Pius XII - czy da się obronić?

Z pytań do Dave'a Hunta

Panie Hunt, przeczytawszy kilka spośród pańskich ja­do­witych wypowiedzi przeciw papieżowi Piusowi XII (np. że Watykan „nie miał żadnego usprawiedliwienia ani na swoje partnerstwo z nazistami i ponawiane po­chwały Hi­t­lera z jednej strony, ani na ogłuszające mil­cze­nie o kwestii żydowskiej z drugiej...”), uznałem za wła­ściwe prze­słać panu ten artykuł redakcyjny z News­wee­ka [30 III 1998, s. 35]. Nie wiem, jakim poziomem dzien­ni­kar­skiej uczciwości zadowala się pan czy pańscy współ­pra­cownicy, pomijając jednak kwestię dzien­ni­kar­skiej ucz­ciwości, kalumnie rzucane przez pana na tego pa­pie­ża i w domyśle na jego poprzednika nie licują z wy­zna­waną przez pana wiarą w ewangelię. Cóż za ironia, że trzeba dopiero publicznej wypowiedzi świec­kich - i to często żarliwie antykatolickich - mass me­diów, aby oba­lić oszczerstwa kierowane przez zde­kla­ro­wanych chrześcijan przeciwko ich braciom i siostrom w wierze.

Chciałbym wierzyć, że katolicy mogą oczekiwać z pań­skiej strony publicznych przeprosin. Znając jednak pań­ską skłonność do przekręcania intencji tych, prze­ciw którym pan występuje, w tym także pańskich pro­te­sta­nc­kich towarzyszy (czytałem relację Gary'ego De­Ma­ra z debaty odbytej z panem), nie spodziewam się wiele...

Gdybym jednak mylił się w tym miejscu i zde­cy­do­wał­by się pan na naprawę tej krzywdy, to z radością opu­blikuję pańskie odwołanie w biuletynie mojej pa­ra­fii, Kościoła Świętego Edwarda.

PS. Parę miesięcy temu z kilkoma innymi kato­li­ka­mi wziąłem udział w projekcji pańskiego wideo „Ko­bie­ta ja­dąca na bestii” w pewnym protestanckim koś­cie­le fun­da­mentalistycznym w Grand Rapids. W czasie prze­zna­czo­nym na zgłaszanie pytań [...] mieliśmy spo­sob­ność spro­stować szereg przekłamań w tym wideo. [...] Pod ko­niec spotkania jeden z przywódców tej wspólnoty pod­szedł, aby uścisnąć nam dłonie, i oznajmił, że nabrał przekonania, iż „katolicy to jednak chrze­ści­ja­nie”.

Nietrudno było „prostować” rzekome „przekłamania” pod nieobecność kogokolwiek zdolnego przedstawić górę dowodów dokumentujących ten film. Gdybym był obe­cny podczas tego wieczoru, spotkanie potoczyłoby się inaczej. Moje publiczne debaty z czołowymi apolo­ge­tami katolickimi są dostępne na kasetach audio, a nie­któ­re również na wideo. Są to formalne debaty, prze­bie­ga­jące według zasad ustalonych przez ich organizatora. Moi interlokutorzy mają wszelkie możliwości wytknięcia mi każdego „przekłamania”. Posiadamy w sprzedaży ka­se­ty z zapisem wszystkich tych debat; z tego, co wiem, nie można ich jednak uzyskać u moich katolickich opo­ne­ntów (na przykład u Karla Keatinga).

