Globalizacja-raport Rogera Oaklanda
Globalizacja - RAPORT SPECJALNY
Komentarz autorstwa organizacji Lighthouse Trails Research i Rogera Oaklanda www.understandthetimes.org
7 marca 2011 roku Roger Oakland, założyciel organizacji Understand the Times, International, oraz dwóch innych jej członków uczestniczyli w forum Peace in a Globalized Society (Pokój w zglobalizowanym społeczeństwie) w Kościele Saddleback w Lake Forest w Kalifornii, podczas którego głos zabrali Rick Warren oraz gość specjalny, były premier brytyjski Tony Blair.
Roger Oakland i jego współpracownicy otrzymali miejsca pozwalające dokładnie śledzić to wydarzenie, w którym uczestniczyło ponad 2 tys. osób. Ponieważ w głównym audytorium, gdzie odbywał się wywiad, nie można było używać kamer ani urządzeń nagrywających, zespół Understand the Times, notował wszystko ręcznie.
To, co usłyszeli Oakland i jego współpracownicy, wzbudziło w nich duży niepokój. Poruszeni, przygotowali od razu poniższy raport specjalny.
Warren i Blair mówili o lansowanym przez Warrena planie P.E.A.C.E. oraz jego „Planie trójnożnego taboretu” („Three Legged Stool Plan”). Tony Blair mówił też o swej międzyreligijnej Fundacji Wiary (Faith Foundation). Obydwaj byli wyraźnie podekscytowani tym, co robią dla świata.
Warto w tym miejscu przypomnieć, że według raportu „UK Observer” z 2010 roku Tony Blair szykuje się do „ofensywy wiary” na terenie Stanów Zjednoczonych (w tym roku, tj. w 2011 roku). Ma się ona opierać na współpracy w ramach sieci wpływowych przywódców religijnych i organizacji religijnych. Fundacja Blaira „rozwija działalność także w USA, mając na celu realizowanie szeregu przedsięwzięć związanych z wiarą”. Ponieważ zaś Warren dołączył do organu doradczego fundacji Blaira, można przypuszczać, że Kościół Saddleback będzie uczestniczył w międzyreligijnej działalności amerykańskiego ramienia fundacji Blaira.
Podczas forum zarówno Warren jak i Blair stwierdzili, że globalny pokój na planecie Ziemi mógłby w przyszłości nastać jedynie pod tym warunkiem, że wszystkie religie będą ze sobą współpracowały i razem czyniły dobro. Goście obecni na forum słuchali z przejęciem, oczarowani dyskusją na tematy wiary, dobroczynności, demokracji i jednoczenia się.
Blair i Warren wspomnieli też, że od pewnego czasu współpracują z prezydentem Ruandy, aby przekształcić ten kraj w „kraj świadomy celu” (Purpose Driven country), co byłoby pierwszym krokiem do utworzenia Świata Świadomego Celu. W 2005 roku Rick Warren ogłosił na forum swojego Kościoła globalny plan P.E.A.C.E. W 2008 roku ogłosił, że Ruanda stanie się pierwszym „krajem świadomym celu”.
Kto ma budować świat świadomy celu? Jeszcze w 2003 roku Warren powiedział o sympatyku ruchu New Age Kenie Blanchardzie, że „zadeklarował on pomoc dla Planu Peace i że będzie pomagał szkolić nas w zakresie przywództwa oraz tego, jak szkolić innych na liderów na całym świecie” (35-37 min).
Blanchard to tylko jeden spośród wielu liderów „nowej” duchowości, do których Warren zwrócił się o pomoc w globalnej realizacji swego planu P.E.A.C.E. Choć ostatnio Rick Warren niezbyt często wymienia publicznie nazwisko Blancharda, to jednak wciąż zasiada w Organie Doradczym Blancharda ramię w ramię z wyznawcami New Age z kierowanej przez Blancharda organizacji Lead Like Jesus.
Blanchard od wielu już lat propaguje mistycyzujących nauczycieli spod znaku New Age, zresztą do dziś zasiada w zarządzie newage'owskiego Instytutu Hoffmana. W 2007 roku napisał przedmowę do książki „inspirowanej hinduistycznym swami Paramahansą Joganandą”. Czy siłą napędową tego planu Warrena i Blaira ma być zatem mistycyzm?
