Ruch Słowa Wiary i pozytywnego wyznawania cz.1
Część I Korzenie filozoficzne
Podczas występu Kennetha Copelanda w programie Praise the Lord sieci Trinity Broadcasting Network gospodarz programu Paul Crouch zapytał go: „Co to jest wiara?” Po kilku minutach jąkania się w poszukiwaniu właściwej odpowiedzi gość wydukał: „To jest, yy, no, coś jakby siła. To po prostu jest i trzeba się uczyć do tego podłączać”.1 Takiej też wiary uczono widzów w Praise the Lord, aby gdy opanują już zdolność „podłączania się” do niej, mogli jej używać dla własnej korzyści.
Gdyby sprawa nie była tak poważna, można by się śmiać na widok Copelanda, uznawanego za czołowy autorytet Ruchu Wiary, który z największym trudem sili się na definicję tego, od czego podobno jest ekspertem. Faktycznie jednak incydent ten wykazał, że zwolennicy Ruchu Wiary (zwanego też Ruchem Pozytywnego Wyznawania) nie wiedzą, w czym tkwi istota prawdziwej wiary ani jaki ma ona związek z naszą pozycją w Jezusie Chrystusie.
Chcąc zrozumieć prawdziwą wiarę, warto uświadomić sobie najpierw, czym ona nie jest. A tu najbardziej pomocny okaże się Ruch Słowa Wiary, który zdołał tylu chrześcijan wprowadzić w błąd co do jej natury. Poniższą analizę poświęcę zatem nie tylko ukazaniu wiary i jej działania w świetle Pisma Świętego, ale i ukazaniu tego, co wiarą nazwał Ruch Słowa Wiary.
Jeśli chcemy wyraźnie ujrzeć kontrast, powinniśmy rozważyć kilka elementów Ruchu Wiary. Powstało już kilka książek, które omówiły zagadnienie znacznie bardziej wyczerpująco, niż pozwala na to rozmiar niniejszego artykułu; do ukazania prawdy nie potrzebujemy jednak szczegółowo zagłębiać się w każdy z tych elementów. Jeżeli nasze serca szczerze pragną prawdy, Duch Święty nas do niej doprowadzi. A to, co potem z nią uczynimy, zależy przede wszystkim od pobudek, które skłaniają nas do jej poszukiwania: Czy zastosujemy tę prawdę we własnym życiu, czy też wzgardzimy nią na rzecz zieleńszych na pozór pastwisk oferowanych przez zwodzicieli.
WIARA ŹLE ZDEFINIOWANA
Prawie wszyscy zwolennicy Ruchu Słowa Wiary zgodzą się z definicją Kena Copelanda: iż wiara jest siłą, z której może sobie korzystać każdy, wierzący bądź nie. Pat Robertson uznaje wiarę za jedno z niezmiennych praw wszechświata, które trzeba opanować, aby móc cokolwiek otrzymać od Boga. On także uważa, że każdy - „wierzący w Chrystusa czy też nie” - może korzystać z tych niezmiennych praw:
Czy prawa królestwa działają nawet wtedy, kiedy dana osoba nie jest chrześcijaninem?
Tak. Nie są to zasady tylko chrześcijańskie i żydowskie, tak jak prawo ciężkości nie jest prawem chrześcijańskim czy żydowskim. Mówimy o prawie uniwersalnym. [...] Prawa Boże działają dla każdego, kto je zastosuje. Prawa Królestwa Bożego odnoszą się do całego stworzenia.2
Gdzie znajdziemy w Piśmie Świętym twierdzenie, że niewierzący mogą posługiwać się zasadami Królestwa Bożego? Nie są oni przecież w Królestwie Bożym, lecz w Królestwie szatana! Toteż wszelkie stosowane przez nich zasady nie dadzą się pogodzić z prawami Bożymi, ale z taką bądź inną postacią czarów.