Dużo bardziej zasmucił mnie fakt, że tak ła­t­wo zdołał pan przekonać „jednego z przywódców tej wspól­noty”, iż reformacja była wynikiem sema­n­ty­cz­ne­go niepo­ro­zu­mie­nia, a ludzie ginący na stosach umie­ra­li na próżno, wsku­tek błędnego przekonania, iż ka­to­li­cyzm rzymski pro­ponuje fałszywą ewangelię, gdy tym­cza­sem je­go ewa­ngelia jest prawdziwa; że tysiące ewa­n­ge­licz­nych mi­sjonarzy, którzy przecierpieli wiele ze wzglę­du na Ewa­ngelię, w istocie straciło czas; że milio­ny ludzi, któ­rzy zostali zbawieni i opuścili kościół kato­lic­ki, uczy­ni­ło to niepotrzebnie, bo „katolicy to jednak chrze­ści­ja­nie”.

Jeśli idzie o moje „przekręcanie intencji tych, prze­ciw­ko którym występuję”, to sądzę, że zamiast bez za­sta­nowienia wierzyć w „relację Gary'ego DeMara z de­ba­ty odbytej ze [mną]”, powinien pan na własne uszy wy­słuchać tych debat, jeśli - jak pan twierdzi - istotnie za­leży panu na prawdzie. Ostatnią debatę z Garym De­Ma­rem odbyłem jakieś dwa miesiące temu; niech pan je­d­nak nie oczekuje uzyskania jej zapisu od Gary'ego De­Ma­ra, gdyż odmawia on jego udostępnienia. Jeśli fak­ty­cz­nie chce jej pan wysłuchać, służymy nagraniem.

Oskarżanie mnie o „jadowitość”, „kalumnie” i „osz­cze­rstwa” względem papieża Piusa XII odzwierciedla złość, którą przecież pan sam zarzuca mnie. Przesłany mi właśnie przez pana artykuł z Newsweeka już od dnia pu­blikacji spoczywa w moich pękatych archiwach na te­mat Piusa XII. Jest on przykładem podejmowanych os­ta­tnio dość często błędnych prób wybielenia tego papieża i Watykanu; próby te jednak, również i ta z Newsweeka, są fatalnie kiepskie, nadzieje te bowiem nie mają ża­d­ne­go uzasadnienia w rzeczywistości. W artykule tym jest je­dnak powiedziane wyraźnie to, czego powiedzenie za­rzu­ca pan mnie: mianowicie że Pius XII ani razu nie wy­po­wiedział się publicznie przeciwko Holokaustowi. Au­tor cytuje jednak pochwałę pod adresem Piusa XII za­mie­szczoną w New York Timesie (12 XII 1941) za pub­li­cz­ne wypowiedzi na rzecz pokoju, a przeciwko wojnie. Czy to właśnie miałby być wyraz odwagi?!

W eseju zacytowano wypowiedź z orędzia bożona­ro­dze­niowego Piusa XII z 1942 roku, skierowanego do świa­ta, i nazwano tego papieża „pierwszą postacią o mię­dzynarodowym znaczeniu, która potępiła to, co stop­nio­wo zamieniało się w holokaust”. Zwróćmy uwagę na prze­myślną figurę słowną: „co  stopniowo za­mie­niało się w holokaust” zamiast słowa „Holo­kaust”. Tymczasem oficjalną politykę antyżydowską re­a­li­zowano już od lat i Holokaust od lat już trwał. A jednak ko­nto Piusa XII obciąża właśnie ten fakt, na który zwró­ci­łem uwagę i który ma wszelkie uzasadnienie w do­wo­dach: iż w orędziu bożonarodzeniowym z 1942 roku nie by­ło żadnej konkretnej, choć tak upragnionej przez obro­ńców Piusa XII, wypowiedzi (i wypowiedź taka ni­gdy nie padła głośno z jego ust), która jednoznacznie zwra­całaby uwagę na deportacje i eksterminację Żydów oraz potępiała ją. Bardziej niż na doli Żydów Piusowi XII za­leżało na obłaskawianiu Hitlera i ochranianiu kościoła w Niemczech oraz na tym, aby faszystowskie Niemcy by­ły silną twierdzą przeciwko komunizmowi.

