Celebration 2000 cz.3/ Ekumenia w rytmie New Age
EKUMENIA W RYTMIE NEW AGE/ CZ.3
PO CO TEN POŚPIECH?
Szeroko zakrojone plany hucznych obchodów i zgodne wysiłki skierowane na zewangelizowanie świata do końca tego tysiąclecia skłaniają wielu do zastanowienia: Czy starania te aby na pewno mają faktyczną wartość duchową, czy też są tylko czysto ludzką próbą pełnienia pobożnych uczynków? Nikt prawdziwie wierzący nie zaprzeczy, że treść Wielkiego Posłannictwa wzywa nas do głoszenia Ewangelii aż po krańce ziemi. Czy jednak to Bóg ustanowił rok 2000 ostatecznym terminem wykonania tego dzieła, czy jest to decyzja wyłącznie przywódców takich ruchów?
U Boga jeden dzień jest jak tysiąc lat, a tysiąc lat jak jeden dzień (2 P 3,8), nie możemy więc oczekiwać, że będzie On dostosowywał swoje plany do kalendarza gregoriańskiego. Zjawisko jednoczenia wysiłków ewangelizacyjnych nie jest bynajmniej typowe dla schyłku naszego stulecia; występowało ono w zasadzie pod koniec każdego wieku, zwłaszcza od czasów Reformacji. Z jakiegoś powodu ludzie uznali, że kulminacyjny punkt w kalendarzu musi oznaczać rychłe przyjście Pana, więc trzeba wziąć się do roboty.
Nie chcę w żadnym wypadku zniechęcać do gorliwej ewangelizacji - na taką zawsze jest najwyższy czas. Jest jednakże różnica między ewangelizacją inspirowaną przez Ducha Bożego a ewangelizacją wynikającą z czysto ludzkiego mniemania na temat woli Bożej. Ta ostatnia bowiem w dużym stopniu sprowadzi się do czysto ludzkich wysiłków, doprawionych jeszcze niedbałą teologią i praktyką - a w prawdziwej, kierowanej przez Ducha ewangelizacji mają one dużą wagę.
Intencją moją nie jest osądzać motywy serca i wiarę osób zaangażowanych w te przedsięwzięcia, ale przestrzec tych, którzy w swoich wysiłkach ewangelizacyjnych chcieliby zachować posłuszeństwo Duchowi Bożemu. Gorączkowy pośpiech w dziele ewangelizowania świata skłonił kręgi ewangelikalne do przekonania, iż ceną za uporanie się z tym przed rokiem 2000 musi być kompromis z katolicyzmem.
ZWIĄZKI Z NEW AGE?
Jay Gary skierował do kościołów apel, aby połączyły działania ewangelizacyjne podejmowane z myślą o schyłku tysiąclecia ze świętowaniem 2000 lat narodzin Pana. W apelu tym powołał się na wielu autorów niewierzących, chcąc zilustrować podejście świata do tego wydarzenia. Słusznie zwraca uwagę, iż świat już w tej chwili w pewnym sensie ceni Jezusa, gdyż nawet sposób oznaczania czasu (po łacinie i np. angielsku „A.D.”, czyli Anno Domini, „roku Pańskiego”, po polsku „po Chr.”) wskazuje, jak wiele wniósł Chrystus do cywilizacji zachodniej.
Ci, którzy nie chcą uznać wielkiego wpływu Chrystusa na historię ludzkości, przybrali inną modłę oznaczania czasu (po ang. C.E. - Common Era, czyli „ery powszechnej”, po polsku „naszej ery”). Nawet jednak ci ludzie nie mogą zaprzeczyć faktowi, iż podział na te ery opiera się na dacie narodzin Chrystusa.
Gary, używając świeckich, a nawet nowowiekowych źródeł w swej argumentacji na rzecz świętowania przełomu tysiącleci, naraża się na uzasadnioną krytykę ze strony tych, którzy w jego postawie dostrzegają pewną - może nawet sporą - sympatię wobec ruchu New Age. Jednym z przykładów takich cytatów jest wyjątek z książki Roberta Mullera The First Lady of the World (Pierwsza Dama świata), propagującej ideę świętowania początku nowego tysiąclecia, po którym nastanie „wyczekiwana nowa era”. Przyczyną bolesnej konsternacji wielu trzeźwiej myślących chrześcijan jest też współpraca Gary'ego z Mullerem w ramach B.E.G.I.N. (Sieci Globalnego Współdziałania Dwutysiąclecia). Zapytałem Jaya Gary'ego, skąd wzięły się te związki z Mullerem.
Hipotetyczny scenariusz Mullera na rok 2000 użyłem jako tło mające ilustrować niewłaściwe kierunki, w jakich ekstrawagancje nowego tysiąclecia mogłyby odciągać uwagę Kościoła. Mój cel w tym rozdziale był prosty: nie musimy się dać wywieść na manowce przez rok 2000, skupmy się na Chrystusie, Gwieździe roku 2000, i świętujmy Boże Narodzenie roku 2000. Tak więc posłużenie się w mojej książce cytatem z powieści Mullera nie jest w żadnym razie poparciem różnych idei New Age, jakie można napotkać w treści jego książki. I nie umieściłem powieści Mullera ani innych [takich] książek w bibliografii, co jasno dowodzi, że nie popieram tych sekt ani rządu globalnego, ani też globalnej duchowości. Zaraz po tym cytacie zachęcam Kościół, aby kierował się rozsądkiem i rozeznaniem w ocenie świeckich obchodów roku 2000.24
Ponieważ jednak w samej książce nie ma wyjaśnienia przyczyny cytowania autorów w rodzaju Roberta Mullera, pominięcie takich książek w bibliografii nie wydaje się bynajmniej „jasno dowodzić” braku poparcia dla ich idei. Jeśli cytuje się życzliwie autorów prezentujących sprzeczne z Biblią poglądy, trzeba zaznaczyć, że się z nimi nie zgadza. Choćby po to, aby słabszy w wierze bądź słabiej poinformowany brat nie wpadł w duchową pułapkę.
Gary nie zamieszcza jednak ani jednej przestrogi przed dołączaniem się do niewierzących w świętowaniu roku 2000, choć istotnie wymienia różnice między celebracją światową a obchodami, w jakie powinni się zaangażować chrześcijanie. Proponuje mimo to, aby chrześcijanie „zapraszali wszystkich, niezależnie od wiary i kultury, do wspólnego obchodzenia tego dwutysiącletniego hołdu dla Chrystusa”.25
Innymi słowy, według Gary'ego nie powinniśmy dołączać do świata w jego hedonistycznej fieście, lecz zapraszać świat, by świętował wraz z nami, skupiając uwagę na Jezusie. Pomysł opiera się na założeniu, że Jezus jest i tak postacią szanowaną przez światową społeczność, nawet jeśli nie uważa się Go za Zbawcę i Pana. W naszej rozmowie Gary szczególnie podkreślał wagę „zachęcania ludzi, aby oddali Chrystusowi hołd w jego 2000 urodziny”.
