Celebration 2000 cz.1/ Ekumenia w rytmie New Age
EKUMENIA W RYTMIE NEW AGE/ CZ.1
W miarę zbliżania się końca tysiąclecia powstają wciąż nowe plany uczynienia z wigilii roku dwutysięcznego - czyli z roku 1999 - największego festynu w dziejach ludzkości. Obchody mają upamiętniać nie tylko koniec stulecia, ale i początek nowego tysiąclecia. I choć formalnie „trzecie tysiąclecie” rozpocznie się 1 stycznia 2001 roku, w przekonaniu szerokich rzesz dzień ten przypada 1 stycznia roku 2000.
Faktyczny rok obchodów nie ma tak wielkiego znaczenia jak same uroczystości. Ludzie szukają okazji do zabawy. A zwlekanie z rozpoczęciem uroczystości przez cały rok 2000 popsułoby efekt.
Gorączkowo konstruuje się plany w wielu dziedzinach, świeckich i religijnych, aby celebracja ta była najokazalszą w dziejach. Nie wiedzieć czemu, typowy ludzki optymizm każe człowiekowi liczyć na to, że każdy następny rok przyniesie lepsze życie niż poprzedni. Fakty historii dowodzą jednak, że każdy rok przynosi te same radości i smutki, zwycięstwa i klęski, czasy pokoju i czasy wojny. Jak pisał autor Księgi Koheleta - nic nowego pod słońcem, a wszystko to marność.
Dziś prawdy te nabrały jednak w praktyce jakby większej skali, a to z tej przyczyny, że na ziemi żyje obecnie znacznie więcej ludzi niż wczoraj. Dodajmy do tego fakt, że wskutek postępu technicznego i rozwoju środków komunikacji ziemia stała się „globalną wioską” i że wszyscy w jakimś stopniu uczestniczymy w cierpieniach i przyjemnościach mieszkańców najróżniejszych miejsc na świecie. Telewizja serwuje najaktualniejsze, plastyczne relacje wszelkich dramatów ludzkich, poczynając od radości pod walącym się Murem Berlińskim po tragedie bombardowanej Bośni i Somalii.
Lecz mimo przewagi wieści złych nad dobrymi początkowi każdego nowego roku towarzyszy nadzieja zmian na lepsze. Być może taki optymizm pomaga zamykać oczy na rzeczywistość i konsekwencje stanu moralnego człowieka. Śmierć wisi nad ziemią i jak wahadło w opowieści Poe'a przesuwa się nad nami raz za razem, coraz bliżej i bliżej - ludzkość zaś chwyta się drobin radości do chwili, aż nie zostaje jej już nic, tylko perspektywa Sądu.
To nie pesymizm - to realizm. Choć życie ma dla każdego z nas niejedną cudowną chwilę, to chwile takie ulatują. Człowiek coraz częściej zwraca się o pomoc do psychologów i psychiatrów nie dlatego bynajmniej, że pamięta piękne chwile i smakuje ich wspomnienie, ale dlatego, że chwile smutku i cierpienia nie mają takiej samej skłonności do ulatywania w przeszłość, są raczej gotowe pozostawać z nami na zawsze. I bez względu na to, jak wiele radosnych chwil mieliśmy szczęście doświadczyć, przyszłość i tak niesie nam dość bolesnych przeżyć, by nie dały nam zapominać o smutku. Chyba że umiemy ustawić sprawy we właściwej perspektywie i przyjąć życie takim, jakim jest, ufając, że Twórca życia będzie czuwał nad nami do końca. Taka postawa jest jednak możliwa tylko dla tego, kto żywi szczerą wiarę w tegoż Twórcę, którym jest Jezus Chrystus.
Bez takiej wiary człowiek będzie świętował przy różnych okazjach i z nastaniem każdego nowego roku, ale powierzchownie, maskując cierpienie błądzącej duszy. Oczywiście im wznioślejszy powód do świętowania, w tym większym przepychu się ono odbywa. A okres będący nie tylko początkiem nowego roku i zarazem nowego stulecia, ale i tysiąclecia to wprost niesamowita okazja.
Kształt uroczystości będzie naturalnie zależał od duchowej kondycji świętujących. Dla hedonistów początek tysiąclecia to pretekst do niepohamowanej rozpusty; dla zwolenników ruchu Nowej Ery to czas oczekiwania na rychły początek transformacji planety i jutrzenkę pokoju i pomyślności dla przemienionej ludzkości. Ateistom wmówi się, że świętować trzeba, bo nie ma lepszej do tego okazji, bo chwila minie bezpowrotnie i trzeba będzie żałować. „Zwykły człowiek” przyjmie sprawę z typowym biernym optymizmem, korzystając z każdej przyjemności oferowanej przy tej okazji. Tak czy inaczej, alkohol będzie lał się strumieniami, na ulicach spoczną bezprecedensowe tony confetti, a mniej więcej dziewięć miesięcy później świat doświadczy początku kolejnego wyżu demograficznego, choć być może nie tak silnego jak po drugiej wojnie światowej.