Wydaje się, że ani Rick Warren, ani Tony Blair nie dostrzegają, że cele ich Planu P.E.A.C.E. są wypełnieniem biblijnego proroctwa o pokoju, który nie pochodzi od Boga, a który zwiedzie wielu. Czy nie zdają sobie sprawy, że plan „trójnożnego taboretu” (połączenia rządu, gospodarki i religii) będzie planem stworzonym przez człowieka, a nie przez Boga (zob. książka Rogera Oaklanda Faith Undone)?
Rick Warren współpracuje też z Chuckiem Colsonem, liderem chrześcijańskim, współautorem dokumentu Evangelicals & Catholics Together (Chrześcijanie Ewangelikalni i Katolicy Razem) z 1994 roku oraz Deklaracji Manhattańskiej z 2009 roku. Były ksiądz katolicki Richard Bennett dokumentuje ukryte w Deklaracji Manhattańskiej cele Kościoła rzymskokatolickiego, co czyni również Chris Pinto z Adullam Films.
Tony Blair otrzymał podczas forum aż dwie owacje na stojąco za swoje wsparcie dla USA w wojnie z terroryzmem. Wspomniano, że obecnie Blair zaangażował się w próby wypracowania planu pokojowego dla państwa Izrael na bazie swojego programu opartego na wierze. Uważa on, że z czasem jest w stanie to osiągnąć. Jednak jakie oblicze przybierze taki międzyreligijny pokój w Izraelu? Jakie oblicze przybierze na świecie?
Choć Rick Warren jest baptystą, a Tony Blair byłym anglikaninem, a obecnie katolikiem, to ani jeden, ani drugi nie przejawiali jakichkolwiek oznak zaniepokojenia z powodu zasadniczych różnic doktrynalnych między chrześcijanami ewangelicznymi i protestantami a katolikami. „Tu chodzi o wspólną pracę dla czynienia dobra” – stwierdził Warren.
W wywiadzie w 2005 roku z dziennikarzem radiowym Charlie'em Rose'em Warren stwierdził, że na świecie jest ponad 2 mld chrześcijan, i powiedział, że w tej liczbie mieszczą się setki milionów katolików. Dodał, że „mało istotne różnice doktrynalne” nie powinny dzielić obydwu grup. „Tym, co mnie interesuje, jest zespolenie Kościoła […] nigdy nie pogodzimy się co do mnóstwa rzeczy, przekonałem się jednak, że jesteśmy w istocie zgodni co do celu”. Oczywiście podczas forum nie było mowy o planowanym przez papiestwo wprowadzeniu na świecie „Chrystusa” eucharystycznego (katolickiego), który ma być czczony na całym globie. Czy ów międzyreligijny „świadomy celu” plan pokojowy obejmuje też tego eucharystycznego fałszywego Chrystusa?
W rozmowie z Charlie'em Rose'em w 2005 roku Warren powiedział, że nie musimy podzielać tej samej religii czy przekonań moralnych, by współpracować w sprawie ubóstwa, chorób etc. Jako przykład podał swoje spotkanie z prezesem organizacji gejowskiej ACT UP. Zapytał go: „Eriku [nazywa się on Eric Sawyer], jak mogę ci pomóc rozpropagować twoje przesłanie?” Sawyer odrzekł: „Wykorzystaj swój autorytet” (29-31 min).
Warren powiedział wtedy Rose'owi: „Współpracuję z tymi ludźmi. […] Zależy mi na koalicji cywilizowanej, która oznacza powrót do pierwotnego znaczenia tolerancji”. Czy więc ów „świadomy celu” plan P.E.A.C.E. i nowa reformacja mają objąć praktykujących homoseksualistów? Jak się wydaje, Warren wierzy, że jego Świadomy Celu świat obejmie wszystkich. Na jakiej jednak podstawie uznać to za reformację od Boga?
Zarówno Blair jak i Warren przedstawili wizję Kościołów o jednakowym patrzeniu, rozsianych po całym świecie. Kościoły te mogą reprezentować dowolną religię i wszystkie religie, jeśli tylko zadeklarują jakiegoś rodzaju wiarę w jakieś bóstwo. „Kościoły te będą jak światło świecące w ciemności i przynoszące światłość światu” – stwierdził Warren. Dodał też, że im więcej świateł, tym jaśniejszy będzie świat.