Wbrew naiwnym pochwałom w Newsweeku, wy­gła­sza­nym 56 lat po orędziu z 1942 roku, ludzie cierpiący w piekle zgotowanym przez Hitlera byli przede wszy­st­kim gorzko rozczarowani. List protestujący przeciwko opo­rtunizmowi tego orędzia skierował do papieża 2 sty­cz­nia 1943 roku prezydent Rządu Polskiego na Uchodź­stwie Władysław Raczkiewicz. Czytamy tam m.in.: „Oj­cze Święty! W tej tragicznej chwili naród mój walczy nie ty­lko o swoje życie, ale i o wszystko, co jest w jego oczach święte. Błagają oni [...] aby podnieść głos i po­ka­zać jasno i wyraźnie, gdzie tkwi zło, i potępić wy­słu­gu­ją­cych się złu [...] Stolica Apostolska musi przerwać mi­l­cze­nie...”1 Pomimo wielu takich głosów z różnych stron Sto­lica Apostolska, rzekomy światowy strażnik mo­ral­no­ś­ci, nie przerwała haniebnego milczenia w obliczu naj­gor­szego zła, jakie oglądał świat.

Dla poparcia swego wybielania Piusa XII Newsweek wspo­mina o „11 tomach poświęconych latom wojny, opu­b­likowanych przez archiwa watykańskie...” Nie wspo­mina jednak o tym, że archiwa te - co przy­zna­ją ofi­cjalne wydawnictwa watykańskie2 - są „zamk­nię­te dla publiczności i historyków”. Trzej jezuici: An­gelo Ma­r­ti­ni, Burkhart Schneider i Pierre Blet, otrzy­ma­wszy od kościoła prawo wstępu do tych archiwów, ze­stawili te 11 to­mów, których nie sposób jednak uznać za w pełni udo­kumentowane i bezstronne. Czy po­wi­nie­nem więc od­ważyć się na użycie określenia „tu­szo­wa­nie” w kon­te­kś­cie nieustannego odmawiania do­stę­pu do ar­chiwum wa­tykańskiego? Książka Friedlandera za­wiera du­żo cy­ta­tów z archiwów nazistowskich; autor chciał je po­równać z archiwami watykańskimi, ale nie otrzy­mał po­zwolenia. We wstępie Friedlander pisze: „przy­go­to­wu­jąc tę książkę ki­lkakrotnie podejmowałem pró­by uzy­s­kania wstępu do Ar­chiwum Watykańskiego. Na próżno”.

Z drugiej natomiast strony zostały udostępnione opinii pu­blicznej archiwa nazistowskie dotyczące tych waż­kich lat; na mocy Ustawy o wolności informacji udo­stęp­nio­no też uprzednio tajne archiwa OSS (poprzedniczki CIA). Dokumenty te prezentują sylwetkę Piusa XII w zgo­ła innym świetle niż artykuł w Newsweeku czy inne pró­by wybielenia go na podstawie korzystnych materiałów do­starczonych przez sam Watykan. Po opublikowaniu ksią­żki Friedlandera wielu katolików wzywało Watykan do obalenia zawartych w niej tez - i Watykan obiecał to uczy­nić. W końcu po z górą trzydziestu lat doczekaliśmy się 11-tomowej obrony; nikt jednakże nie ma wstępu do Archiwum Watykańskiego, aby sprawdzić wiarygodność, a przede wszystkim kompletność zawartych w niej in­fo­r­ma­cji. Wniosek, iż Watykan coś ukrywa, opiera się za­tem nie tylko na informacjach uzyskanych z innych ar­chi­wów, ale i na fakcie niedopuszczenia bezstronnych hi­storyków do badania dokumentów watykańskich.