A jak postąpi lud Boży? Jak podejdziemy do początku nowego tysiąclecia? Czy znajdziemy się w gronie świętujących, licząc na to, że nowy rok, nowe stulecie, nowe tysiąclecie obdarzą nas większym majątkiem, obfitszą miłością, pewniejszym bezpieczeństwem w tym niebezpiecznym świecie? Czy też spojrzymy na to z perspektywy Bożej, widząc w tym doniosłym wydarzeniu chwilę wcale nie tak doniosłą: ot, po prostu kolejny obrót ziemi, kolejną okazję, by służyć Panu zgodnie z Jego wolą?
Jeden w szczególności człowiek szczególnie gorliwie stara się o to, aby niepowtarzalnymi okazjami do świętowania były nie tylko lata 2000 i 2001, ale i wszystkie lata do tej chwili, poczynając już od roku 1996. Jay Gary, autor książki The Star of 2000 (Gwiazda roku 2000), wyznacza kurs, którym podąża wielu przywódców kościoła.
GWIAZDA ROKU 2000
„Gwiazda roku 2000”, z podtytułem „Nasza podróż ku nadziei”, prezentuje plan obchodów 2000 rocznicy narodzin Pana jako „najbardziej pamiętne w dziejach Boże Narodzenie”.
„Kto przepuściłby setną rocznicę urodzin babci nie robiąc jej wielkiego przyjęcia?” - pyta Gary. - „Tak i my nie powinniśmy dopuścić, by 2000 rocznica urodzin Jezusa* przeszła bez oddania Mu wspaniałego hołdu. Ku Jego czci rok 2000 powinien być najwspanialszymi obchodami w historii cywilizacji”.1
Gary zdaje sobie sprawę, że faktycznie Jezus urodził się w którymś z wcześniejszych lat (od 7 do 4 „przed Chr.”). Lecz choć nie można ze stuprocentową pewnością ustalić dokładnej daty, wpływ Chrystusa na cywilizację ludzką musi jego zdaniem zostać jakoś chronologicznie określony. A wobec tego rok 2000 jest tak samo dobry jak każdy inny.
Gary podkreśla, iż obchody początku nowego tysiąclecia na świecie nie powinny przyćmić obchodów 2000 urodzin Chrystusa przez kościół. W książce The Star of 2000 przedstawia strategię, jaką kościół powinien przyjąć, by świat nie zapomniał, że prawdziwą Gwiazdą roku 2000 jest Jezus Chrystus, którego nazywa on „zawiasem cywilizacji”.
Zapożyczając z terminologii Johna Naisbitta, Gary postrzega obchody nowego tysiąclecia przez pryzmat „mega-obrazów”. Jezus, jako „Gwiazda roku 2000”, jest najważniejszym z tych mega-obrazów, na którym mają się opierać pozostałe, odsłaniane w kilku kolejnych latach:
W latach osiemdziesiątych przywykliśmy do „mega-trendów”, które kształtują nasze życie w miarę przybliżania się roku 2000. Teraz musimy myśleć o tym, jakie mega-obrazy mogłyby najlepiej ukazać ten szczególny okres.
Dla kościoła tą „jedną wielką ideą” stojącą za obchodami dwutysiąclecia jest ta wielka postać Jezusa. A jednak sukces ery dwutysiąclecia będzie zależał w ogromnym stopniu od tego, jakie obrazy czy tematy wykorzystamy jako definicje naszej drogi do Chrystusa.2
Od 1991 roku Gary układa listę tych mega-obrazów czerpiąc ze źródeł i religijnych, i pozareligijnych. Wertując setki książek zawierających w tytule rok 2000 opracował pięcioczęściową klasyfikację tych metafor, czyli „Pięć Mega-Obrazów Roku Pańskiego 2000”. A oto one:
Przedsionek 2000 (Threshold 2000)
Trendy 2000 (Trends 2000)
Cele 2000 (Agenda 2000)
Odnowa 2000 (Renewal 2000)
Jubileusz 2000 (Jubilee 2000)
Przedsionek 2000
Mega-obraz „Przedsionek 2000” widzi w roku 2000 początek nowej ery: czy to ery tysiącletniego panowania Chrystusa, czy Nowej Ery (New Age), czy też innej ważnej ery, zależnie od światopoglądu osób akceptujących ów mega-obraz. „Nie jest to idea nowa” - mówi Gary.
Przez ponad 5000 lat media, widzący, mędrcy i prorocy nie mogli spuścić wzroku z roku 2000. Nawet obecnie prognostycy, planiści na skalę światową i futuryści przykuli wzrok do tej gwiazdy wskazującej drogę. Żaden inny rok w całej historii ludzkości, ani przedtem, ani potem, nie był przedmiotem tylu głośnych przepowiedni prorockich jak rok 2000, wygłoszonych przez prawdziwych luminarzy od Newtona po Nostradamusa, od Jeane Dixon po Ronalda Reagana.3
W swojej książce Gary zestawia oczekiwania mędrców świeckich i religijnych, którzy w roku 2000 spodziewają się niemal wszystkiego: od unicestwienia naszej planety po Drugie Przyjście Chrystusa. Gary nie ocenia tych poglądów, a tylko prezentuje „mega-obrazy” jako dowód, iż świat stanął na progu Wielkiej Nadziei.