Al Dager: Czy jednak mogą oddać Mu hołd, skoro nie uznali w Nim Pana i Zbawcy?
Jay Gary: Rzeczywiście, nie mogą. Ale coś ci opowiem. Około półtora roku temu skierowano do mnie pewnego pracownika ONZ. Poprosił mnie on o recenzję przygotowanego planu zbliżającego się sympozjum poświęconego rokowi 2000. I dokument ten, liczący cztery czy pięć stron, stwierdzał, że rok 2000 nie ma ani precedensu, ani żadnego znaczenia. Wysmażyłem więc pięciostronicową odpowiedź, iż anno Domini 2000 ma mocną kotwicę historyczną, kulturową i teologiczną w osobie Chrystusa i Jego znaczenia dla cywilizacji zachodniej. Dowiedziałem się później, że ta moja odpowiedź mocno zakłopotała te wybitne postacie kultury i skłoniła ich do ponowienia prac. Tak więc zamierzam poddać w posłuszeństwo Chrystusowi każdą myśl na arenie publicznej, zwłaszcza zaś próbę uczynienia z roku 2000 „święta poprawności politycznej” (p.c. jubilee). Myślę, że sama kwestia poprawności politycznej uzasadnia moje zaangażowanie się w sprawy publiczne. Rok 2000 chciałbym raczej widzieć jako „święto Jezusa Chrystusa”. I jeśli ONZ zechce oddać hołd Jezusowi Chrystusowi i trwającemu już od 20 wieków Jego dziedzictwu dla ludzkości, to ja to poprę.
Al Dager: Ale jak będą mogli oddać Mu hołd, skoro nie uznają Go za Pana?
Jay Gary: A jak oddajemy hołd Kolumbowi?
Al Dager: Kolumb nie jest moim Panem. Kolumb był człowiekiem. Tu chodzi o to, w jakim celu przyszedł Jezus Chrystus. On sam zresztą powiedział, że świat Go nienawidzi i że powinniśmy się strzec, jeśli ludzie dobrze o nas mówią. Wiem, że wielu widzi w Jezusie proroka albo dobrego człowieka - nawet zwolennicy New Age uznają Jego „wkład” w „duchowe oświecenie” ludzkości. Ale przecież powinniśmy zadawać sobie pytanie, co podoba się Bogu.
Jay Gary: Jaki jest sens oddawania hołdu Jezusowi przez niewierzących albo uznawania Go przez nich, wypowiadania Jego imienia czy dowiadywania się o Jego dwutysiącletnim wpływie na społeczeństwo i cywilizację i na kształt naszego świata? W misjologii nazywa się to „preewangelizacją”. Cieszę się, że dziś niektórzy Żydzi już nie zatykają uszu na dźwięk imienia Jezus, lecz że zaczynają w Nim dostrzegać centralną postać wiary żydowskiej. Wielu z nich staje się Żydami mesjańskimi właśnie dlatego, że inni przed nimi zaczęli myśleć w ten sposób i nie zabraniali im myśleć o Jezusie i czytać Jego nauk. Tak więc rok 2000 i obchody dwutysiąclecia, ruch pragnący uczcić ten rok w hołdzie dla Niego mogą wywrzeć wielki wpływ na ewangelizację świata. A moje wysiłki w publicznych dyskusjach zmierzały ku temu jednemu celowi: aby wszelkie kolano zgięło się przed Chrystusem i aby każdy język wyznał, że Jezus Chrystus jest Panem.
Przyznam, że czuję się nieco rozdarty pomiędzy własnym przekonaniem, że wszelka jedność budowana wokół Chrystusa musi być wolna od wpływów świata, a przekonaniem Gary'ego, iż skupienie uwagi na Jezusie podczas obchodów dwutysiąclecia może być skutecznym wstępem do ewangelizacji. Zastanawiam się bowiem, w jakim stopniu wierzących należy zachęcać do współuczestniczenia w tych obchodach wraz z niewierzącymi. A fakt, iż samo Pismo nie zachęca - a wręcz zniechęca - do szczególnego świętowania pewnych dni czy okresów (Gal 4,10), skłania mnie do przypuszczeń, iż starania te są czysto ludzką próbą wypełnienia woli Bożej.
Musimy jednak uznać, że Bóg mimo to będzie przez nie działał. Jeśli jakiś brat postanawia wyróżniać pewne dni, nie wolno go na tej podstawie osądzać (Rz 14,5). Problem Gary'ego polega natomiast głównie na lekkomyślności, z jaką zaprasza on świat do oddawania czci Jezusowi.
B.E.G.I.N.
Jako agendę Biura Służby Globalnej (Global Service Office) stworzył Gary program B.E.G.I.N. (Sieć Globalnego Współdziałania Dwutysiąclecia), przez który chciał uzyskać od szeregu źródeł świeckich informacje o ich planach obchodów nowego tysiąclecia. Jego zamiarem było uruchomienie sieci współdziałania między tymi grupami a organizacjami chrześcijańskimi. W trakcie przygotowań do tego programu Gary zaczął wprowadzać do swych działań pewne elementy niebiblijne. Ilustracją tego są chociażby wyjątki z broszury jego autorstwa, wydanej w 1993 roku:
Jak osobiste urodziny, rocznice rodzinne czy święta narodowe, rok 2000 daje nam niepowtarzalną sposobność zmierzenia drogi już przebytej i wykreślenia drogi, która jeszcze nas czeka. Zamiast jednak jubileuszu jednej tylko rodziny czy jednego kraju, a nawet jednej tylko religii rok 2000 może się stać wielkim świętem i uroczystością globalną dla każdego mieszkańca naszej planety.26
Czy chrześcijanom wolno dołączać się do wyznawców innych religii w globalnym świętowaniu? I co mielibyśmy wspólnie świętować? Zdaniem Gary'ego - nadzieję na „trwały pokój i zdolne wyżywić środowisko naturalne”.27
Choć Gary widział B.E.G.I.N. jako inicjatywę o charakterze świeckim, akcenty religijne dostrzegamy w szóstym kroku we wskazówkach co do świętowania roku 2000: aby dzielić się wszędzie „Duchem 2000”:
U progu tego dziesięciolecia wierzę, iż Opatrzność dała nam widzialną ilustrację tego, czym ten Duch jest, poprzez rewolucje we wschodniej Europie. Widzieliśmy triumf ducha ludzkiego naprzeciwko niewyobrażalnych przeszkód.