A mówiąc konkretnie: W którym miejscu Pisma Świętego znajdziemy słowa pozwalające niewierzącemu korzystać z wiary jako niezmiennego prawa, aby mógł otrzymać to, czego pragnie? W żadnym. Pat Robertson prezentuje teozoficzną koncepcję Boga i stworzenia, wedle której sfera duchowa działa na podstawie niezmiennych praw, które odnoszą się do wszystkich. To jedna z kardynalnych zasad czarów, czego dowodzi choćby taki cytat z książki Gavina i Yvonne Frostów Magiczna moc czarów:
Jak prosty wieśniak widząc po raz pierwszy gigantyczne turbiny i linie wysokiego napięcia nie miał pojęcia o korzyściach, jakie mógłby z nich wynieść, tak też wielu ludzi nie ma najmniejszego pojęcia o potężnych siłach kosmicznych, do których mogą się podłączyć. Lecz siły te istnieją i powinny być używane, jakkolwiek należy ich używać konstruktywnie, aby zmieniały twe życie i jeśli to możliwe, uczyniły świat lepszym.3
Czym zatem jest wiara, skoro nie jest siłą ani niczym w rodzaju „niezmiennego prawa wszechświata”? Jak określa ją Biblia? Większość chrześcijan, w tym niektórzy orędownicy Słowa Wiary, powołuje się tu na werset z Listu do Hebrajczyków 11,1:
A wiara jest pewnością* tego, czego się spodziewamy, przeświadczeniem o tym, czego nie widzimy.
Wyrywając ów werset z kontekstu zwolennicy Ruchu Wiary dowodzą, że wiara jest czymś na kształt „substancji”, energii, która choć niewidzialna pozwala swemu użytkownikowi osiągnąć to, czego on pragnie. Dzieje się to mocą pozytywnego wyznawania i pozytywnego myślenia. Jeśli ktoś w coś wierzy i dodatkowo to sobie „wyznaje”, otrzyma to. Jeśli natomiast „wyznaje negatywnie”, to uzewnętrznia brak wiary i dozna negatywnych tego skutków.
Gdyby taka była prawda, gdyby rzeczywiście zasada, na której opierają się założenia Ruchu Słowa Wiary, była niezmiennym prawem przyrody, to wówczas - bez wyjątku - za każdym razem gdy ktoś powiedziałby np.: „mam już dość tego życia”, umierałby. I analogicznie - bez wyjątku - za każdym razem gdy ktoś powiedziałby np.: „mam milion dolarów”, otrzymywałby ów milion.
„Nie” - zaprotestowaliby jednak nauczyciele Słowa Wiary - „to nie wystarczy; trzeba jeszcze wierzyć, że to się spełni”. Jeśli jednak wiara w połączeniu z wyznaniem faktycznie uruchamia siłę sprawczą, to nie potwierdzają tego bynajmniej doświadczenia praktyków Ruchu Wiary. Rzesze zwolenników tego ruchu doznały gorzkich rozczarowań, że szczerze wierząc i gorliwie wyznając nie doczekali się mimo to żadnych skutków.
Ich doświadczenia pokazały w praktyce, że taka koncepcja „wiary” nie jest zgodna z prawdą, lecz wynika z nieuzasadnionej interpretacji Słowa Bożego. Wskutek tego wielu ludzi nie tylko opuściło szeregi Ruchu Wiary, ale i straciło w ogóle zainteresowanie dla Jezusa Chrystusa i stało się rozbitkami w wierze, nie otrzymując tego, co obiecali swym wiernym naśladowcom nauczyciele Ruchu Słowa Wiary.
Jeśli przeczytamy fragment Hbr 11,1 w jego kontekście, spostrzeżemy, że wskutek wiary niejednokrotnie spotykają człowieka doświadczenia negatywne. Wymieniwszy niezwykłe osiągnięcia bohaterów wiary autor Listu podaje przykłady tych, którzy z powodu swej wiary musieli cierpieć:
Drudzy zaś doznali szyderstw i biczowania, a nadto więzów i więzienia; byli kamienowani, paleni, przerzynani piłą, zabijani mieczem, błąkali się w owczych i kozich skórach, wyzuci ze wszystkiego, uciskani, poniewierani; ci, których świat nie był godny, tułali się po pustyniachi górach, po jaskiniach i rozpadlinach ziemi. A wszyscy ci, choć dla swej wiary zdobyli chlubne świadectwo, nie otrzymali tego, co głosiła obietnica (Hbr 11,36-39).