W próbach oczyszczenia Piusa XII często wskazuje się, iż jego milczenie o kwestii żydowskiej było spo­wo­do­wane obawą, że potępienie Holokaustu tylko roz­ju­szy­łoby Hitlera i pogorszyło sytuację. Poglądu tego nie spo­sób jednak obronić ani z logicznego, ani z histo­ry­cz­ne­go punktu widzenia. Faktem jest, że milczenie Piusa XII o Holokauście nikomu nie ocaliło życia. Rozsądniej bę­dzie uznać, że milczenie to wynikało z chęci ochrony in­teresów kościoła w Niemczech i z przekonania, iż Nie­m­cy to jedyna obrona kościoła przed wschodnim za­gro­żeniem komunizmu. Taki pogląd znajduje uzasad­nie­nie w materiale dowodowym.

Twierdzi się też, że nikt - a zwłaszcza nie Hitler - i tak by papieża nie posłuchał. Lecz archiwa nazistowskie po­kazują coś wręcz przeciwnego: iż Hitler do samego ko­ńca obawiał się wypowiedzi papieża, nawet w chwili gdy niemieckie wojska kupowały Włochy i otoczyły Wa­ty­kan. Po zarządzeniu przez Hitlera deportacji i eks­ter­mi­nacji wszystkich Żydów z Rzymu i Włoch biskup Hu­dal, otwarcie sympatyzujący z Hitlerem, przesłał tele­gram do Berlina, przestrzegając, że porywanie Żydów wprost spod bram Watykanu może zmusić papieża do pu­blicznego protestu, mimo iż chce on tego uniknąć. Je­d­nakże później, 28 października 1943 roku, sekretarz sta­nu Ernst von Weizsacker mógł już poinformować Berlin, że papież nie zaprotestuje, gdyż będzie czynił „wszy­stko, co w jego mocy, nawet w tak delikatnej spra­wie, aby nie narażać na szwank stosunków pomiędzy Wa­tykanem a Rządem Niemieckim ani też władzami nie­mieckimi w Rzymie”3.

Pius XII milczał nie tylko publicznie, ale i dyplo­ma­ty­cz­nie. Wbrew propagandzie waty­kań­skich obrońców, iż pa­pież ów milczał publicznie, by tym skuteczniej dzia­łać za kulisami przez tajną dyp­lo­ma­cję, w archiwach na­zi­s­to­wskich nie ma żadnych ma­te­riałów, które mogłyby su­ge­rować podjęcie choćby je­d­nej poważniejszej próby w spra­wie Holokaustu poprzez ka­nały dyplomatyczne, któ­re działały bez przeszkód przez cały czas! Archiwa na­zi­sto­wskie, zawierające naj­ba­rdziej drobiazgowe infor­ma­cje o wszystkim, nawet o wadze złota uzyskanego z zę­bów ofiar, „nie zawierają ża­dnego dokumentu tra­k­tu­ją­ce­go o dyskusji o problemie ży­dowskim pomiędzy pa­pie­żem a którymś z ambasadorów Rze­szy, sekretarzem sta­nu bądź też dyplomatami nie­miec­kimi”4.

Wątpliwości, czy brak takich zapisów nie jest czasem wynikiem polityki bądź przeoczenia, rozwiewa fakt, iż ar­chiwa nazistowskie zawierają zapis o trzech nie­zo­bo­wią­zujących zapytaniach ze strony nuncjusza pa­pies­kie­go monsignore Orsenigo. Pierwsze, przed­sta­wio­ne 15 X 1942 roku ambasadorowi Rzeszy Er­n­stowi Woer­man­no­wi, przekazywało wyrazy za­troskania nie­któ­rych Żydów fran­cuskich i lwowskich losem ich wy­wie­zionych krew­nych. Według notatek Woermanna z te­go spotkania za­py­tanie to wyrażono „z niejakim za­że­no­wa­niem i bez dal­szego naciskania”. Podejmując dru­gą próbę, Orse­ni­go spotkał się z sekretarzem stanu Ern­stem von Weiz­sa­cke­rem 6 XI 1942 roku i według no­ta­tek Weiz­sackera „od niechcenia napomknął o po­gło­s­kach o pla­nowanym za­ostrzeniu przepisów dotyczących mał­żeństw mie­sza­nych [katolicko-żydowskich]”. Próbę trze­cią Orsenigo pod­jął w sierpniu 1943 roku podczas spotka­nia z na­stęp­cą Weizsackera Steengrachtem. Prosił o zezwolenie 74-letniej ubo­giej Żydówce z Amsterdamu na wyjazd do sy­na do Londynu. W notatkach Steen­gra­ch­ta czytamy: „Nu­n­cjusz [...] [dorzucił] natychmiast, iż właś­ci­wie spra­wa wykracza poza jego kom­petencje i jeśli nic się nie da zrobić, to oczy­wiście po­go­dzi się z tym”5.