Jego pogląd, że potrzebna jest „druga reformacja” i że ludzie różnych religii mogą stać się jej częścią, był już wielokrotnie dokumentowany. Posłuchajmy, jak Warren opisuje tę nową reformację:
„Kto jest w danej miejscowości mężem pokoju – a może niewiastą pokoju – kto cieszy się największym szacunkiem, jest otwarty i wpływowy? Nie musi być chrześcijaninem. Może być nawet muzułmaninem, lecz jeśli jest otwarty i wpływowy, to współpracujemy z nim, aby zaatakować pięciu olbrzymów. I to zapoczątkuje nam drugą reformację (Rick Warren, 23 maja 2005, Pew Forum on Religion) .
Mówiąc o „drugiej reformacji”, Warren przeciwstawia ją pierwszej reformacji, podczas której przed pięciuset laty chrześcijanie oderwali się od Kościoła katolickiego. Ośmiela się twierdzić, że reformacja od Boga mogłaby być wspólnym dziełem muzułmanów i wyznawców innych religii. Oraz praktykujących homoseksualistów. Cóż to byłaby za „reformacja”? Czy przypadkiem nie taka, przed jaką przestrzega Biblia, iż nadejdzie ona w dniach ostatnich, gdy ludzkość pokłoni się jednemu przywódcy – antychrystowi?
Przed wiekami człowiek usiłował dosięgnąć Boga (ponieważ uważał się za równego Bogu) za pomocą Wieży Babel (1 Mojż 11). Bóg jednak rozproszył ludzi i udaremnił ich plany, ponieważ plany te nie przynosiły chwały Stwórcy wszechświata. Czy międzyreligijny plan zjednoczenia wszystkich religii, aby „dosięgnąć Boga” i uzdrowić planetę Ziemię, nie jest w oczach Boga równie odrażający? Te plany rodem spod Wieży Babel nie przynoszą chwały Bogu – próbują za to uczynić bogiem człowieka.
Czy w tych podejmowanych obecnie przez człowieka wysiłkach nie pominięto Jezusa Chrystusa? Jedynie poprzez przyjęcie ofiary Jego krwi i wiarę w Niego człowiek może pojednać się z Bogiem. Wszelkie inne próby są próbami wejścia przez inne drzwi. „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, kto nie wchodzi przez drzwi do owczarni, lecz w inny sposób się tam dostaje, ten jest złodziejem i zbójcą” (J 10,1).
Przysłuchując się forum w Saddleback, Roger Oakland i jego współpracownicy usłyszeli tylko jeden werset biblijny. Przytoczono go tak szybko, że nawet trudno było zorientować się, że to fragment z Biblii bądź jego parafraza. Najwidoczniej Słowo Boże nie zostało uznane za kluczowy element tego międzyreligijnego planu zbawienia świata.
W trakcie pobytu pracowników Understand The Times na forum (a opuścili oni konferencję nieco wcześniej) nie wspominano też nic o Jezusie Chrystusie w kontekście owego planu pokojowego, choć Blair jeden raz użył sformułowania „nasz Pan”. Nie było mowy o przelanej krwi Jezusa i dziele dokonanym przez Niego na krzyżu, w żadnej też formie nie zwiastowano ewangelii.
Choć Saddleback uchodzi za Kościół „chrześcijański”, a jego pastor jest przez wielu uważany za najwybitniejszego i najbardziej wpływowego duszpasterza Ameryki, to podczas forum trudno było zauważyć tę chrześcijańskość. „Mieliśmy wrażenie, że znajdujemy się w Babilonie” – stwierdził jeden z członków UTT, słuchając tej międzywyznaniowej dyskusji i patrząc na fontannę, której wody spływały potokiem w dół pagórka jako specjalna atrakcja dla tych, którzy stali w kolejce, by dostać się do środka.
Surowe środki bezpieczeństwa podjęte na czas forum tworzyły dodatkowo złowieszczą atmosferę. Rogerowi Oaklandowi skojarzyła się ona ze ścisłą ochroną, jaką zapewniają papieżowi jego tajne służby w Rzymie. Nawiasem mówiąc, czytelnicy niniejszego artykułu nie wiedzą być może o tym, że odkąd Tony Blair porzucił anglikanizm i został rzymskim katolikiem, otrzymał specjalne prawo widywania się z papieżem.
Tony Blair i Rick Warren są bez wątpienia ważnymi graczami w nadchodzącej jednej religii światowej.
Jeszcze jedna dygresja: Rick Warren wydaje się coraz szczuplejszy. Gościom wchodzącym na forum wręczano ulotkę reklamową Daniel Diet Plan, „diety Danielowej”, zainspirowanej i stworzonej przez osobistych guru Ricka Warrena spod znaku New Age: dr. Oza, dr. Amena i dr. Hymana.