Trendy 2000
W odróżnieniu od „Przedsionka 2000” mega-obraz „Trendy 2000” poszukuje możliwości na przyszłość, oceniając zarazem przeszłość. Z myślą o tym Gary cytuje m.in. z bestselleru Johna Naisbitta i Patricii Aburdene Megatrends oraz z March of the Millennia (Marsz tysiącleci) uczonego i pisarza science-fiction Isaaca Asimova.
Ogólnie rzecz biorąc wśród badaczy trendu widzi Gary optymizm co do przyszłości. Wskazuje jednak, że ludzka ocena szans na przyszłość może się okazać niepełna:
Z perspektywy holistycznej wiele mega-obrazów z Trendów 2000 wykazuje braki. Ukazują one pięcie się człowieka w górę, nie ukazują jednak zstępowania Boga w dół. Dwutysiąclecie nie może upamiętniać tylko historii ludzkiej czy historii wszechświata, choć są one bardzo ważne. Musi ono też upamiętniać historię Boga, objawioną przez Jezusa Chrystusa.
To dwutysiąclecie będzie dla kościoła naturalną okazją ponownego odkrycia i świętowania Chrystusa jako Pana całego wszechświata, a nie tylko kościoła. W każdym razie podejście „Trendy 2000” do ery dwutysiąclecia daje wizję przyszłości raczej pełnej nadziei niż emanującej lękiem.4
Abstrahując od analogii zastosowanej przez Gary'ego, „pięcie się człowieka w górę” to konstrukcja zrodzona w umyśle ewolucjonisty, sugerująca, iż człowiek miał początki skromniejsze niż ludzkie. Tymczasem zwiększyła się tylko ludzka wiedza o wszechświecie materialnym, choć i tak częstokroć człowiek dokonuje błędnych sądów w tej mierze i źle stosuje swoją wiedzę. Z moralnego, duchowego i fizycznego punktu widzenia człowiek pozostał natomiast taki sam, jak był w chwili stworzenia przez Boga.
Cele 2000
Ten mega-obraz postrzega rok 2000 jako kamień milowy, jako cel, z myślą o którym trzeba starać się dokończyć rozpoczęte przedsięwzięcia. Ideę tę ma się realizować poprzez ustalenie celów lokalnych, narodowych i globalnych. Gary nazywa to „torem finiszowym, wzywającym nas do udziału w wyścigu”.
Programy „Celów 2000” mają zazwyczaj jeden bądź dwa horyzonty. Jednym jest plan akcji na to dziesięciolecie, drugim zaś plan na nowe stulecie. Drugie podejście polega na zadaniu pytania: „Jakie będą główne, najbardziej palące kwestie, wobec których stanie świat u progu nowego wieku?” W pierwszym natomiast podejściu pada pytanie: „Jeśli chcemy się do nich ustosunkować z całą powagą, to w jakim rozsądnym stopniu możemy oczekiwać pewnych osiągnięć w tych sferach w najbliższych latach jeszcze przed rokiem 2000?”5
Gary wskazuje, że pod koniec lat osiemdziesiątych już ponad 2000 grup rządowych, gospodarczych, oświatowych i religijnych (w tym ONZ, posiadająca kilka programów typu „Cele 2000”) miało ustalone cele na rok dwutysięczny (a liczba takich grup rośnie z tygodnia na tydzień). Gary podaje przykład Strategii Szczytu Ziemi jako najsłynniejszego z tych programów, stawiającego sobie za cel ocalenie naszej planety. Na tym tle stawia on wysiłki ludzi zaangażowanych w ewangelizację świata, chcących dokończyć tego dzieła do roku 2000. Pisze:
Jakie propozycje na dwutysiąclecie mają programy „Celów 2000”? W najlepszym razie programy te pozwalają nam obchodzić rok 2000 nie tylko w myślach, ale i w czynach. Przygotowują bardziej sprawiedliwy i spokojny świat, godny świętowania. Zewangelizowany świat będzie cudownym darem kościoła dla Chrystusa na jego 2000 urodziny.6
Tego typu wypowiedzi odzwierciedlają optymizm Gary'ego. Jednakże Gary nie wydaje się utożsamiać świata zewangelizowanego ze światem chrześcijańskim. Głoszenie Ewangelii światu to jedno. Nawrócenie się świata to całkiem co innego.
Mimo to światopogląd Gary'ego nie wyklucza osiągnięcia sprawiedliwości i pokoju na świecie dzięki realizacji globalnych programów „Cele 2000”, zwłaszcza programów ONZ-owskich.
Odnowa 2000
Ten mega-obraz opisuje odrodzenie oraz transformację osobistą i społeczną. Ruch New Age oczekuje ewolucyjnej transformacji ludzkości w nowy gatunek; nasza planeta ma być przemieniona w raj zaludniony przez ów gatunek, troskający się głównie o czystość ekologiczną oraz pokój i sprawiedliwość społeczną.