Jeśli, jak twierdzi Ruch Wiary, osobę korzystającą z wiary według Słowa Bożego spotykają dobre rzeczy, niedowiarków zaś dręczą przeciwności losu, to dlaczego bohaterowie wiary cierpieli taki ucisk?
Pytanie to nauczyciele Ruchu Wiary zazwyczaj ignorują. Cytują 11 rozdział Listu do Hebrajczyków od wersetu 1 do 35 i na tym przerywają. Zmaganie się z przeciwnościami uchodzi wśród tych ludzi za żenujące, gdyż w swym błądzeniu uznali to za dowód braku wiary. Gdyby któryś z nich przypadkiem zachorował, prędko usuwa się na jakiś czas ze sceny i jest „chwilowo nieosiągalny”. A przecież sama Biblia dowodzi, że definicja wiary proponowana przez nauczycieli Słowa Wiary jest błędna.
Bardzo to poważny zarzut, jeśli zważyć, że cała nasza więź z Bogiem opiera się właśnie na wierze. Bo „bez wiary nie można podobać się Bogu” (Hbr 11,6). Jeśli nauczyciele Słowa Wiary nie potrafią odpowiedzieć na pytanie, dlaczego sprawiedliwi nierzadko cierpią, to odpowiedź z pewnością znajdziemy w Biblii: miłującym prawdę Bożą ten świat może zaoferować wyłącznie cierpienia:
To powiedziałem wam, abyście we Mnie pokój mieli. Na świecie ucisk mieć będziecie, ale ufajcie, Ja zwyciężyłem świat (J 16,33).
Prawdziwą wiarę należy więc zdefiniować jako ufność w dzieło odkupienia, dokonane przez mękę, śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa. Jest to pewność, że bez względu na to, co nas spotyka, Jezus zwyciężył świat i wszystko współdziała dla naszego dobra. A to z kolei napełnia nas pokojem, który może płynąć tylko z przyjaźni z Bogiem (Flp 4,6-7).
Innym często mylnie interpretowanym przez Ruch Wiary wersetem biblijnym jest fragment z Drugiego Listu do Koryntian 5,7: „...w wierze, a nie w oglądaniu pielgrzymujemy”. Apostoł Paweł chciał przez to rzekomo powiedzieć, że wiara to przekonanie, iż otrzymamy coś, czego jeszcze nie mamy i nie widzimy. To również interpretacja błędna. Kontekst wersetu pokazuje bowiem, że Paweł nie ma tu na myśli dóbr materialnych czy zdrowia, lecz wiarę w to, że po śmierci będziemy blisko obcować z Chrystusem:
Więc też zawsze jesteśmy pełni ufności i wiemy, że dopóki przebywamy w ciele, jesteśmy oddaleni od Pana; gdyż w wierze, a nie w oglądaniu pielgrzymujemy. Jesteśmy więc pełni ufności i wolelibyśmy raczej wyjść z ciała i zamieszkać u Pana. Dlatego też dokładamy starań, żeby niezależnie od tego, czy mieszkamy w ciele, czy jesteśmy poza ciałem, Jemu się podobać (2 Kor 5,6-9).
WIARA JAKO DAR
Inny aspekt wiary, tak wyraźnie ukazany w Piśmie Świętym, jest przez Ruch Słowa Wiary albo pomijany, albo lekceważony, albo znów mylnie intepretowany. Chodzi o naturę wiary - według Biblii wiara jest bowiem darem od Boga (1 Kor 12,9). A jako taka, jest udzielana na podstawie woli Najwyższego, który pragnie doprowadzić swe dzieci do dojrzałości zgodnie z planem odkupienia. Taki obraz wiary kłóci się z koncepcją wiary jako siły wypełniającej cały wszechświat, do której każdy może się podłączyć, bez względu na to, czy wierzy w Jezusa.