Wszyscy trzej eksperci w zakresie zdrowia z Saddleback są zwolennikami wschodniej medytacji. Według liderów ruchu New Age medytacja jest narzędziem, za pomocą którego masy ludzkie wkroczą w erę Wodnika, kiedy to człowiek uświadomi sobie własną boskość i to, że Bóg przebywa we wszystkim (zob. książka A Time of Departing)*.
Zdaniem Rogera Oaklanda ów ogólnoświatowy rząd i ogólnoświatowa religia, ku którym tak prą Rick Warren i Tony Blair, nastaną właśnie dzięki tego rodzaju narzędziom (zob. książka Faith Undone). Sam Warren już od wielu lat lansuje nauczycieli kontemplacyjnego mistycyzmu. Czy mistycyzm ów ma wspomóc stworzenie jego „świadomego celu” świata?
Co do stosowanej przez Warrena „diety Danielowej”, rodzi się jeszcze inne pytanie: czy jest możliwe, że baptysta stanie się katolikiem w trakcie stosowania „diety Danielowej” opartej na zasadach New Age? Ilu chrześcijan faktycznie zdaje sobie sprawę z procesu, który tutaj zachodzi? (Dieta stworzona przez wyznawców New Age może zawierać również elementy medytacji i wizualizacji. Przyp. red). Czy chrześcijaństwo głównego nurtu ulega dziś zepsuciu za sprawą planu P.E.A.C.E. i tworzenia systemu torującego drogę antychrystowi? Czy to „nowe” chrześcijaństwo jest odstępczym Kościołem, który utoruje szlak do zwiedzenia milionów?
Kobieta, która ukuła termin New Age, okultystka Alice Bailey, przekonana, że stoimy u progu nowego przebudzenia duchowego, stwierdziła, że ta nowa era oświecenia nadejdzie nie poza ramami Kościoła chrześcijańskiego, lecz raczej przez Kościół. Że zewnętrzne pozory Kościoła pozostaną początkowo nietknięte (tj. nadal będzie używana chrześcijańska terminologia), jednak zmiany będą następowały po cichu od środka.** Czyż nie tego właśnie jesteśmy dziś świadkami w „świadomym celu”, kontemplacyjnym, wyłaniającym się, międzyreligijnym Kościele?
Rick Warren i Tony Blair mają ze sobą wiele wspólnego pod względem swoich planów dla świata. Jednym z tych punktów stycznych jest ich stanowisko względem problemu, który określają jako fundamentalizm czy ekstremizm. Blair stwierdził, że „religia musi zostać wyrwana z rąk ekstremizmu i spraw nieistotnych i wykorzystana jako siła ku dobremu w okresie globalnych niepokojów”. Rick Warren „przewiduje, że fundamentalizm wszelakiej maści będzie jednym z wielkich wrogów w XXI wieku”.
„Fundamentalizm muzułmański, fundamentalizm chrześcijański, fundamentalizm żydowski, fundamentalizm świecki – wszystkimi nimi powoduje strach. Strach przed sobą nawzajem”. Blair i Warren omawiali podczas forum swoje poglądy na temat ekstremizmu i fundamentalizmu. Czy chrześcijanie wierzący Biblii zostaną w najbliższym czasie objęci taką właśnie definicją fundamentalizmu i ekstremizmu? Perspektywa odpowiedzi na to pytanie maluje się z każdym dniem coraz jaśniej.
Podczas jednej z wypowiedzi sfilmowanych w 2008 roku Tony Blair mówił o swej ambicji przyczynienia się do realizacji oenzetowskich Milenijnych Celów Rozwoju (United Nations Millennium Development Goals). W kontekście zorganizowanego niedawno w Saddleback całodniowego seminarium poświęconego zdrowiu, podczas którego promowano „dietę Danielową” i takie pojęcia z oenzetowskiej deklaracji Agenda 21 jak „sustainable living” (życie w równowadze z naturą i środowiskiem technologiczno-gospodarczym, ekorozwój), „going green” („przestawienie się na zielone”) czy „smart growth” („inteligentny rozwój miast”), tym bardziej intryguje pojawienie się w tym miejscu Blaira zaledwie parę tygodni później.