Dzisiejszy kościół natomiast częstokroć wyczekuje przebudzenia. Dla niektórych oznacza ono przemianę społeczeństwa wskutek głoszenia Ewangelii. Gary przestrzega jednak:
Słabość Odnowy 2000 może się okazać w chwili, gdy podejmiemy próbę odtworzenia przeszłości, kierując się przekonaniem, że odzyskanie klimatu moralnego dawnej Ameryki pozwoli nam stać się na nowo wielkim narodem.7
Wbrew optymizmowi widocznemu w pismach Gary'ego Biblia nie zapowiada na dni ostatnie żadnego przebudzenia, lecz raczej odstępstwo: wielkie odpadnięcie od Wiary, po którym nastąpi objawienie się Antychrysta:
Niechaj was nikt w żaden sposób nie zwodzi; bo nie nastanie pierwej [dzień Pański], zanim nie przyjdzie odstępstwo i nie objawi się człowiek niegodziwości, syn zatracenia, przeciwnik, który wynosi się ponad wszystko, co się zwie Bogiem lub jest przedmiotem boskiej czci, a nawet zasiądzie w świątyni Bożej, podając się za Boga (2 Tes 2,3-4; BW).
Nie powinno to jednak zniechęcać kościoła do nieustannych wysiłków w celu ratowania zgubionych dusz, do świętego życia w obliczu zła tego świata.
Jubileusz 2000
Optymizm Gary'ego uzewnętrznia się najbardziej właśnie w tym mega-obrazie. Podczas gdy poprzednie cztery mega-obrazy zostały omówione w kilku akapitach, Jubileuszowi 2000 poświęca Gary cały rozdział.
Gary porównuje rok jubileuszowy w Izraelu z jubileuszem Chrystusa. Ten pierwszy był ograniczony w czasie i zasięgu, ten drugi będzie zupełnie nową epoką, podczas której Chrystus ma rządzić ziemią jako Pan wszystkiego. Nie oznacza to jednakże, że Jezus powróci przed rokiem 2000, lecz raczej że bieg dziejów ludzkości doświadczy pozytywnego zwrotu wskutek powszechnego uświadomienia sobie roli Jezusa w naszej kulturze i historii. Gary jest tego tak całkowicie pewny, że rozdział ten zatytułował: „To my jesteśmy Pokoleniem Jubileuszowym”.
Gary naciąga sens Pisma, twierdząc, że Jezus „zapoczątkował jubileuszową erę wolności dla całego rodzaju ludzkiego”, a na poparcie tej tezy podaje fakt wypowiedzenia przez Jezusa na rozpoczęcie publicznej działalności początku 61 rozdziału Izajasza.
Tymczasem ogłoszenie przez Pana wolności dla jeńców nie odnosi się do świata, lecz do ludu Bożego. Świat pozostanie w niewoli szatana do chwili, aż ten zostanie związany na tysiąc lat (Obj/Ap 20,2). Prawdziwa wolność płynie tylko z wiary w Jezusa Chrystusa i posłuszeństwa Słowu Bożemu.
Chociaż Gary wydaje się odnosić koncepcję jubileuszu do łaski i przebaczenia Bożego dostępnych w krzyżu Chrystusowym - a jest to „epoka bez końca” - to z jego słów jasno wynika, iż jubileusz ten miałby dotyczyć przyszłego stanu całej ziemi jeszcze przed powrotem Jezusa:
Każde pokolenie wydaje się mieć własne „rendezvous z przeznaczeniem”, jak powiedział niegdyś prezydent Franklin Roosevelt. Z perspektywy lat wydaje się, że jego pokolenie zostało powołane do obalenia bożków faszyzmu i komunizmu, aby świat mógł bezpiecznie skorzystać z demokracji. A jakie będzie rendezvous z przeznaczeniem naszego pokolenia?
Nie można mieć tutaj pewności, ale całkiem możliwe, iż zostaliśmy wezwani do zachowania ducha cywilizacji zachodniej w chwili, kiedy człowiek współczesny coraz częściej odrzuca dziedzictwo, jakie mu ona przyniosła, i gardzi nim.8
Gary ma nadzieję, że mega-obraz Jubileusz 2000 stanie się rzeczywistością dzięki głoszeniu Ewangelii. Uważa on, że głoszenie to należy łączyć z przypominaniem światu, iż wielkie osiągnięcia cywilizacji zachodniej są bezpośrednim wynikiem wolności w Chrystusie, która była dla ludzi bodźcem do osiągania wyżyn uczciwości kulturowej.
Jak bardzo wielu zachodnich chrześcijan, również Gary utożsamia łaskę Bożą z błogosławieństwami materialnymi, których możemy na Zachodzie zażywać. Uchodzą one za bezpośredni wynik „dziedzictwa judeochrześcijańskiego”, urzeczywistniony wskutek głoszenia Ewangelii. Ale Gary nie ma skłonności materialistycznych, uznając materializm za jeden z największych powodów odrzucania Chrystusa przez współczesnego człowieka.
Podobnie też jak wielu chrześcijan, Gary sympatyzuje z ideą, że cywilizacja zachodnia jest sama w sobie chrześcijańska. Tymczasem choć prawdą jest, że nasze społeczeństwo odziedziczyło etykę biblijną, to prawdziwą wiarę wśród największych osobistości cywilizacji zachodniej można było znaleźć niezmiernie rzadko.
W miarę zbliżania się końca tysiąclecia powstają wciąż nowe plany uczynienia z wigilii roku dwutysięcznego - czyli z roku 1999 - największego festynu w dziejach ludzkości. Obchody mają upamiętniać nie tylko koniec stulecia, ale i początek nowego tysiąclecia. I choć formalnie „trzecie tysiąclecie” rozpocznie się 1 stycznia 2001 roku, w przekonaniu szerokich rzesz dzień ten przypada 1 stycznia roku 2000.