Te trzy przypadki zapisane w archiwach na­zi­sto­w­skich trudno doprawdy uznać za wyraz wielkiej troski czy nacisk w sprawie żydowskiej! Pamiętajmy, że do cze­rwca 1943 roku naziści zdążyli już uśmiercić ponad trzy miliony Żydów, a deportacje do obozów zagłady od­bywały się non stop.

Istnieje ogromna dokumentacja kolaboracji Piusa XII i jego poparcia dla Hit­le­ra i jego reżimu. W tym miejscu za­cytuję tylko jedno jeszcze źródło: siostrę (potem mat­kę przełożoną) Pascalinę, filigranową i ude­rza­jąco pię­k­ną za­konnicę bawarską, którą często na­zy­wa­no „panią du­szy” i „najpotężniejszą kobietą w hi­s­torii Watykanu”. Trwa­ła ona przeszło 40 lat u boku Piu­sa XII dzień i noc: ja­ko towarzysz na narty, „asy­stent, gospo­dy­ni, zausznik, do­radca, druga matka, a w chwi­lach kry­ty­cznych - jego su­mienie”6. Nikt nie podwa­ży jej nie­złom­nej lojalności i od­dania Piusowi XII - tym więc wymowniejsze jest, iż z takiego źródła otrzymujemy pe­ł­ne potwierdzenie tego, w co nie chce pan uwie­rzyć, i nie tylko te­go.

S. Pascalina była świadkiem przekazania Hit­le­ro­wi og­romnej sumy pieniędzy kościelnych na wspar­cie two­rzą­cej się Partii Narodowosocjalistycznej, gdy Eu­ge­nio Pa­celli był jeszcze nuncjuszem papieskim w Mo­na­chium7. Kiedy w 1939 roku Pacelli został papieżem Piu­sem XII, Pascalina często błagała go, by zabrał głos prze­ciw Hitlerowi i Holokaustowi, lecz na próżno. Wrza­ła z gniewu, że „pierwszym oficjalnym krokiem Pacel­lego ja­ko Piusa XII było zalecanie się do Hitlera”, zdruzgota­na „»po­błaż­li­wym poselstwem«, jakie Ojciec Święty po raz pierwszy skie­rował do Hitlera. [...] To, jak daleko po­su­wał się papież i popierający go duchowni w głaskaniu Füh­rera, było dla niej przerażające”8. To ona by­ła sekre­ta­rzem podczas spotkania, na którym papież wraz z nie­miec­kimi kardynałami obmyślali treść tego pie­rw­szego li­stu do Hitlera. Trzeba powiedzieć, że to wła­ś­nie po­pu­lar­ność Pacellego wśród kardynałów nie­miec­kich dzięki jego poparciu dla reżimu nazi­sto­w­skie­go za­de­cydowała o korzystnym dla niego głosowaniu po śmie­rci Piusa XI.

Ten pierwszy list Piusa XII do Hitlera rozpoczynał się słowami: „Do Znakomitego Herr Adolfa Hitlera, Führera i Kanclerza Rzeszy Niemieckiej!” Następnie głosił: „Z wie­lką przyjemnością wspominamy liczne lata przeżyte w Niemczech jako nuncjusz apostolski, kiedy czyniliśmy wszy­stko, co w naszej mocy, aby harmonijnie ułożyć stosunki pomiędzy Kościołem a Państwem. Teraz zaś [...] o ileż żarliwiej modlimy się, aby cel ten osiągnąć...” (Pa­mię­tajmy, że jest to rok 1939, a niegodziwość Hitlera jest już światu znana).

