W owczej skórze,czyli definiujmy pojęcia
Według Słownika wyrazów obcych W. Kopalińskiego sekta to „grupa religijna, która odłączyła się od wyznania macierzystego; odłam wyznaniowy w obrębie danej religii”. Słowo to pochodzi od łacińskiego secta (kierunek, zasady, sposób życia). Słownikowa definicja, określająca sektę jako grupę, która od kogoś się odłączyła, nie całkiem pokrywa się więc ze źródłosłowem tego terminu, który wskazuje nie na to, j a k dana grupa p o w s t a ł a (np. że się od czegoś oderwała), ale na to, że prezentuje ona charakterystyczne dla siebie p o g l ą d y.
Taka definicja jest jednak mocno zakorzeniona w świadomości społecznej: sekta to ci, co o d ł ą c z y l i s i ę od „naszych”. A ponieważ rację mają „nasi” (bo nie jest możliwe, żebym to JA był po błądzącej stronie), to ci, którzy odłączyli się, bo uważali inaczej, są właśnie sektą.
Błądząca sekta - niekoniecznie odłączona
Proponuję zastosować drugie z możliwych podejść do kwestii sekt. Uznanie kogoś za sektę tylko dlatego, że się od kogoś odłamał, jest według mnie dla chrześcijanina podejściem jałowym. Idąc tym tokiem myślenia chrześcijaństwo winno bić się w piersi i przyznać, że jest sektą judaizmu i przed dwoma tysiącleciami nieopatrznie doprowadziło do fatalnego podziału w łonie monoteizmu! Także Marcin Luter znalazłby się na cenzurowanym za samo wystąpienie przeciw odstępstwu.
Już te przykłady ukazują ryzyko postawy: „Jeśli się odłamał, to sekciarz.” Choć o d ł a m o w o ś ć bywa nieraz czynnikiem decydującym o „sekciarstwie”, nie będzie nigdy czynnikiem pierwszorzędnym. Rozpatrujmy odłamowość zawsze na tle k i e r u n k u, z a s a d, w i e r z e ń danej grupy. Ponieważ właśnie t r e ś ć proponowanych w i e r z e ń decyduje o tym, czy członkowie grupy (zwolennicy nauki) będą mieli „władze poznawcze wyćwiczone do rozróżniania dobrego i złego” (Hbr 5,14; BW), czy też raczej będą „dziećmi, miotanymi i unoszonymi lada wiatrem nauki przez oszustwo ludzkie i przez podstęp, prowadzący na bezdroża błędu” (Ef 4,14).
Wilk z dobrotliwym uśmiechem
Warto mieć na uwadze pewną szczególną cechę sekty, podkreśloną przez Pana i apostołów: Żadna sekta i fałszywa nauka podająca się za chrześcijaństwo nie oznajmi jasno (ani nawet w podtekstach), iż jest nauką/grupą błądzącą. „Fałszywy prorok rzadko kiedy ma ochotę zaszczycić nas otwartym przyznaniem się do kłamstwa” - pisze Johanna Michaelsen, autorytet sektoznawstwa (znana z filmu Bogowie New Age). Biblia daje tu jasne przestrogi. Pan Jezus: „Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w odzieniu o w c z y m, wewnątrz zaś są w i l k a m i drapieżnymi”. Apostoł Paweł: „Szatan przybiera postać anioła światłości. Nic więc nadzwyczajnego, jeśli i słudzy jego przybierają postać sług sprawiedliwości”.
Fałszywa ewangelia sekt przychodzi zawsze w odzieniu owcy, i póki nie zaczynamy dobierać się do jej owczej skóry, póty raczy nas swym dobrotliwym uśmiechem. Używa terminologii zwykle biblijnej (czasem naukowej i psychologicznej). Nie mówi o niczym innym jak Bóg, Chrystus, Duch Święty, dużo tam miejsca na wiarę, modlitwę, objawienie, królestwo Boże, odrodzenie duchowe, duchowość. Słysząc te słowa, od lat raczeni pogardą dla spraw duchowych, zachłystujemy się. Im bardziej ktoś jest „duchowy”, tym większy zyska u nas posłuch.