Czy Rick Warren świadomie otwiera drzwi wpływom Organizacji Narodów Zjednoczonych w swoim Kościele i być może w dziesiątkach tysięcy innych Kościołów na świecie? Podczas Światowego Forum Gospodarczego w Davos w 2008 roku Warren stwierdził, że „[przewodzi] niewielkiej sieci około 500 tys. Kościołów” (40 min) – oznacza to potencjalnie dobrze ponad 200 mln ludzi!
Rogerowi Oaklandowi i jego współpracownikom forum „Pokój w Zglobalizowanym Społeczeństwie” wydało się – delikatnie mówiąc – mocno niepokojące. „Musimy przestrzec, że nadchodzi sąd nad 'chrześcijaństwem', które nie jest wcale chrześcijaństwem” – stwierdził Oakland po zakończeniu forum. „Nadchodzi sąd, ale niewielu wydaje się na niego gotowymi”.
W Liście do Tytusa 2,13-14 polecono nam, abyśmy „na tym doczesnym świecie wstrzemięźliwie, sprawiedliwie i pobożnie żyli” w oczekiwaniu na nadejście Chrystusa: „oczekując błogosławionej nadziei i objawienia chwały wielkiego Boga i Zbawiciela naszego, Chrystusa Jezusa”. Będzie to moment chwalebny dla tych, którzy są gotowi, dla innych okaże się przerażający.
To, co z każdym dniem wydaje się niektórym coraz bardziej oczywiste, pozostaje zdumiewająco zakryte przed przywódcami głównego nurtu chrześcijaństwa. Ani jeden ze znanych liderów chrześcijańskich nie rzucił wyzwania Rickowi Warrenowi i nie wezwał go publicznie do wytłumaczenia się.
Przeciwnie, przywódcy ci albo milczą, albo co gorsza publicznie akceptują i rekomendują Warrena (np. znany nauczyciel Słowa John Piper zaprosił Warrena jako prelegenta na swą konferencję Desiring God – Pragnienie Boga).
Chuck Smith, założyciel Calvary Chapel, stanął przed zgromadzeniem tysięcy osób podczas krucjaty ewangelizacyjnej zorganizowanej przez Harvest Grega Lauriego i przedstawił Ricka Warrena jako swojego przyjaciela, pozwalając mu modlić się razem ze zgromadzonymi. Czy chrześcijańscy pasterze i przywódcy rozdzierają szaty na widok takich przypadków? Nic podobnego. Cisza dzwoni w uszach.
Biblia nie pozostawia cienia wątpliwości co do tego, że pewnego dnia zostanie wprowadzony fałszywy plan pokojowy z antychrystem na czele. „Gdy mówić będą: Pokój i bezpieczeństwo, wtedy przyjdzie na nich nagła zagłada, jak bóle na kobietę brzemienną, i nie umkną” (1 Tes 5,3).
Ktoś mógłby zapytać: „Po co w takim razie Roger Oakland i jego współpracownicy w ogóle pojechali na to forum?” czy: „Po co napisali ten raport?”
Odpowiedź jest prosta: ponieważ miłujemy ewangelię i wiemy, że jej poselstwo jest jedyną nadzieją dla każdego człowieka. Łącząc poszczególne punkty w ogólniejszy zarys – a taką próbą jest niniejszy raport – spełniamy biblijny mandat powierzony wierzącym: aby „podjęli walkę o wiarę” (Jd 1,3) i ostrzegali tych, którzy znaleźli się w obliczu duchowego zagrożenia.
Dla biblijnie wierzącego chrześcijanina nie ma alternatywy, choć koszt zajęcia stanowiska może się okazać wysoki, prowadząc nawet do utraty przyjaciół i współpracowników. Niewielka to jednak cena w porównaniu z tą, jaką zapłacił za nas na krzyżu nasz Pan.
„Jeżeli natomiast stróż widzi, że miecz spada, a nie zatrąbi na rogu i lud nie zostaje ostrzeżony, to gdy miecz spada i porywa kogoś z nich, ten ginie z powodu swojej winy, lecz jego krwi zażądam od stróża” (Ez 33,6). Na ziemi zostanie wprowadzony plan pokojowy. Nie jest to jednak plan pokojowy Pana. To fałszywy pokój i zwiedzie on wielu.
„...zwodzili mój lud, mówiąc: Pokój, chociaż nie było pokoju” (Ez 13,10).
„Gdy nadejdzie zgryzota, będą szukać pokoju, ale go nie będzie” (Ez 7,25).