Musimy wskrzesić tę prostą ideę, iż iskrę wieczności umieszczono w każdej istocie ludzkiej. Musimy rozniecić ten płomień, tę iskiereczkę w każdym człowieku, i sprawić, iż żaden rząd ani żadna grupa i władza nie będzie mogła tego świętego ognia stłamsić ani zdmuchnąć...
Jako pierwsi obywatele XXI Wieku mamy święty obowiązek ponieść tę pochodnię wzdłuż i wszerz naszej planety. Zadmijmy w trąbkę Jubileuszu i ogłośmy nadchodzący renesans na polu rządu, oświaty, sztuki, mediów, gospodarki i religii.28
W wizji Gary'ego mieści się działanie na rzecz nowego ładu na świecie, obejmującego pokój i wolność osobistą. Jaki renesans na polu religii ma na myśli Gary? Pismo przecież zapowiada, że cały świat zjednoczy się przeciwko Chrystusowi w chwili Jego powrotu.
Nie istnieje nic takiego jak „święta iskra w każdym człowieku” - jeśli oczywiście nie liczyć samego daru życia - i nie sposób jej rozniecić w nic większego. Gary ma tu na myśli ludzkiego ducha czy raczej wolę przezwyciężania przeszkód. Nie można jednakże nazwać jej „świętą”, a w oderwaniu od Chrystusa jest ona egocentryczna i wręcz przeciwna woli Bożej.
Czy Gary proponuje, by tę „świętą iskrę” rozniecić poprzez głoszenie Ewangelii? Ewangelia odbiera głos woli ludzkiej. A Jezus prorokował, że im bliżej końca, tym mocniej rozmnoży się zło. Ewangelia, choć głoszona po krańce ziemi, zostanie przyjęta przez niewielu. Szeroka jest droga wiodąca na zatracenie i wielu ją wybiera, podczas gdy nieliczni znajdują życie wieczne w Chrystusie (Mt 7,13-14).
Choć wysiłki Gary'ego wokół Celebracji 2000 wydają się czynić z Chrystusa centralną jej postać, to popularyzowanie tych obchodów wśród kręgów niechrześcijańskich świadczy o czymś wręcz przeciwnym. Zajrzyjmy na przykład do World Goodwill Newsletter nr 3 z 1993 roku, gdzie mowa o staraniach Gary'ego o pomoc tej organizacji w propagowaniu jego poselstwa o wspólnym świętowaniu dwutysiąclecia:
W liście do World Goodwill dyrektor BEGIN Jay E. Gary pisze: „Jednym ze wspólnych planowanych przez nas przedsięwzięć jest Międzynarodowy Rok Dziękczynienia w roku 2000, zwłaszcza w ramach Narodów Zjednoczonych. Kierownictwo nad przedsięwzięciem objął dr Robert Muller. Jeśli Państwa czytelnicy zechcieliby podjąć próbę zdefiniowania Światowego Roku Dziękczynienia w roku 2000, poświęconego refleksji, pojednaniu i wdzięczności pomiędzy narodami, kulturami i ludami, proszę ich zachęcić do korespondencji z nami. Zbieramy artykuły i prace na ten temat z okazji zbliżającego się Forum Let's Talk 2000 [Porozmawiajmy o roku 2000]”.29
World Goodwill Newsletter to wydawnictwo z kręgów ruchu New Age, należące do Lucis Trust, organizacji założonej przed laty przez teozofkę Alice Bailey pod pierwotną nazwą The Lucifer Trust. Wśród czytelników tej publikacji niewielu jest zapewne chrześcijan.
Zapytałem Gary'ego o przebieg realizacji jego wizji Międzynarodowego Roku Dziękczynienia:
Jay Gary: Nie mam nic wspólnego z tym przedsięwzięciem. Miałem aż do roku 1993. Z tym, o czym mówię, czyli z ruchem Roku 2000, Międzynarodowy Rok Dziękczynienia nie ma nic wspólnego.
Al Dager: Jak to - nic wspólnego?
Jay Gary: I nigdy nie miał. Szczerze mówiąc, zastanawiam się nawet, czy to przedsięwzięcie ma jakiekolwiek perspektywy, skoro ONZ się tym nie zainteresowało. Na pewno będą ludzie wzywający do udziału w tym przedsięwzięciu dziękczynnym, ale jeśli o mnie chodzi, Al, to rozgłaszam wszędzie 2000 rocznicę narodzin Chrystusa. Nikt inny nie wywarł na nas takiego wpływu. Narody z wielką pompą obchodzą rocznice swej państwowości. [...] Nasz naród obchodził dwusetlecie - świat będzie obchodził dwutysiąclecie. Moje poselstwo jest bardzo proste: Spójrzcie na Gwiazdę Dwutysiąclecia. Gwiazda 2000 to święto Chrystusa. To On jest przyczyną tych obchodów.
Pomimo twierdzeń Gary'ego w całej sprawie dostrzegamy sporo sprzeczności. Zbyt wiele jest punktów zbieżnych pomiędzy jego wysiłkami a kręgami New Age, widać też oczywistą sympatię do ONZ. Na ten właśnie temat postanowiłem zagaić, zwłaszcza, że przez jakiś czas w oknie domu Gary'ego wisiała flaga ONZ - do chwili aż zbesztali go jacyś zaniepokojeni chrześcijanie.
Gary odparł, że popiera niektóre przedsięwzięcia i działania ONZ, ale że ufa ONZ tyle samo co każdej organizacji rządowej. Okazuje się, że plany jego i Mullera, by zainteresować ONZ ideą Międzynarodowego Roku Dziękczynienia, nie spotkały się z zainteresowaniem, postanowili więc je zarzucić; gdyby jednak OZN okazało choć trochę zainteresowania, byliby je kontynuowali.