Faktyczny rok obchodów nie ma tak wielkiego znaczenia jak same uroczystości. Ludzie szukają okazji do zabawy. A zwlekanie z rozpoczęciem uroczystości przez cały rok 2000 popsułoby efekt.
Gorączkowo konstruuje się plany w wielu dziedzinach, świeckich i religijnych, aby celebracja ta była najokazalszą w dziejach. Nie wiedzieć czemu, typowy ludzki optymizm każe człowiekowi liczyć na to, że każdy następny rok przyniesie lepsze życie niż poprzedni. Fakty historii dowodzą jednak, że każdy rok przynosi te same radości i smutki, zwycięstwa i klęski, czasy pokoju i czasy wojny. Jak pisał autor Księgi Koheleta - nic nowego pod słońcem, a wszystko to marność.
Dziś prawdy te nabrały jednak w praktyce jakby większej skali, a to z tej przyczyny, że na ziemi żyje obecnie znacznie więcej ludzi niż wczoraj. Dodajmy do tego fakt, że wskutek postępu technicznego i rozwoju środków komunikacji ziemia stała się „globalną wioską” i że wszyscy w jakimś stopniu uczestniczymy w cierpieniach i przyjemnościach mieszkańców najróżniejszych miejsc na świecie. Telewizja serwuje najaktualniejsze, plastyczne relacje wszelkich dramatów ludzkich, poczynając od radości pod walącym się Murem Berlińskim po tragedie bombardowanej Bośni i Somalii.
Lecz mimo przewagi wieści złych nad dobrymi początkowi każdego nowego roku towarzyszy nadzieja zmian na lepsze. Być może taki optymizm pomaga zamykać oczy na rzeczywistość i konsekwencje stanu moralnego człowieka. Śmierć wisi nad ziemią i jak wahadło w opowieści Poe'a przesuwa się nad nami raz za razem, coraz bliżej i bliżej - ludzkość zaś chwyta się drobin radości do chwili, aż nie zostaje jej już nic, tylko perspektywa Sądu.
To nie pesymizm - to realizm. Choć życie ma dla każdego z nas niejedną cudowną chwilę, to chwile takie ulatują. Człowiek coraz częściej zwraca się o pomoc do psychologów i psychiatrów nie dlatego bynajmniej, że pamięta piękne chwile i smakuje ich wspomnienie, ale dlatego, że chwile smutku i cierpienia nie mają takiej samej skłonności do ulatywania w przeszłość, są raczej gotowe pozostawać z nami na zawsze. I bez względu na to, jak wiele radosnych chwil mieliśmy szczęście doświadczyć, przyszłość i tak niesie nam dość bolesnych przeżyć, by nie dały nam zapominać o smutku. Chyba że umiemy ustawić sprawy we właściwej perspektywie i przyjąć życie takim, jakim jest, ufając, że Twórca życia będzie czuwał nad nami do końca. Taka postawa jest jednak możliwa tylko dla tego, kto żywi szczerą wiarę w tegoż Twórcę, którym jest Jezus Chrystus.
Bez takiej wiary człowiek będzie świętował przy różnych okazjach i z nastaniem każdego nowego roku, ale powierzchownie, maskując cierpienie błądzącej duszy. Oczywiście im wznioślejszy powód do świętowania, w tym większym przepychu się ono odbywa. A okres będący nie tylko początkiem nowego roku i zarazem nowego stulecia, ale i tysiąclecia to wprost niesamowita okazja.
Kształt uroczystości będzie naturalnie zależał od duchowej kondycji świętujących. Dla hedonistów początek tysiąclecia to pretekst do niepohamowanej rozpusty; dla zwolenników ruchu Nowej Ery to czas oczekiwania na rychły początek transformacji planety i jutrzenkę pokoju i pomyślności dla przemienionej ludzkości. Ateistom wmówi się, że świętować trzeba, bo nie ma lepszej do tego okazji, bo chwila minie bezpowrotnie i trzeba będzie żałować. „Zwykły człowiek” przyjmie sprawę z typowym biernym optymizmem, korzystając z każdej przyjemności oferowanej przy tej okazji. Tak czy inaczej, alkohol będzie lał się strumieniami, na ulicach spoczną bezprecedensowe tony confetti, a mniej więcej dziewięć miesięcy później świat doświadczy początku kolejnego wyżu demograficznego, choć być może nie tak silnego jak po drugiej wojnie światowej.
A jak postąpi lud Boży? Jak podejdziemy do początku nowego tysiąclecia? Czy znajdziemy się w gronie świętujących, licząc na to, że nowy rok, nowe stulecie, nowe tysiąclecie obdarzą nas większym majątkiem, obfitszą miłością, pewniejszym bezpieczeństwem w tym niebezpiecznym świecie? Czy też spojrzymy na to z perspektywy Bożej, widząc w tym doniosłym wydarzeniu chwilę wcale nie tak doniosłą: ot, po prostu kolejny obrót ziemi, kolejną okazję, by służyć Panu zgodnie z Jego wolą?