„W owych czasach nie był bezpieczny ten, który wychodził, ani ten, który wchodził, gdyż nastały wielkie zamieszki dla wszystkich mieszkańców ziemi” (2 Krn 15,5).
(Wersety powyższe dotyczą historii Izraela. Zachęcamy do ich analizy w kontekście wydarzeń historycznych zawartych w Piśmie Świętym. Przyp. red.).
Przypisy
* Książka religioznawcy Raya Yungena, ukazująca, w jaki sposób wschodnie praktyki religijne infiltrują Kościół, ułatwiając mu zbliżenie z religiami pogańskimi. Omawia takie praktyki zaczerpnięte ze Wschodu bądź inspirowane Wschodem jak modlitwa kontemplacyjna, joga, labirynty, kierownicy duchowi, reiki, ojcowie pustyni, formacja duchowa, dyscyplina duchowa, Kościół świadomy celu i Emerging Church (Kościół wyłaniający się).
**Alice Bailey, The Externalization of the Hierarchy (New York, NY: Lucis Publishing, 1976), s. 510; cyt. na s. 123 książki A Time of Departing Raya Yungena, wyd. 2.
http://www.understandthetimes.org/commentary/c86.shtml
Od Redakcji
Chrześcijańscy przywódcy jadą na bestii
Apokaliptyczny wizerunek wszetecznicy jadącej na bestii odzianej w szkarłat i pijanej krwią zabitych świętych (Obj 17) od wieków intryguje i prowokuje rozmaite interpretacje. W kręgach biblijnego chrześcijaństwa przyjmowano zazwyczaj, że kobietą tą jest Kościół rzymski. Podstawy takiej interpretacji, zarówno egzegetyczne jak i historyczne, były i pozostają mocne.
Lecz kim naprawdę jest owa kobieta o tajemniczym imieniu „Wielki Babilon, matka wszetecznic i obrzydliwości ziemi” (Obj 17,5)? Tego dowiedzą się ci, którzy będą oglądać koniec jej dni. A będzie to koniec żałosny. Dziesięć rogów bestii i sama bestia „znienawidzą wszetecznicę i spustoszą ją, i ogołocą, i ciało jej jeść będą, i spalą ją w ogniu” (Obj 17,16).
„Dla Chrystusa”– bez Chrystusa
Nie wiem, jakie miejsce w tym proroctwie zajmują dzisiejsi przywódcy nominalnie wciąż ewangelicznego chrześcijaństwa. Najwyraźniej jednak wydaje im się, że mogą dosiąść bestii, ujarzmić ją i sterować nią. Bestia, której imperium według Nowego Testamentu (i Starego Testamentu również) będzie opierać się właśnie na „na trójnożnym taborecie”(by użyć metafory Warrena) – bo przecież według Słowa Bożego ogólnoświatowe imperium antychrysta ma mieć charakter w równej mierze polityczny i ekonomiczny jak i religijny – znienawidzi ich jednak, spustoszy, pożre i spali. Głupotą jest sądzić, że z pomocą antychrysta opanują świat „dla Chrystusa”.
Nie tyle nawet głupotą – wzgardzeniem Słowem Bożym, które nie daje najmniejszych podstaw do jednoczenia się z niewierzącymi i wrogami Chrystusa w budowie „nowego świata” i do mniemania, że chrześcijanie z ich pomocą zawładną światem i zbudują na nim królestwo Boże. Budowanie królestwa Bożego rękami ludzi to antybiblijna mrzonka, która wielokrotnie już prowadziła do tragedii i ludobójstw. Również i teraz do nich doprowadzi. Oby po raz ostatni.
Chrystus nie nakazywał zdobywania świata – nakazał głoszenie ewangelii całemu światu. A to zupełnie co innego. Gdy wysyłał swoich uczniów, by nauczali wszystkie narody, byli słabą grupką prześladowanych w prześladowanym narodzie. Mimo tego poszli i w swej słabości – lecz w mocy Bożej (1 Kor 2,1-5) rozgłosili ewangelię po krańce ówczesnego świata. Nieraz płacąc za to życiem, nigdy nie zajmując najwyższych stanowisk i nie bratając się z władcami. Do czasów Konstantyna. Wtedy ewangelię zaczął zastępować miecz.