Ponieważ czułem, że Gary zbył moje wcześniejsze pytania o Roberta Mullera, postanowiłem naciskać dalej w sprawie powierzenia Mullerowi roli „nagłówka” B.E.G.I.N., „kluczowej osoby” w planach tej organizacji na rok 2000. Po bardzo długim milczeniu Gary odparł:
Mniej więcej do roku 1993 B.E.G.I.N. ograniczał się tylko do płaszczyzny rozmów. Nie była to żadna organizacja. Robert był częścią zespołu ludzi, którzy rozmawiali, pisali listy, wydzwaniali, dzielili się tym, co inni myślą o roku 2000. Wszyscy oni byli przedstawicielami pewnej sieci, która skupiała swe wysiłki na roku 2000.30
Gary stwierdził, że ani nie utożsamia się z tym, co robi Robert Muller, ani tego nie popiera, a tylko informuje o jego działaniach w ramach trzymania ręki na pulsie rozwoju wydarzeń. Podczas naszej rozmowy wielokrotnie wskazywałem na typowe dla ruchu Nowej Ery myślenie Mullera, na co Gary przyznawał, że tylko zwolennicy tego ruchu akceptują idee Mullera i wykorzystują je do swoich celów; natomiast on sam nie traktuje Mullera jak wyznawcy New Age, lecz bardziej jako męża stanu na arenie politycznej, wyznającego wartości chrześcijańskie. Tymczasem w liście do Boba MacPhersona z Bold Truth Press Inc. (24 czerwca 1994) Jay Gary pisze: „Jestem w pełni świadomy pokrewieństwa myślenia Roberta Mullera i zwolenników New Age. Sam przedstawiłem te wątpliwości Robertowi Mullerowi, zwłaszcza jeśli chodzi o okultyzm”. Badacz sekt dr Brice A. Pettit broniąc Gary'ego i jego związków z Mullerem stwierdził:
Pan Muller jest niewątpliwie w obozie ruchu New Age, o czym świadczy jego przemówienie na zeszłorocznym [1993] Parlamencie Religii w Chicago. Lecz dla każdego zaznajomionego z publikacjami Jaya Gary'ego i szczegółami jego pracy mającej na celu propagowanie uczczenia w roku 2000 narodzin Chrystusa wyda się niesprawiedliwe posądzenie go z tej racji o współudział w przestępstwie; taki sam zarzut stawiano Jezusowi Chrystusowi [sic!] (Łk 7,34).
Ta ostatnia wypowiedź pojawia się często jako usprawiedliwienie wysiłków podejmowanych przez przywódców chrześcijańskich wraz z reprezentantami najróżniejszych światopoglądów. Tylko że Jezus nie współpracował z grzesznikami - On ich wiódł do Prawdy. Niepokój budzi także wzmianka dr. Pettita o publikacjach Gary'ego. Na liście książek oferowanych przez Bimillennial Research Report Gary'ego w marcu/kwietniu 1992 znalazł się bowiem na przykład Birth of a Global Civilization (Narodziny cywilizacji globalnej) Mullera, z komentarzem: „Inspirujące spojrzenie na nasz wyłaniający się właśnie system globalny, w tym nowe globalne prawa człowieka, globalne działania sieciowe, zasadniczą edukację globalną czy uroczystości globalne z kulminacją w roku 2000”. Na pierwszej zaś stronie Gary zamieścił - bez słowa komentarza - wiersz Roberta Frosta It is Almost the Year Two Thousand (Mamy już prawie rok dwutysięczny):
Stary świat
Rozpoczynaliśmy wiekiem złota,
Choć nie z kopalń,
Lecz dziś niektórzy widzą znaki,
Że nadszedł drugi taki,
Prawdziwe Millennium,
Ten ostateczny blask
Na koniec. A jeśli tak
(Uczeni wiedzą to),
To wznieśmy nasze głowy,
Porzućmy znój na roli
Porzućmy ksiąg zgłębianie,
Nadchodzi wiek wspaniały.
Zawarta tu idea „prawdziwego Millennium” nie jest tożsama z Millennium biblijnym. Przypomina raczej nowowiekową wizję złotej ery pokoju i sprawiedliwości na ziemi, osiągniętego ludzkimi wysiłkami.
Jeszcze bardziej intrygujące jest zawarcie przez Gary'ego wraz z Deklaracją Celebracji 2000 prozy Roberta Mullera wzywającej wszystkie światopoglądy i kultury do „złączenia rąk, umysłów i serc w bezprecedensowej, światowej dwutysiącletniej celebracji życia”.
Kto wczytał się w dzieła Mullera, od razu rozpozna, że jego filozofia jest do gruntu przesiąknięta myśleniem Nowej Ery i że to ona pobudza go do prób stworzenia społeczeństwa globalnego i globalnego systemu edukacji. Chrześcijanie nie mogą łączyć rąk - a już na pewno nie umysłów i serc - z niewierzącymi w „celebracji życia”. Jedynym życiem, które mamy celebrować, jest życie w Chrystusie. Wszelkie inne życie nie jest życiem, ale śmiercią.
Zapytałem dr. Pettita, czy nie przeoczył czegoś w swojej ocenie kontaktów nawiązywanych przez organizację B.E.G.I.N. Odparł, że takie propozycje tej organizacji były adresowane do kręgów świeckich, a nie religijnych, i że nie widzi w tym nic niepokojącego.
Tymczasem B.E.G.I.N. to przecież agenda Biura Służby Globalnej, czyli religijnej organizacji o charakterze niedochodowym utworzonej w celu dopomagania „w odnowie i odrodzeniu cywilizacji u progu Trzeciego Tysiąclecia poprzez głoszenie ewangelii Jezusa Chrystusa”.31
Gary twierdzi, że w 1994 roku zerwał związki z Robertem Mullerem, głównie dlatego, że nie chciał być przyczyną zgorszenia innych. Nie mam zamiaru tego podważać; jednakże fakt, że Gary nigdzie nie wyjaśnia swoich związków z Robertem Mullerem ani powoływania się na jego pisma, jest dość złowróżbnym znakiem dla tych, którzy dostrzegają próby infiltracji kościoła przez ruch New Age. Dochodzi do tego jeszcze powoływanie się przez Gary'ego na innych autorów New Age i podobne źródła.
Przypisy:
24 Wywiad z Jayem Garym, przeprowadzony przez Ala Dagera, 13 listopada 1995.
25 Jay Gary, The Star of 2000: Our Journey Toward Hope, Bimillennial Press, Colorado Springs 1994, s. 35.
26 Jay Gary, Get Ready to Celebrate the Year 2000, AD 2000 Global Service Office, Colorado Springs 1993, s. 2.
27 Ibid., s. 6.
28 Ibid., s. 8.
29 „Celebrating the Year 2000”, World Goodwill Newsletter 1993 nr 3, s. 7 (wydawnictwo Lucis Trust).
30 Wywiad z Jayem Garym, op. cit.
31 Z dokumentu rejestracyjnego Biura Służby Globalnej z dnia 16 X 1992 „Application for Certificate of Authority of a Foreign Nonprofit Corporation”.