Ale uwaga: diabeł też działa w sferze duchowej. A jako zawodowy zwodziciel, oferuje duchowość o łudzących i zwodzących pozorach. Niech nie zwiedzie nas biblijny język: te same słowa i zdania mają w sekcie całkiem inne znaczenie.
Chrystus nie zawsze znaczy Chrystus
Walter Martin, znany apologeta i autorytet na polu sekt, zwraca uwagę: „Badacz sekt musi być przygotowany do pokonania bariery terminologicznej. Po pierwsze, musi w ogóle dostrzec istnienie takiej bariery, po drugie, musi uznać, że jeśli starannie nie z d e f i n i u j e poszczególnych terminów, pochłonie go dżungla semantyczna stworzona przez sekty, utrudniając, a nawet uniemożliwiając dostrzeżenie różnic między nauką sekt a nauką prawowiernego chrześcijaństwa”.
Inny znawca problematyki sekt D.R. McConnell wskazuje, że „najprężniejsze dziś w Ameryce sekty posługują się tą samą terminologią i frazeologią co ewangelikalni chrześcijanie i używają tych samych tekstów biblijnych na poparcie. Dialog z ludźmi uwikłanymi w nie jest niemożliwy, bowiem obie strony używają tych samych słów, nadając im diametralnie inne znaczenie. Póki nie zdefiniujemy terminów, wszelkie próby rozróżnienia między sektą a prawowiernym chrześcijaństwem są daremne - na tym zaś właśnie sekcie zależy”3.
Zasada 1 więc brzmi: nie dać się uwieść znajomej, bliskiej sercu muzyce słów. Zbadać, czy tamten Bóg jest Bogiem biblijnym, czy takimż jest rozumienie wiary i modlitwy, czy używając słowa „zbawienie” ten ktoś biblijne zbawienie ma na myśli etc. Zapewniam Czytelników, że sumienne odrobienie tego zadania domowego oszczędzi nam często konieczności dalszego badania potencjalnej sekty (fałszywej nauki) - bo inny Chrystus i inna ewangelia wypłyną posłusznie na wierzch.
Lecz nie zawsze tak jest. Czasem wszystko zdaje się w porządku, a może po prostu brak nam ochoty na staranne porównanie, „kto co przez co rozumie”. Toteż badanie semantyczne, czyli porównywanie znaczeń poszczególnych słów, to tylko krok wstępny. Wszelkie wątpliwości wyjaśnią kolejne etapy badania.
***
Robocza definicja sekty
Sekta - grupa ludzi błądzących po manowcach fałszu, w której wskutek warunków celowo uniemożliwiających poszukiwanie i ustalanie prawdy zejście z owych manowców jest utrudnione.
***
Przykład
Wszystkie sekty i pseudochrześcijańskie fałszywe nauki posługują się słowem „Bóg”, nieraz nawet biblijnym imieniem Boga - Jahwe, Jehowa (mam na myśli nie tylko Świadków Jehowy, ale i m.in. nauki, które zdobyły ostatnio popularność w łonie głównego nurtu chrześcijaństwa).
Wbrew pozorom nie chodzi jednak o Boga, jaki przedstawił się nam w Biblii. Bóg sekt jest Najwyższą Istotą w świecie m o n i s t y c z n y m, tj. Istotą, która awansowała na najwyższą pozycję i na stanowisko Stwórcy, bo najlepiej poznała prawa rządzące Najwyższą Rzeczywistością. „Bóg” jest więc Najwyższą Istotą (przynajmniej na razie, bo nie można wykluczyć, że kto inny pewnego dnia równie dobrze opanuje „prawa” rządzące rzeczywistością), ale nie jest istotą suwerenną, zależną wyłącznie od samego siebie i nikomu nie poddaną. Jest podporządkowany prawom duchowym, które obiektywnie i od zawsze rządzą rzeczywistością. Wszechmogący jest tylko tytularnie, bo w rzeczywistości ogranicza go wiara, myśli, postawy pozostałych istot.
O wiele łatwiej można zidentyfikować „Boga” większości religii wschodnich i New Age - nie jest on osobą, ale siłą kosmiczną, energią, umysłem wszechświata, a każdy z nas jest jego częścią.