Piusowi XII przypisuje się ocalenie tysięcy rzymskich Żydów, jednakże to Pascalina przedstawiła mu ten plan oraz obmyśliła i przeprowadziła go w przemyślny, po­ta­je­mny sposób. To ta krucha, lecz o żelaznej woli za­kon­ni­ca „ryzykowała dla Żydów wszystko [...] wydawała set­ki papieskich dowodów tożsamości [...] [aby Żydzi] mo­gli jako chrześcijanie przechodzić przez posterunki fa­szystowskie za bezpieczne mury Watykanu”. Hitler zgo­dził się bowiem, że Watykan, kościoły i nie­ru­cho­mo­ś­ci kościelne, w tym letnia rezydencja papieska w Castel Ga­ndolfo, są wolne od niemieckiej inspekcji. W zamian za tę grzeczność papież oznajmił światu, że wojska nie­miec­kie zachowują się godnie.

3 września 1943 roku Weizsacker (wówczas am­ba­sa­dor niemiecki przy Stolicy Apostolskiej) wysłał z Rzymu me­morandum, w którym zapewnia Hitlera, iż „W Wa­ty­ka­nie rośnie troska o los Włoch i Niemiec [...] w prze­ko­na­niu papieża potężna Rzesza Niemiecka jest nie­od­zo­w­na dla przyszłości Kościoła Katolickiego”. 24 września w ko­lejnej przesyłce z Rzymu Weizsacker wspomniał o nie­ustannym marzeniu Watykanu, aby „siły zachodnie uświadomiły sobie na czas, gdzie leży ich prawdziwy in­teres, i aby dołączyły do niemieckiego wysiłku i po­mo­g­ły ocalić kulturę europejską od bolszewizmu”. Tego sa­me­go dnia w Niemczech sekretarz stanu Steengracht w me­morandum, jakie zachowało się w archiwach na­zi­stow­skich, zauważył, że nunsjusz Orsenigo „oświadczył, z własnej woli, iż [...] tylko Niemcy i Watykan są w sta­nie uporać się z zagrożeniem bolszewickim...”

Gdy wojna dobiegała końca, papież nalegał na alia­n­tów, aby postąpili łagodnie tak z Hitlerem jak i z Mus­so­li­nim. Obaj dyktatorzy do śmierci pozostali katolikami. Nic nie usprawiedliwia faktu, że Pius XII nigdy nie eks­ko­munikował żadnego z tych mistrzów zbrodni, pomimo nie­opisanego zła, jakiego się dopuścili.

Sprawa wykracza jednak daleko poza osobę sa­me­go Piusa XII. Odzwierciedlał on tylko sobą długie stu­le­cia antysemityzmu poprzednich papieży i swego koś­cio­ła, obfitujące w prześladowania i śmierć rzesz Ży­dów.

 

Przypisy:

1 Saul Friedlander, Pius XIII and the Third Reich: A Docu­men­ta­tion, Alfred A. Knopf, 1966, s. 131-133.
2
 La Civilta Cattolica 21 III 1998 i L'Osservatore Romano 29 V 1998.
3
 Friedlander, op. cit., s. 206-207.
4
 Ibid., s. 145.
5
 Ibid., s. 145-146.
6
 Paul I. Murphy, La Popessa, Warner Books, 1983, na skrzy­deł­ku obwoluty.
7
 Ibid., s. 52.
8
 Ibid., s. 162-163.

 

The Berean Call wrzesień 1998
(Druk za uprzejmą zgodą wydawców)

Pisz do nas: kontakt@tiqva.pl