Szeroko zakrojone plany hucznych obchodów i zgodne wysiłki skierowane na zewangelizowanie świata do końca tego tysiąclecia skłaniają wielu do zastanowienia: Czy starania te aby na pewno mają faktyczną wartość duchową, czy też są tylko czysto ludzką próbą pełnienia pobożnych uczynków? Nikt prawdziwie wierzący nie zaprzeczy, że treść Wielkiego Posłannictwa wzywa nas do głoszenia Ewangelii aż po krańce ziemi. Czy jednak to Bóg ustanowił rok 2000 ostatecznym terminem wykonania tego dzieła, czy jest to decyzja wyłącznie przywódców takich ruchów?
U Boga jeden dzień jest jak tysiąc lat, a tysiąc lat jak jeden dzień (2 P 3,8), nie możemy więc oczekiwać, że będzie On dostosowywał swoje plany do kalendarza gregoriańskiego. Zjawisko jednoczenia wysiłków ewangelizacyjnych nie jest bynajmniej typowe dla schyłku naszego stulecia; występowało ono w zasadzie pod koniec każdego wieku, zwłaszcza od czasów Reformacji. Z jakiegoś powodu ludzie uznali, że kulminacyjny punkt w kalendarzu musi oznaczać rychłe przyjście Pana, więc trzeba wziąć się do roboty.
Nie chcę w żadnym wypadku zniechęcać do gorliwej ewangelizacji - na taką zawsze jest najwyższy czas. Jest jednakże różnica między ewangelizacją inspirowaną przez Ducha Bożego a ewangelizacją wynikającą z czysto ludzkiego mniemania na temat woli Bożej. Ta ostatnia bowiem w dużym stopniu sprowadzi się do czysto ludzkich wysiłków, doprawionych jeszcze niedbałą teologią i praktyką - a w prawdziwej, kierowanej przez Ducha ewangelizacji mają one dużą wagę.
Intencją moją nie jest osądzać motywy serca i wiarę osób zaangażowanych w te przedsięwzięcia, ale przestrzec tych, którzy w swoich wysiłkach ewangelizacyjnych chcieliby zachować posłuszeństwo Duchowi Bożemu. Gorączkowy pośpiech w dziele ewangelizowania świata skłonił kręgi ewangelikalne do przekonania, iż ceną za uporanie się z tym przed rokiem 2000 musi być kompromis z katolicyzmem.
ZWIĄZKI Z NEW AGE?
Jay Gary skierował do kościołów apel, aby połączyły działania ewangelizacyjne podejmowane z myślą o schyłku tysiąclecia ze świętowaniem 2000 lat narodzin Pana. W apelu tym powołał się na wielu autorów niewierzących, chcąc zilustrować podejście świata do tego wydarzenia. Słusznie zwraca uwagę, iż świat już w tej chwili w pewnym sensie ceni Jezusa, gdyż nawet sposób oznaczania czasu (po łacinie i np. angielsku „A.D.”, czyli Anno Domini, „roku Pańskiego”, po polsku „po Chr.”) wskazuje, jak wiele wniósł Chrystus do cywilizacji zachodniej.
Ci, którzy nie chcą uznać wielkiego wpływu Chrystusa na historię ludzkości, przybrali inną modłę oznaczania czasu (po ang. C.E. - Common Era, czyli „ery powszechnej”, po polsku „naszej ery”). Nawet jednak ci ludzie nie mogą zaprzeczyć faktowi, iż podział na te ery opiera się na dacie narodzin Chrystusa.
Gary, używając świeckich, a nawet nowowiekowych źródeł w swej argumentacji na rzecz świętowania przełomu tysiącleci, naraża się na uzasadnioną krytykę ze strony tych, którzy w jego postawie dostrzegają pewną - może nawet sporą - sympatię wobec ruchu New Age. Jednym z przykładów takich cytatów jest wyjątek z książki Roberta Mullera The First Lady of the World (Pierwsza Dama świata), propagującej ideę świętowania początku nowego tysiąclecia, po którym nastanie „wyczekiwana nowa era”. Przyczyną bolesnej konsternacji wielu trzeźwiej myślących chrześcijan jest też współpraca Gary'ego z Mullerem w ramach B.E.G.I.N. (Sieci Globalnego Współdziałania Dwutysiąclecia). Zapytałem Jaya Gary'ego, skąd wzięły się te związki z Mullerem.
Hipotetyczny scenariusz Mullera na rok 2000 użyłem jako tło mające ilustrować niewłaściwe kierunki, w jakich ekstrawagancje nowego tysiąclecia mogłyby odciągać uwagę Kościoła. Mój cel w tym rozdziale był prosty: nie musimy się dać wywieść na manowce przez rok 2000, skupmy się na Chrystusie, Gwieździe roku 2000, i świętujmy Boże Narodzenie roku 2000. Tak więc posłużenie się w mojej książce cytatem z powieści Mullera nie jest w żadnym razie poparciem różnych idei New Age, jakie można napotkać w treści jego książki. I nie umieściłem powieści Mullera ani innych [takich] książek w bibliografii, co jasno dowodzi, że nie popieram tych sekt ani rządu globalnego, ani też globalnej duchowości. Zaraz po tym cytacie zachęcam Kościół, aby kierował się rozsądkiem i rozeznaniem w ocenie świeckich obchodów roku 2000.24
Ponieważ jednak w samej książce nie ma wyjaśnienia przyczyny cytowania autorów w rodzaju Roberta Mullera, pominięcie takich książek w bibliografii nie wydaje się bynajmniej „jasno dowodzić” braku poparcia dla ich idei. Jeśli cytuje się życzliwie autorów prezentujących sprzeczne z Biblią poglądy, trzeba zaznaczyć, że się z nimi nie zgadza. Choćby po to, aby słabszy w wierze bądź słabiej poinformowany brat nie wpadł w duchową pułapkę.
Gary nie zamieszcza jednak ani jednej przestrogi przed dołączaniem się do niewierzących w świętowaniu roku 2000, choć istotnie wymienia różnice między celebracją światową a obchodami, w jakie powinni się zaangażować chrześcijanie. Proponuje mimo to, aby chrześcijanie „zapraszali wszystkich, niezależnie od wiary i kultury, do wspólnego obchodzenia tego dwutysiącletniego hołdu dla Chrystusa”.25
Innymi słowy, według Gary'ego nie powinniśmy dołączać do świata w jego hedonistycznej fieście, lecz zapraszać świat, by świętował wraz z nami, skupiając uwagę na Jezusie. Pomysł opiera się na założeniu, że Jezus jest i tak postacią szanowaną przez światową społeczność, nawet jeśli nie uważa się Go za Zbawcę i Pana. W naszej rozmowie Gary szczególnie podkreślał wagę „zachęcania ludzi, aby oddali Chrystusowi hołd w jego 2000 urodziny”.