Jeden w szczególności człowiek szczególnie gorliwie stara się o to, aby niepowtarzalnymi okazjami do świętowania były nie tylko lata 2000 i 2001, ale i wszystkie lata do tej chwili, poczynając już od roku 1996. Jay Gary, autor książki The Star of 2000 (Gwiazda roku 2000), wyznacza kurs, którym podąża wielu przywódców kościoła.
GWIAZDA ROKU 2000
„Gwiazda roku 2000”, z podtytułem „Nasza podróż ku nadziei”, prezentuje plan obchodów 2000 rocznicy narodzin Pana jako „najbardziej pamiętne w dziejach Boże Narodzenie”.
„Kto przepuściłby setną rocznicę urodzin babci nie robiąc jej wielkiego przyjęcia?” - pyta Gary. - „Tak i my nie powinniśmy dopuścić, by 2000 rocznica urodzin Jezusa* przeszła bez oddania Mu wspaniałego hołdu. Ku Jego czci rok 2000 powinien być najwspanialszymi obchodami w historii cywilizacji”.1
Gary zdaje sobie sprawę, że faktycznie Jezus urodził się w którymś z wcześniejszych lat (od 7 do 4 „przed Chr.”). Lecz choć nie można ze stuprocentową pewnością ustalić dokładnej daty, wpływ Chrystusa na cywilizację ludzką musi jego zdaniem zostać jakoś chronologicznie określony. A wobec tego rok 2000 jest tak samo dobry jak każdy inny.
Gary podkreśla, iż obchody początku nowego tysiąclecia na świecie nie powinny przyćmić obchodów 2000 urodzin Chrystusa przez kościół. W książce The Star of 2000 przedstawia strategię, jaką kościół powinien przyjąć, by świat nie zapomniał, że prawdziwą Gwiazdą roku 2000 jest Jezus Chrystus, którego nazywa on „zawiasem cywilizacji”.
Zapożyczając z terminologii Johna Naisbitta, Gary postrzega obchody nowego tysiąclecia przez pryzmat „mega-obrazów”. Jezus, jako „Gwiazda roku 2000”, jest najważniejszym z tych mega-obrazów, na którym mają się opierać pozostałe, odsłaniane w kilku kolejnych latach:
W latach osiemdziesiątych przywykliśmy do „mega-trendów”, które kształtują nasze życie w miarę przybliżania się roku 2000. Teraz musimy myśleć o tym, jakie mega-obrazy mogłyby najlepiej ukazać ten szczególny okres.
Dla kościoła tą „jedną wielką ideą” stojącą za obchodami dwutysiąclecia jest ta wielka postać Jezusa. A jednak sukces ery dwutysiąclecia będzie zależał w ogromnym stopniu od tego, jakie obrazy czy tematy wykorzystamy jako definicje naszej drogi do Chrystusa.2
Od 1991 roku Gary układa listę tych mega-obrazów czerpiąc ze źródeł i religijnych, i pozareligijnych. Wertując setki książek zawierających w tytule rok 2000 opracował pięcioczęściową klasyfikację tych metafor, czyli „Pięć Mega-Obrazów Roku Pańskiego 2000”. A oto one:
Przedsionek 2000 (Threshold 2000)
Trendy 2000 (Trends 2000)
Cele 2000 (Agenda 2000)
Odnowa 2000 (Renewal 2000)
Jubileusz 2000 (Jubilee 2000)
Przedsionek 2000
Mega-obraz „Przedsionek 2000” widzi w roku 2000 początek nowej ery: czy to ery tysiącletniego panowania Chrystusa, czy Nowej Ery (New Age), czy też innej ważnej ery, zależnie od światopoglądu osób akceptujących ów mega-obraz. „Nie jest to idea nowa” - mówi Gary.
Przez ponad 5000 lat media, widzący, mędrcy i prorocy nie mogli spuścić wzroku z roku 2000. Nawet obecnie prognostycy, planiści na skalę światową i futuryści przykuli wzrok do tej gwiazdy wskazującej drogę. Żaden inny rok w całej historii ludzkości, ani przedtem, ani potem, nie był przedmiotem tylu głośnych przepowiedni prorockich jak rok 2000, wygłoszonych przez prawdziwych luminarzy od Newtona po Nostradamusa, od Jeane Dixon po Ronalda Reagana.3
W swojej książce Gary zestawia oczekiwania mędrców świeckich i religijnych, którzy w roku 2000 spodziewają się niemal wszystkiego: od unicestwienia naszej planety po Drugie Przyjście Chrystusa. Gary nie ocenia tych poglądów, a tylko prezentuje „mega-obrazy” jako dowód, iż świat stanął na progu Wielkiej Nadziei.
Trendy 2000
W odróżnieniu od „Przedsionka 2000” mega-obraz „Trendy 2000” poszukuje możliwości na przyszłość, oceniając zarazem przeszłość. Z myślą o tym Gary cytuje m.in. z bestselleru Johna Naisbitta i Patricii Aburdene Megatrends oraz z March of the Millennia (Marsz tysiącleci) uczonego i pisarza science-fiction Isaaca Asimova.