Jezus zapowiedział: „Na świecie ucisk mieć będziecie” (J 16,33). Lecz przywódcom chrześcijańskim podoba się, że jadają obiady z prezydentami i obejmują się z premierami, niepomni słów apostoła, że żaden z władców tego świata nie poznał mądrości Bożej (1 Kor 2,6-8). Tak było już w chwili, gdy Konstantyn uczynił nominalne chrześcijaństwo religią swojego państwa. Bratając się jednak z wielkimi tego świata, chrześcijańscy liderzy powinni mieć w pamięci te proste słowa, że „przyjaźń ze światem jest nieprzyjaźnią z Bogiem” (Jk 4,4). I że Jezus powiedział: „ze świata nie jesteście, ale ja was wybrałem ze świata, dlatego was świat nienawidzi” (J 15,19). Chrześcijańscy liderzy łączący się w panreligijne alianse powinni szczerze zadać sobie pytanie, czy robią to rzeczywiście „dla Chrystusa”, czy może raczej wbrew Niemu, a dla samego siebie.
W oczekiwaniu na sąd
Trzydzieści lat temu, gdy zaczynałam swoje życie z Chrystusem, twórca Calvary Chapel Chuck Smith był uważany za obrońcę zdrowej nauki, a jego podopieczni i mnie pomogli wyrwać się ze szponów Ruchu Wiary. Poznawałam podstawy chrześcijaństwa dzięki książeczkom Billy'ego Grahama. Ówczesnych liderów polskiego chrześcijaństwa szanowałam, uważając ich za niedościgniony przykład pobożności i umacniając się duchowo świadectwem ich życia.
Dziś dokładnie ci sami ludzie gorszą miliony wierzących. Chuck Smith formalnie brata się z odstępczym Rickiem Warrenem i naraża na szwank życie wieczne tysięcy ludzi, którzy przyszli być może jedyny raz w życiu posłuchać ewangelii. Czyżby zapomniał o ostrych słowach Pana skierowanych do tych, którzy gorszą maluczkich? Jego podopieczni pozakładali ośrodki psychoterapeutyczne i wzgardzili Słowem Bożym. Billy Graham swoimi słowami urąga ewangelii, którą głosił (stwierdza np. że nigdy nie namawiał do nawrócenia muzułmanów i Żydów i że obawia się, czy trafi do nieba, ponieważ nie jest człowiekiem wystarczająco sprawiedliwym – http://www.tiqva.pl/tymoteusz/to-co-jest/146-telewizyjne-wiadectwo-billyego-grahama).
Szacowni polscy przywódcy chrześcijańscy, których dotąd traktowałam jako wzór, wypowiadają się w sposób niegodny ucznia Chrystusa. Fakt, że mają dziś często po 60, 70, 80 lat i że lada moment mogą stanąć przed trybunałem Chrystusowym (1 Kor 3), jakoś ich nie otrzeźwia. Żaden z moich dotychczasowych autorytetów nie zabrał oficjalnie głosu, nie odciął się od ruchu panekumenicznego – ostro wypowiadają się przeciwko krytykom tego ruchu. Kto nie chce się godzić na kompromis względem ewangelii, jest często zmuszony, a nieraz i zmuszany do opuszczenia swojego Kościoła. Czy to nie hańba, że z Kościoła wyrzuca się nie zatwardziałych grzeszników i fałszywych nauczycieli, lecz tych, którzy miłują Słowo Boże? Głosy protestu rozlegają się coraz częściej z kręgów Kościoła pozainstytucjonalnego z tej prostej przyczyny, że dla protestujących coraz częściej nie ma już miejsca w formalnych organizacjach religijnych, zrzeszających się w coraz większy organizm obejmujący powoli cały świat.
Dawne zasługi nie na wiele się zdadzą, jeśli później zdradziliśmy Pana. Biblia wielokrotnie powtarza przestrogi w rodzaju: „Kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony” czy: „Jeśli się odwróci, nie upodoba sobie moja dusza w nim”. Lecz na opamiętanie nie jest jeszcze za późno! Pan wciąż czeka i „okazuje cierpliwość”, ponieważ „nie chce, aby ktokolwiek zginął, lecz chce, aby wszyscy przyszli do upamiętania. A dzień Pański nadejdzie jak złodziej” (2 P 3,9-10). Każdy odpowie przed Panem sam za siebie. I nauczani, i nauczający. Tych ostatnich czeka jednak surowszy wyrok (Jk 3,1).
Ola Czwojdrak
« poprzedni artykuł | następny artykuł » |
---|