Al Dager: Czy jednak mogą oddać Mu hołd, skoro nie uznali w Nim Pana i Zbawcy?
Jay Gary: Rzeczywiście, nie mogą. Ale coś ci opowiem. Około półtora roku temu skierowano do mnie pewnego pracownika ONZ. Poprosił mnie on o recenzję przygotowanego planu zbliżającego się sympozjum poświęconego rokowi 2000. I dokument ten, liczący cztery czy pięć stron, stwierdzał, że rok 2000 nie ma ani precedensu, ani żadnego znaczenia. Wysmażyłem więc pięciostronicową odpowiedź, iż anno Domini 2000 ma mocną kotwicę historyczną, kulturową i teologiczną w osobie Chrystusa i Jego znaczenia dla cywilizacji zachodniej. Dowiedziałem się później, że ta moja odpowiedź mocno zakłopotała te wybitne postacie kultury i skłoniła ich do ponowienia prac. Tak więc zamierzam poddać w posłuszeństwo Chrystusowi każdą myśl na arenie publicznej, zwłaszcza zaś próbę uczynienia z roku 2000 „święta poprawności politycznej” (p.c. jubilee). Myślę, że sama kwestia poprawności politycznej uzasadnia moje zaangażowanie się w sprawy publiczne. Rok 2000 chciałbym raczej widzieć jako „święto Jezusa Chrystusa”. I jeśli ONZ zechce oddać hołd Jezusowi Chrystusowi i trwającemu już od 20 wieków Jego dziedzictwu dla ludzkości, to ja to poprę.
Al Dager: Ale jak będą mogli oddać Mu hołd, skoro nie uznają Go za Pana?
Jay Gary: A jak oddajemy hołd Kolumbowi?
Al Dager: Kolumb nie jest moim Panem. Kolumb był człowiekiem. Tu chodzi o to, w jakim celu przyszedł Jezus Chrystus. On sam zresztą powiedział, że świat Go nienawidzi i że powinniśmy się strzec, jeśli ludzie dobrze o nas mówią. Wiem, że wielu widzi w Jezusie proroka albo dobrego człowieka - nawet zwolennicy New Age uznają Jego „wkład” w „duchowe oświecenie” ludzkości. Ale przecież powinniśmy zadawać sobie pytanie, co podoba się Bogu.
Jay Gary: Jaki jest sens oddawania hołdu Jezusowi przez niewierzących albo uznawania Go przez nich, wypowiadania Jego imienia czy dowiadywania się o Jego dwutysiącletnim wpływie na społeczeństwo i cywilizację i na kształt naszego świata? W misjologii nazywa się to „preewangelizacją”. Cieszę się, że dziś niektórzy Żydzi już nie zatykają uszu na dźwięk imienia Jezus, lecz że zaczynają w Nim dostrzegać centralną postać wiary żydowskiej. Wielu z nich staje się Żydami mesjańskimi właśnie dlatego, że inni przed nimi zaczęli myśleć w ten sposób i nie zabraniali im myśleć o Jezusie i czytać Jego nauk. Tak więc rok 2000 i obchody dwutysiąclecia, ruch pragnący uczcić ten rok w hołdzie dla Niego mogą wywrzeć wielki wpływ na ewangelizację świata. A moje wysiłki w publicznych dyskusjach zmierzały ku temu jednemu celowi: aby wszelkie kolano zgięło się przed Chrystusem i aby każdy język wyznał, że Jezus Chrystus jest Panem.
Przyznam, że czuję się nieco rozdarty pomiędzy własnym przekonaniem, że wszelka jedność budowana wokół Chrystusa musi być wolna od wpływów świata, a przekonaniem Gary'ego, iż skupienie uwagi na Jezusie podczas obchodów dwutysiąclecia może być skutecznym wstępem do ewangelizacji. Zastanawiam się bowiem, w jakim stopniu wierzących należy zachęcać do współuczestniczenia w tych obchodach wraz z niewierzącymi. A fakt, iż samo Pismo nie zachęca - a wręcz zniechęca - do szczególnego świętowania pewnych dni czy okresów (Gal 4,10), skłania mnie do przypuszczeń, iż starania te są czysto ludzką próbą wypełnienia woli Bożej.
Musimy jednak uznać, że Bóg mimo to będzie przez nie działał. Jeśli jakiś brat postanawia wyróżniać pewne dni, nie wolno go na tej podstawie osądzać (Rz 14,5). Problem Gary'ego polega natomiast głównie na lekkomyślności, z jaką zaprasza on świat do oddawania czci Jezusowi.
B.E.G.I.N.
Jako agendę Biura Służby Globalnej (Global Service Office) stworzył Gary program B.E.G.I.N. (Sieć Globalnego Współdziałania Dwutysiąclecia), przez który chciał uzyskać od szeregu źródeł świeckich informacje o ich planach obchodów nowego tysiąclecia. Jego zamiarem było uruchomienie sieci współdziałania między tymi grupami a organizacjami chrześcijańskimi. W trakcie przygotowań do tego programu Gary zaczął wprowadzać do swych działań pewne elementy niebiblijne. Ilustracją tego są chociażby wyjątki z broszury jego autorstwa, wydanej w 1993 roku:
Jak osobiste urodziny, rocznice rodzinne czy święta narodowe, rok 2000 daje nam niepowtarzalną sposobność zmierzenia drogi już przebytej i wykreślenia drogi, która jeszcze nas czeka. Zamiast jednak jubileuszu jednej tylko rodziny czy jednego kraju, a nawet jednej tylko religii rok 2000 może się stać wielkim świętem i uroczystością globalną dla każdego mieszkańca naszej planety.26
Czy chrześcijanom wolno dołączać się do wyznawców innych religii w globalnym świętowaniu? I co mielibyśmy wspólnie świętować? Zdaniem Gary'ego - nadzieję na „trwały pokój i zdolne wyżywić środowisko naturalne”.27
Choć Gary widział B.E.G.I.N. jako inicjatywę o charakterze świeckim, akcenty religijne dostrzegamy w szóstym kroku we wskazówkach co do świętowania roku 2000: aby dzielić się wszędzie „Duchem 2000”:
U progu tego dziesięciolecia wierzę, iż Opatrzność dała nam widzialną ilustrację tego, czym ten Duch jest, poprzez rewolucje we wschodniej Europie. Widzieliśmy triumf ducha ludzkiego naprzeciwko niewyobrażalnych przeszkód.