Według Biblii natomiast Bóg jest w pełnym tych słów znaczeniu osobowy, suwerenny, wszechmogący, niezależny, niedościgły przez resztę istnienia, które stworzył, nie ograniczony przez żadne prawa, które ustanawia sam według swojego charakteru (prawa moralne) i postanowienia (prawa naturalne).
Taka definicja jest jednak mocno zakorzeniona w świadomości społecznej: sekta to ci, co o d ł ą c z y l i s i ę od „naszych”. A ponieważ rację mają „nasi” (bo nie jest możliwe, żebym to JA był po błądzącej stronie), to ci, którzy odłączyli się, bo uważali inaczej, są właśnie sektą.
Błądząca sekta - niekoniecznie odłączona
Proponuję zastosować drugie z możliwych podejść do kwestii sekt. Uznanie kogoś za sektę tylko dlatego, że się od kogoś odłamał, jest według mnie dla chrześcijanina podejściem jałowym. Idąc tym tokiem myślenia chrześcijaństwo winno bić się w piersi i przyznać, że jest sektą judaizmu i przed dwoma tysiącleciami nieopatrznie doprowadziło do fatalnego podziału w łonie monoteizmu! Także Marcin Luter znalazłby się na cenzurowanym za samo wystąpienie przeciw odstępstwu.
Już te przykłady ukazują ryzyko postawy: „Jeśli się odłamał, to sekciarz.” Choć o d ł a m o w o ś ć bywa nieraz czynnikiem decydującym o „sekciarstwie”, nie będzie nigdy czynnikiem pierwszorzędnym. Rozpatrujmy odłamowość zawsze na tle k i e r u n k u, z a s a d, w i e r z e ń danej grupy. Ponieważ właśnie t r e ś ć proponowanych w i e r z e ń decyduje o tym, czy członkowie grupy (zwolennicy nauki) będą mieli „władze poznawcze wyćwiczone do rozróżniania dobrego i złego” (Hbr 5,14; BW), czy też raczej będą „dziećmi, miotanymi i unoszonymi lada wiatrem nauki przez oszustwo ludzkie i przez podstęp, prowadzący na bezdroża błędu” (Ef 4,14).
Wilk z dobrotliwym uśmiechem
Warto mieć na uwadze pewną szczególną cechę sekty, podkreśloną przez Pana i apostołów: Żadna sekta i fałszywa nauka podająca się za chrześcijaństwo nie oznajmi jasno (ani nawet w podtekstach), iż jest nauką/grupą błądzącą. „Fałszywy prorok rzadko kiedy ma ochotę zaszczycić nas otwartym przyznaniem się do kłamstwa” - pisze Johanna Michaelsen, autorytet sektoznawstwa (znana z filmu Bogowie New Age). Biblia daje tu jasne przestrogi. Pan Jezus: „Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w odzieniu o w c z y m, wewnątrz zaś są w i l k a m i drapieżnymi”. Apostoł Paweł: „Szatan przybiera postać anioła światłości. Nic więc nadzwyczajnego, jeśli i słudzy jego przybierają postać sług sprawiedliwości”.
Fałszywa ewangelia sekt przychodzi zawsze w odzieniu owcy, i póki nie zaczynamy dobierać się do jej owczej skóry, póty raczy nas swym dobrotliwym uśmiechem. Używa terminologii zwykle biblijnej (czasem naukowej i psychologicznej). Nie mówi o niczym innym jak Bóg, Chrystus, Duch Święty, dużo tam miejsca na wiarę, modlitwę, objawienie, królestwo Boże, odrodzenie duchowe, duchowość. Słysząc te słowa, od lat raczeni pogardą dla spraw duchowych, zachłystujemy się. Im bardziej ktoś jest „duchowy”, tym większy zyska u nas posłuch.
Ale uwaga: diabeł też działa w sferze duchowej. A jako zawodowy zwodziciel, oferuje duchowość o łudzących i zwodzących pozorach. Niech nie zwiedzie nas biblijny język: te same słowa i zdania mają w sekcie całkiem inne znaczenie.