Ogólnie rzecz biorąc wśród badaczy trendu widzi Gary optymizm co do przyszłości. Wskazuje jednak, że ludzka ocena szans na przyszłość może się okazać niepełna:
Z perspektywy holistycznej wiele mega-obrazów z Trendów 2000 wykazuje braki. Ukazują one pięcie się człowieka w górę, nie ukazują jednak zstępowania Boga w dół. Dwutysiąclecie nie może upamiętniać tylko historii ludzkiej czy historii wszechświata, choć są one bardzo ważne. Musi ono też upamiętniać historię Boga, objawioną przez Jezusa Chrystusa.
To dwutysiąclecie będzie dla kościoła naturalną okazją ponownego odkrycia i świętowania Chrystusa jako Pana całego wszechświata, a nie tylko kościoła. W każdym razie podejście „Trendy 2000” do ery dwutysiąclecia daje wizję przyszłości raczej pełnej nadziei niż emanującej lękiem.4
Abstrahując od analogii zastosowanej przez Gary'ego, „pięcie się człowieka w górę” to konstrukcja zrodzona w umyśle ewolucjonisty, sugerująca, iż człowiek miał początki skromniejsze niż ludzkie. Tymczasem zwiększyła się tylko ludzka wiedza o wszechświecie materialnym, choć i tak częstokroć człowiek dokonuje błędnych sądów w tej mierze i źle stosuje swoją wiedzę. Z moralnego, duchowego i fizycznego punktu widzenia człowiek pozostał natomiast taki sam, jak był w chwili stworzenia przez Boga.
Cele 2000
Ten mega-obraz postrzega rok 2000 jako kamień milowy, jako cel, z myślą o którym trzeba starać się dokończyć rozpoczęte przedsięwzięcia. Ideę tę ma się realizować poprzez ustalenie celów lokalnych, narodowych i globalnych. Gary nazywa to „torem finiszowym, wzywającym nas do udziału w wyścigu”.
Programy „Celów 2000” mają zazwyczaj jeden bądź dwa horyzonty. Jednym jest plan akcji na to dziesięciolecie, drugim zaś plan na nowe stulecie. Drugie podejście polega na zadaniu pytania: „Jakie będą główne, najbardziej palące kwestie, wobec których stanie świat u progu nowego wieku?” W pierwszym natomiast podejściu pada pytanie: „Jeśli chcemy się do nich ustosunkować z całą powagą, to w jakim rozsądnym stopniu możemy oczekiwać pewnych osiągnięć w tych sferach w najbliższych latach jeszcze przed rokiem 2000?”5
Gary wskazuje, że pod koniec lat osiemdziesiątych już ponad 2000 grup rządowych, gospodarczych, oświatowych i religijnych (w tym ONZ, posiadająca kilka programów typu „Cele 2000”) miało ustalone cele na rok dwutysięczny (a liczba takich grup rośnie z tygodnia na tydzień). Gary podaje przykład Strategii Szczytu Ziemi jako najsłynniejszego z tych programów, stawiającego sobie za cel ocalenie naszej planety. Na tym tle stawia on wysiłki ludzi zaangażowanych w ewangelizację świata, chcących dokończyć tego dzieła do roku 2000. Pisze:
Jakie propozycje na dwutysiąclecie mają programy „Celów 2000”? W najlepszym razie programy te pozwalają nam obchodzić rok 2000 nie tylko w myślach, ale i w czynach. Przygotowują bardziej sprawiedliwy i spokojny świat, godny świętowania. Zewangelizowany świat będzie cudownym darem kościoła dla Chrystusa na jego 2000 urodziny.6
Tego typu wypowiedzi odzwierciedlają optymizm Gary'ego. Jednakże Gary nie wydaje się utożsamiać świata zewangelizowanego ze światem chrześcijańskim. Głoszenie Ewangelii światu to jedno. Nawrócenie się świata to całkiem co innego.
Mimo to światopogląd Gary'ego nie wyklucza osiągnięcia sprawiedliwości i pokoju na świecie dzięki realizacji globalnych programów „Cele 2000”, zwłaszcza programów ONZ-owskich.
Odnowa 2000
Ten mega-obraz opisuje odrodzenie oraz transformację osobistą i społeczną. Ruch New Age oczekuje ewolucyjnej transformacji ludzkości w nowy gatunek; nasza planeta ma być przemieniona w raj zaludniony przez ów gatunek, troskający się głównie o czystość ekologiczną oraz pokój i sprawiedliwość społeczną.
Dzisiejszy kościół natomiast częstokroć wyczekuje przebudzenia. Dla niektórych oznacza ono przemianę społeczeństwa wskutek głoszenia Ewangelii. Gary przestrzega jednak:
Słabość Odnowy 2000 może się okazać w chwili, gdy podejmiemy próbę odtworzenia przeszłości, kierując się przekonaniem, że odzyskanie klimatu moralnego dawnej Ameryki pozwoli nam stać się na nowo wielkim narodem.7
Wbrew optymizmowi widocznemu w pismach Gary'ego Biblia nie zapowiada na dni ostatnie żadnego przebudzenia, lecz raczej odstępstwo: wielkie odpadnięcie od Wiary, po którym nastąpi objawienie się Antychrysta:
Niechaj was nikt w żaden sposób nie zwodzi; bo nie nastanie pierwej [dzień Pański], zanim nie przyjdzie odstępstwo i nie objawi się człowiek niegodziwości, syn zatracenia, przeciwnik, który wynosi się ponad wszystko, co się zwie Bogiem lub jest przedmiotem boskiej czci, a nawet zasiądzie w świątyni Bożej, podając się za Boga (2 Tes 2,3-4; BW).