Musimy wskrzesić tę prostą ideę, iż iskrę wieczności umieszczono w każdej istocie ludzkiej. Musimy rozniecić ten płomień, tę iskiereczkę w każdym człowieku, i sprawić, iż żaden rząd ani żadna grupa i władza nie będzie mogła tego świętego ognia stłamsić ani zdmuchnąć...
Jako pierwsi obywatele XXI Wieku mamy święty obowiązek ponieść tę pochodnię wzdłuż i wszerz naszej planety. Zadmijmy w trąbkę Jubileuszu i ogłośmy nadchodzący renesans na polu rządu, oświaty, sztuki, mediów, gospodarki i religii.28
W wizji Gary'ego mieści się działanie na rzecz nowego ładu na świecie, obejmującego pokój i wolność osobistą. Jaki renesans na polu religii ma na myśli Gary? Pismo przecież zapowiada, że cały świat zjednoczy się przeciwko Chrystusowi w chwili Jego powrotu.
Nie istnieje nic takiego jak „święta iskra w każdym człowieku” - jeśli oczywiście nie liczyć samego daru życia - i nie sposób jej rozniecić w nic większego. Gary ma tu na myśli ludzkiego ducha czy raczej wolę przezwyciężania przeszkód. Nie można jednakże nazwać jej „świętą”, a w oderwaniu od Chrystusa jest ona egocentryczna i wręcz przeciwna woli Bożej.
Czy Gary proponuje, by tę „świętą iskrę” rozniecić poprzez głoszenie Ewangelii? Ewangelia odbiera głos woli ludzkiej. A Jezus prorokował, że im bliżej końca, tym mocniej rozmnoży się zło. Ewangelia, choć głoszona po krańce ziemi, zostanie przyjęta przez niewielu. Szeroka jest droga wiodąca na zatracenie i wielu ją wybiera, podczas gdy nieliczni znajdują życie wieczne w Chrystusie (Mt 7,13-14).
Choć wysiłki Gary'ego wokół Celebracji 2000 wydają się czynić z Chrystusa centralną jej postać, to popularyzowanie tych obchodów wśród kręgów niechrześcijańskich świadczy o czymś wręcz przeciwnym. Zajrzyjmy na przykład do World Goodwill Newsletter nr 3 z 1993 roku, gdzie mowa o staraniach Gary'ego o pomoc tej organizacji w propagowaniu jego poselstwa o wspólnym świętowaniu dwutysiąclecia:
W liście do World Goodwill dyrektor BEGIN Jay E. Gary pisze: „Jednym ze wspólnych planowanych przez nas przedsięwzięć jest Międzynarodowy Rok Dziękczynienia w roku 2000, zwłaszcza w ramach Narodów Zjednoczonych. Kierownictwo nad przedsięwzięciem objął dr Robert Muller. Jeśli Państwa czytelnicy zechcieliby podjąć próbę zdefiniowania Światowego Roku Dziękczynienia w roku 2000, poświęconego refleksji, pojednaniu i wdzięczności pomiędzy narodami, kulturami i ludami, proszę ich zachęcić do korespondencji z nami. Zbieramy artykuły i prace na ten temat z okazji zbliżającego się Forum Let's Talk 2000 [Porozmawiajmy o roku 2000]”.29
World Goodwill Newsletter to wydawnictwo z kręgów ruchu New Age, należące do Lucis Trust, organizacji założonej przed laty przez teozofkę Alice Bailey pod pierwotną nazwą The Lucifer Trust. Wśród czytelników tej publikacji niewielu jest zapewne chrześcijan.
Zapytałem Gary'ego o przebieg realizacji jego wizji Międzynarodowego Roku Dziękczynienia:
Jay Gary: Nie mam nic wspólnego z tym przedsięwzięciem. Miałem aż do roku 1993. Z tym, o czym mówię, czyli z ruchem Roku 2000, Międzynarodowy Rok Dziękczynienia nie ma nic wspólnego.
Al Dager: Jak to - nic wspólnego?
Jay Gary: I nigdy nie miał. Szczerze mówiąc, zastanawiam się nawet, czy to przedsięwzięcie ma jakiekolwiek perspektywy, skoro ONZ się tym nie zainteresowało. Na pewno będą ludzie wzywający do udziału w tym przedsięwzięciu dziękczynnym, ale jeśli o mnie chodzi, Al, to rozgłaszam wszędzie 2000 rocznicę narodzin Chrystusa. Nikt inny nie wywarł na nas takiego wpływu. Narody z wielką pompą obchodzą rocznice swej państwowości. [...] Nasz naród obchodził dwusetlecie - świat będzie obchodził dwutysiąclecie. Moje poselstwo jest bardzo proste: Spójrzcie na Gwiazdę Dwutysiąclecia. Gwiazda 2000 to święto Chrystusa. To On jest przyczyną tych obchodów.
Pomimo twierdzeń Gary'ego w całej sprawie dostrzegamy sporo sprzeczności. Zbyt wiele jest punktów zbieżnych pomiędzy jego wysiłkami a kręgami New Age, widać też oczywistą sympatię do ONZ. Na ten właśnie temat postanowiłem zagaić, zwłaszcza, że przez jakiś czas w oknie domu Gary'ego wisiała flaga ONZ - do chwili aż zbesztali go jacyś zaniepokojeni chrześcijanie.
Gary odparł, że popiera niektóre przedsięwzięcia i działania ONZ, ale że ufa ONZ tyle samo co każdej organizacji rządowej. Okazuje się, że plany jego i Mullera, by zainteresować ONZ ideą Międzynarodowego Roku Dziękczynienia, nie spotkały się z zainteresowaniem, postanowili więc je zarzucić; gdyby jednak OZN okazało choć trochę zainteresowania, byliby je kontynuowali.