Chrystus nie zawsze znaczy Chrystus
Walter Martin, znany apologeta i autorytet na polu sekt, zwraca uwagę: „Badacz sekt musi być przygotowany do pokonania bariery terminologicznej. Po pierwsze, musi w ogóle dostrzec istnienie takiej bariery, po drugie, musi uznać, że jeśli starannie nie z d e f i n i u j e poszczególnych terminów, pochłonie go dżungla semantyczna stworzona przez sekty, utrudniając, a nawet uniemożliwiając dostrzeżenie różnic między nauką sekt a nauką prawowiernego chrześcijaństwa”.
Inny znawca problematyki sekt D.R. McConnell wskazuje, że „najprężniejsze dziś w Ameryce sekty posługują się tą samą terminologią i frazeologią co ewangelikalni chrześcijanie i używają tych samych tekstów biblijnych na poparcie. Dialog z ludźmi uwikłanymi w nie jest niemożliwy, bowiem obie strony używają tych samych słów, nadając im diametralnie inne znaczenie. Póki nie zdefiniujemy terminów, wszelkie próby rozróżnienia między sektą a prawowiernym chrześcijaństwem są daremne - na tym zaś właśnie sekcie zależy”3.
Zasada 1 więc brzmi: nie dać się uwieść znajomej, bliskiej sercu muzyce słów. Zbadać, czy tamten Bóg jest Bogiem biblijnym, czy takimż jest rozumienie wiary i modlitwy, czy używając słowa „zbawienie” ten ktoś biblijne zbawienie ma na myśli etc. Zapewniam Czytelników, że sumienne odrobienie tego zadania domowego oszczędzi nam często konieczności dalszego badania potencjalnej sekty (fałszywej nauki) - bo inny Chrystus i inna ewangelia wypłyną posłusznie na wierzch.
Lecz nie zawsze tak jest. Czasem wszystko zdaje się w porządku, a może po prostu brak nam ochoty na staranne porównanie, „kto co przez co rozumie”. Toteż badanie semantyczne, czyli porównywanie znaczeń poszczególnych słów, to tylko krok wstępny. Wszelkie wątpliwości wyjaśnią kolejne etapy badania.
***
Robocza definicja sekty
Sekta - grupa ludzi błądzących po manowcach fałszu, w której wskutek warunków celowo uniemożliwiających poszukiwanie i ustalanie prawdy zejście z owych manowców jest utrudnione.
***
Przykład
Wszystkie sekty i pseudochrześcijańskie fałszywe nauki posługują się słowem „Bóg”, nieraz nawet biblijnym imieniem Boga - Jahwe, Jehowa (mam na myśli nie tylko Świadków Jehowy, ale i m.in. nauki, które zdobyły ostatnio popularność w łonie głównego nurtu chrześcijaństwa).
Wbrew pozorom nie chodzi jednak o Boga, jaki przedstawił się nam w Biblii. Bóg sekt jest Najwyższą Istotą w świecie m o n i s t y c z n y m, tj. Istotą, która awansowała na najwyższą pozycję i na stanowisko Stwórcy, bo najlepiej poznała prawa rządzące Najwyższą Rzeczywistością. „Bóg” jest więc Najwyższą Istotą (przynajmniej na razie, bo nie można wykluczyć, że kto inny pewnego dnia równie dobrze opanuje „prawa” rządzące rzeczywistością), ale nie jest istotą suwerenną, zależną wyłącznie od samego siebie i nikomu nie poddaną. Jest podporządkowany prawom duchowym, które obiektywnie i od zawsze rządzą rzeczywistością. Wszechmogący jest tylko tytularnie, bo w rzeczywistości ogranicza go wiara, myśli, postawy pozostałych istot.
O wiele łatwiej można zidentyfikować „Boga” większości religii wschodnich i New Age - nie jest on osobą, ale siłą kosmiczną, energią, umysłem wszechświata, a każdy z nas jest jego częścią.
Według Biblii natomiast Bóg jest w pełnym tych słów znaczeniu osobowy, suwerenny, wszechmogący, niezależny, niedościgły przez resztę istnienia, które stworzył, nie ograniczony przez żadne prawa, które ustanawia sam według swojego charakteru (prawa moralne) i postanowienia (prawa naturalne).
« poprzedni artykuł | następny artykuł » |
---|