W twierdzeniu, że niewierzący mogą „korzystać” z wiary, nie ma ani źdźbła prawdy. Jedyną duchową wartością, jaką posiadają niewierzący, jest bowiem świadomość istnienia Boga:
Bo usprawiedliwienie Boże w niej bywa objawione, z wiary w wiarę, jak napisano: A sprawiedliwy z wiary żyć będzie. Albowiem gniew Boży z nieba objawia się przeciwko wszelkiej bezbożności i nieprawości ludzi, którzy przez nieprawość tłumią prawdę. Ponieważ to, co o Bogu wiedzieć można, jest dla nich jawne, gdyż Bóg im to objawił. Bo niewidzialna Jego istota, to jest wiekuista Jego moc i bóstwo, mogą być od stworzenia świata oglądane w dziełach i poznane umysłem, tak iż nic nie mają na swoją obronę (Rz 1,17-20).
Kiedy z postanowienia Bożej Łaski Duch Boży dotknie sumienia niewierzącego, osoba taka może z okazanej jej łaski skorzystać bądź nie. Poza tym maleńkim zaczątkiem poznania, danym każdemu człowiekowi w stworzeniu Bożym, zbawcza wiara w Chrystusa jest darem udzielanym tylko tym, których wybrał Bóg:
Albowiem łaską zbawieni jesteście przez wiarę, i to nie z was: Boży to dar; nie z uczynków, aby się kto nie chlubił. Jego bowiem dziełem jesteśmy, stworzeni w Chrystusie Jezusie do dobrych uczynków, do których przeznaczył nas Bóg, abyśmy w nich chodzili (Ef 2,8-10).
Wiary nie da się oderwać od łaski Bożej. Nie jest ona towarem tak tanim, że może go sobie używać każdy stosujący się do receptur filozofii: „nazwij, a będziesz to miał”. Jedyne liczące się w oczach Bożych uczynki związane z wiarą to uczynki sprawiedliwości, które dowodzą, że nasza wiara jest żywa (por. Jk 2,14-26).
We wspomnianych wersetach Jakub aż trzykrotnie wskazuje, że prawdziwa wiara rodzi dobre uczynki. A uczynki te nie mają bynajmniej służyć naszej własnej korzyści, lecz korzyści innych.
Wiarę można zatem zdefiniować jako dar ofiarowany przez Boga Jego dzieciom poprzez moc Ducha Świętego. Dar ten daje nam pewność zbawienia w Chrystusie i sprawia, że dojrzewamy w świętości i miłości. Gwarantuje nam też, że jeśli poświęcamy swoje Ja na ołtarzu miłowania Boga i bliźniego, to wszystko, co spotka nas w służbie Bogu (czy to chwilowe dobrodziejstwa, czy uciski), w ostatecznym rozrachunku zadziała na naszą wieczną duchową korzyść, a także ku zaspokojeniu wszystkich naszych potrzeb w życiu doczesnym.
Special Report
(za uprzejmą zgodą Wydawcy).
Przypisy:
1 Kenneth Copeland w programie TBN Praise the Lord, taśma wideo z sierpnia 1986.
2 Pat Robertson, Answers to 200 of Life's Most Probing Questions, Thomas Nelson Publishers, Nashville 1984, s. 271.
3 Gavin Frost i Yvonne Frost, The Magic Power of Witchcraft, Parker Publishing Co., Inc., West Nyack, NY, 1976, s. 7.
Al Dager jest założycielem misji Media Spotlight, która stawia sobie za cel analizę propozycji środków masowego przekazu w zakresie ich możliwego wpływu na wierzących, poszukujących w nich rozrywki, edukacji albo zbudowania. Misja zajmuje się zarówno oceną z tego punktu widzenia propozycji mediów świeckich, jak i tych działań kręgów chrześcijańskich, które ustawiono w świetle jupiterów.
« poprzedni artykuł | następny artykuł » |
---|