Nie powinno to jednak zniechęcać kościoła do nieustannych wysiłków w celu ratowania zgubionych dusz, do świętego życia w obliczu zła tego świata.
Jubileusz 2000
Optymizm Gary'ego uzewnętrznia się najbardziej właśnie w tym mega-obrazie. Podczas gdy poprzednie cztery mega-obrazy zostały omówione w kilku akapitach, Jubileuszowi 2000 poświęca Gary cały rozdział.
Gary porównuje rok jubileuszowy w Izraelu z jubileuszem Chrystusa. Ten pierwszy był ograniczony w czasie i zasięgu, ten drugi będzie zupełnie nową epoką, podczas której Chrystus ma rządzić ziemią jako Pan wszystkiego. Nie oznacza to jednakże, że Jezus powróci przed rokiem 2000, lecz raczej że bieg dziejów ludzkości doświadczy pozytywnego zwrotu wskutek powszechnego uświadomienia sobie roli Jezusa w naszej kulturze i historii. Gary jest tego tak całkowicie pewny, że rozdział ten zatytułował: „To my jesteśmy Pokoleniem Jubileuszowym”.
Gary naciąga sens Pisma, twierdząc, że Jezus „zapoczątkował jubileuszową erę wolności dla całego rodzaju ludzkiego”, a na poparcie tej tezy podaje fakt wypowiedzenia przez Jezusa na rozpoczęcie publicznej działalności początku 61 rozdziału Izajasza.
Tymczasem ogłoszenie przez Pana wolności dla jeńców nie odnosi się do świata, lecz do ludu Bożego. Świat pozostanie w niewoli szatana do chwili, aż ten zostanie związany na tysiąc lat (Obj/Ap 20,2). Prawdziwa wolność płynie tylko z wiary w Jezusa Chrystusa i posłuszeństwa Słowu Bożemu.
Chociaż Gary wydaje się odnosić koncepcję jubileuszu do łaski i przebaczenia Bożego dostępnych w krzyżu Chrystusowym - a jest to „epoka bez końca” - to z jego słów jasno wynika, iż jubileusz ten miałby dotyczyć przyszłego stanu całej ziemi jeszcze przed powrotem Jezusa:
Każde pokolenie wydaje się mieć własne „rendezvous z przeznaczeniem”, jak powiedział niegdyś prezydent Franklin Roosevelt. Z perspektywy lat wydaje się, że jego pokolenie zostało powołane do obalenia bożków faszyzmu i komunizmu, aby świat mógł bezpiecznie skorzystać z demokracji. A jakie będzie rendezvous z przeznaczeniem naszego pokolenia?
Nie można mieć tutaj pewności, ale całkiem możliwe, iż zostaliśmy wezwani do zachowania ducha cywilizacji zachodniej w chwili, kiedy człowiek współczesny coraz częściej odrzuca dziedzictwo, jakie mu ona przyniosła, i gardzi nim.8
Gary ma nadzieję, że mega-obraz Jubileusz 2000 stanie się rzeczywistością dzięki głoszeniu Ewangelii. Uważa on, że głoszenie to należy łączyć z przypominaniem światu, iż wielkie osiągnięcia cywilizacji zachodniej są bezpośrednim wynikiem wolności w Chrystusie, która była dla ludzi bodźcem do osiągania wyżyn uczciwości kulturowej.
Jak bardzo wielu zachodnich chrześcijan, również Gary utożsamia łaskę Bożą z błogosławieństwami materialnymi, których możemy na Zachodzie zażywać. Uchodzą one za bezpośredni wynik „dziedzictwa judeochrześcijańskiego”, urzeczywistniony wskutek głoszenia Ewangelii. Ale Gary nie ma skłonności materialistycznych, uznając materializm za jeden z największych powodów odrzucania Chrystusa przez współczesnego człowieka.
Podobnie też jak wielu chrześcijan, Gary sympatyzuje z ideą, że cywilizacja zachodnia jest sama w sobie chrześcijańska. Tymczasem choć prawdą jest, że nasze społeczeństwo odziedziczyło etykę biblijną, to prawdziwą wiarę wśród największych osobistości cywilizacji zachodniej można było znaleźć niezmiernie rzadko.
Ciąg dalszy nastąpi.
Media Spotlight. A Biblical analysis of religious and secular media. Special Report.
(za uprzejmą zgodą Wydawcy).
Media Spotlight. A Biblical analysis of religious and secular media. Special Report.
(za uprzejmą zgodą Wydawcy).
Przypisy:
1 Jay Gary, The Star of 2000: Our Journey Toward Hope, Bimillennial Press, Colorado Springs 1994, s. 16.
2 Ibid., s. 63.
3 Ibid., s. 64.
4 Ibid., s. 68.
5 Ibid., s. 69.
6 Ibid., s. 71.
7 Ibid., s. 73.
8 Ibid., s. 79.
« poprzedni artykuł | następny artykuł » |
---|