Ponieważ czułem, że Gary zbył moje wcześniejsze pytania o Roberta Mullera, postanowiłem naciskać dalej w sprawie powierzenia Mullerowi roli „nagłówka” B.E.G.I.N., „kluczowej osoby” w planach tej organizacji na rok 2000. Po bardzo długim milczeniu Gary odparł:
Mniej więcej do roku 1993 B.E.G.I.N. ograniczał się tylko do płaszczyzny rozmów. Nie była to żadna organizacja. Robert był częścią zespołu ludzi, którzy rozmawiali, pisali listy, wydzwaniali, dzielili się tym, co inni myślą o roku 2000. Wszyscy oni byli przedstawicielami pewnej sieci, która skupiała swe wysiłki na roku 2000.30
Gary stwierdził, że ani nie utożsamia się z tym, co robi Robert Muller, ani tego nie popiera, a tylko informuje o jego działaniach w ramach trzymania ręki na pulsie rozwoju wydarzeń. Podczas naszej rozmowy wielokrotnie wskazywałem na typowe dla ruchu Nowej Ery myślenie Mullera, na co Gary przyznawał, że tylko zwolennicy tego ruchu akceptują idee Mullera i wykorzystują je do swoich celów; natomiast on sam nie traktuje Mullera jak wyznawcy New Age, lecz bardziej jako męża stanu na arenie politycznej, wyznającego wartości chrześcijańskie. Tymczasem w liście do Boba MacPhersona z Bold Truth Press Inc. (24 czerwca 1994) Jay Gary pisze: „Jestem w pełni świadomy pokrewieństwa myślenia Roberta Mullera i zwolenników New Age. Sam przedstawiłem te wątpliwości Robertowi Mullerowi, zwłaszcza jeśli chodzi o okultyzm”. Badacz sekt dr Brice A. Pettit broniąc Gary'ego i jego związków z Mullerem stwierdził:
Pan Muller jest niewątpliwie w obozie ruchu New Age, o czym świadczy jego przemówienie na zeszłorocznym [1993] Parlamencie Religii w Chicago. Lecz dla każdego zaznajomionego z publikacjami Jaya Gary'ego i szczegółami jego pracy mającej na celu propagowanie uczczenia w roku 2000 narodzin Chrystusa wyda się niesprawiedliwe posądzenie go z tej racji o współudział w przestępstwie; taki sam zarzut stawiano Jezusowi Chrystusowi [sic!] (Łk 7,34).
Ta ostatnia wypowiedź pojawia się często jako usprawiedliwienie wysiłków podejmowanych przez przywódców chrześcijańskich wraz z reprezentantami najróżniejszych światopoglądów. Tylko że Jezus nie współpracował z grzesznikami - On ich wiódł do Prawdy. Niepokój budzi także wzmianka dr. Pettita o publikacjach Gary'ego. Na liście książek oferowanych przez Bimillennial Research Report Gary'ego w marcu/kwietniu 1992 znalazł się bowiem na przykład Birth of a Global Civilization (Narodziny cywilizacji globalnej) Mullera, z komentarzem: „Inspirujące spojrzenie na nasz wyłaniający się właśnie system globalny, w tym nowe globalne prawa człowieka, globalne działania sieciowe, zasadniczą edukację globalną czy uroczystości globalne z kulminacją w roku 2000”. Na pierwszej zaś stronie Gary zamieścił - bez słowa komentarza - wiersz Roberta Frosta It is Almost the Year Two Thousand (Mamy już prawie rok dwutysięczny):
Stary świat
Rozpoczynaliśmy wiekiem złota,
Choć nie z kopalń,
Lecz dziś niektórzy widzą znaki,
Że nadszedł drugi taki,
Prawdziwe Millennium,
Ten ostateczny blask
Na koniec. A jeśli tak
(Uczeni wiedzą to),
To wznieśmy nasze głowy,
Porzućmy znój na roli
Porzućmy ksiąg zgłębianie,
Nadchodzi wiek wspaniały.
Zawarta tu idea „prawdziwego Millennium” nie jest tożsama z Millennium biblijnym. Przypomina raczej nowowiekową wizję złotej ery pokoju i sprawiedliwości na ziemi, osiągniętego ludzkimi wysiłkami.
Jeszcze bardziej intrygujące jest zawarcie przez Gary'ego wraz z Deklaracją Celebracji 2000 prozy Roberta Mullera wzywającej wszystkie światopoglądy i kultury do „złączenia rąk, umysłów i serc w bezprecedensowej, światowej dwutysiącletniej celebracji życia”.
Kto wczytał się w dzieła Mullera, od razu rozpozna, że jego filozofia jest do gruntu przesiąknięta myśleniem Nowej Ery i że to ona pobudza go do prób stworzenia społeczeństwa globalnego i globalnego systemu edukacji. Chrześcijanie nie mogą łączyć rąk - a już na pewno nie umysłów i serc - z niewierzącymi w „celebracji życia”. Jedynym życiem, które mamy celebrować, jest życie w Chrystusie. Wszelkie inne życie nie jest życiem, ale śmiercią.
Zapytałem dr. Pettita, czy nie przeoczył czegoś w swojej ocenie kontaktów nawiązywanych przez organizację B.E.G.I.N. Odparł, że takie propozycje tej organizacji były adresowane do kręgów świeckich, a nie religijnych, i że nie widzi w tym nic niepokojącego.
Tymczasem B.E.G.I.N. to przecież agenda Biura Służby Globalnej, czyli religijnej organizacji o charakterze niedochodowym utworzonej w celu dopomagania „w odnowie i odrodzeniu cywilizacji u progu Trzeciego Tysiąclecia poprzez głoszenie ewangelii Jezusa Chrystusa”.31
Gary twierdzi, że w 1994 roku zerwał związki z Robertem Mullerem, głównie dlatego, że nie chciał być przyczyną zgorszenia innych. Nie mam zamiaru tego podważać; jednakże fakt, że Gary nigdzie nie wyjaśnia swoich związków z Robertem Mullerem ani powoływania się na jego pisma, jest dość złowróżbnym znakiem dla tych, którzy dostrzegają próby infiltracji kościoła przez ruch New Age. Dochodzi do tego jeszcze powoływanie się przez Gary'ego na innych autorów New Age i podobne źródła.
Ciąg dalszy nastąpi.
Media Spotlight. A Biblical analysis of religious and secular media. Special Report.
(za uprzejmą zgodą Wydawcy).
Media Spotlight. A Biblical analysis of religious and secular media. Special Report.
(za uprzejmą zgodą Wydawcy).
Przypisy:
24 Wywiad z Jayem Garym, przeprowadzony przez Ala Dagera, 13 listopada 1995.
25 Jay Gary, The Star of 2000: Our Journey Toward Hope, Bimillennial Press, Colorado Springs 1994, s. 35.
26 Jay Gary, Get Ready to Celebrate the Year 2000, AD 2000 Global Service Office, Colorado Springs 1993, s. 2.
27 Ibid., s. 6.
28 Ibid., s. 8.
29 „Celebrating the Year 2000”, World Goodwill Newsletter 1993 nr 3, s. 7 (wydawnictwo Lucis Trust).
30 Wywiad z Jayem Garym, op. cit.
31 Z dokumentu rejestracyjnego Biura Służby Globalnej z dnia 16 X 1992 „Application for Certificate of Authority of a Foreign Nonprofit Corporation”.
« poprzedni artykuł | następny artykuł » |
---|