosierdzia swego odrodził nas ku nadziei żywej przez zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa, ku dziedzictwu nieznikomemu i nieskalanemu, i niezwiędłemu, jakie zachowane jest w niebie dla was, którzy mocą Bożą strzeżeni jesteście przez wiarę w zbawienie, przygotowane do objawienia się w czasie ostatecznym. weselcie się z tego, mimo że teraz na krótko, gdy trzeba, zasmuceni bywacie różnorodnymi doświadczeniami, ażeby wypróbowana wiara wasza okazała się cenniejsza niż znikome złoto, w ogniu wypróbowane, ku chwale i czci, i sławie, gdy się objawi Jezus Chrystus" (1 Piotra 1,2-7).
Jest to pocieszenie wieczne niezależne od okoliczności, wynikające z działania Ducha Świętego w dziedzicach Królestwa Bożego.
Ponadto każdy prawdziwie wierzący wie, że cierpienia i doświadczenia wiary są naturalną koleją rzeczy w tym życiu. Nie jest to coś niezwykłego i wyjątkowego.
„Najmilsi! Nie dziwcie się, jakby was coś niezwykłego spotkało, gdy was pali ogień, który służy doświadczeniu waszemu, ale w tej mierze, jak jesteście uczestnikami cierpień Chrystusowych, radujcie się, abyście i podczas objawienia chwały jego radowali się i weselili" (1 Piotra 4,12-13).
„Poczytujcie to sobie za najwyższą radość, bracia moi, gdy rozmaite próby przechodzicie, wiedząc, że doświadczenie wiary waszej sprawia wytrwałość, wytrwałość zaś niech prowadzi do dzieła doskonałego, abyście byli doskonali i nienaganni, nie mający żadnych braków [...] Błogosławiony mąż, który wytrwa w próbie, bo gdy wytrzyma próbę, weźmie wieniec żywota, obiecany przez Boga tym, którzy go miłują" (Jakuba 1,2-4.12).
„Tak jest, wszyscy, którzy chcą żyć pobożnie w Chrystusie Jezusie, prześladowanie znosić będą" (2 Tym. 3,12).
Perspektywa nieba
Wierzący wiedzą, że doświadczenia, cierpienia i związane z tym smutki mają na celu umocnienie ich wiary i są konsekwencją bezkompromisowości względem grzechu oraz czystego i pobożnego życia. Wiedzą, że tak naprawdę liczy się to co wieczne, przebywanie razem z Panem oraz chwała i cześć jako tych, którzy są uczestnikami Królestwa Bożego. Perspektywa mieszkania w Nowym Niebie i na Nowej Ziemi jest tym, co jest realną przyszłością, ale tylko dla zbawionych.
Jaki z tego wniosek? Im bardziej żyjemy wiecznością, tym mniej się martwimy teraźniejszością i troskami dnia codziennego. Nie chodzi o ignorancję i zaprzestanie robienia czegokolwiek czy zaniedbania rodziny i pracy (1 Tes.4,11-12; 2 Tes.3,10). Chodzi o to, aby nie skupiać się na sprawach doczesnych w stopniu większym, niż to jest konieczne i nie zamartwiać się nimi (Mat.6,25-33) (na bieg wielu z nich często nie mamy nawet wpływu), a skierować swoje myśli ku sprawom duchowym i nieprzemijającym, traktując je priorytetowo ( Kol.3,2). Chodzi również o gotowość na cierpienia i związane z tym przykrości cielesne i duchowe z powodu wiary w Jezusa Chrystusa oraz odważne stawienie im czoła, gdy nadejdą. Najważniejsze jest, aby stanąć przed Panem bez nagany i braków (1Tes.5,23). Należy pamiętać, że chodzi o wieczność i to, gdzie się ją spędzi. Im ta perspektywa jest realniejsza w naszym umyśle, tym bardziej nasze życie będzie jej podporządkowane. Prawdziwe jest powiedzenie: żyjesz tak, jak wierzysz i w co wierzysz.
A Ty, czytelniku, skąd czerpiesz pocieszenie?
« poprzedni artykuł | następny artykuł » |
---|