Albowiem przyjdzie czas, że zdrowej nauki nie ścierpią,

ale według swoich upodobań nazbierają sobie nauczycieli, żądni tego, co ucho łechce.

2 Tym. 4:3

Sum...ergo cogito

                                              
Uwaga Kartezjusza: „Myślę, więc jestem”, w swoistej interpretacji, zaczyna cieszyć się sporą popularnością w dzisiejszym świecie, który w ekspresowym tempie ucieka od rozumu i nawraca się na mistycyzm. Żeby więc nie było nieporozumień, odwróćmy słynną sentencję i  pomyślmy: Czy warto się do takiej stosować?
J e s t e m... w i ę c  m y ś l ę. Czy coś takiego brzmi po chrześcijańsku? Wbrew pozorom - tak!
Dlaczego - wbrew pozorom? Dlatego że „mistycyzm chrześcijański” niestety dobrze się w chrześcijaństwie zadomowił. Zdołano przekonać nie tylko świat niewierzący, ale i sam kościół, że wiara nie ma wiele wspólnego z myśleniem. Od najmłodszych lat śpiewałam na mszach znamienne słowa: „Wiarą ukorzyć trzeba zmysły i  rozum swój” i wśród tajemniczego dymu kadzidła nie śniłam nawet o tym, by ważyć się na roztrząsanie wzniosłych „spraw wiary” (nie mówiąc już o jakimkolwiek bliższym kontakcie z niepojętym Bogiem).
„Obce ciało” połknięte z radością
Mistycyzm, praktyka stricte pogańska, prędko zakradł się do wiary biblijnej. Chrześcijaństwo od początku męczyło się z gnostycyzmem, według którego to, co widzimy, czego dotykamy i co myślimy, to wielka iluzja. Bo prawdziwa rzeczywistość nie da się poznać ani zmysłami, ani rozumem, a wyłącznie przez „objawienie duchowe”. Uchrześcijanieni wielcy mistycy byli nie wiedzieć czemu zawsze przez kościół hołubieni. Dziś zjawisko przybrało jeszcze groźniejszy wymiar: wobec ogromnego naporu religii pogańskiej mistycyzujący, niemyślący chrześcijanin to dla niej gotowy nabytek! (Vide: Merton, DeMello). Co oglądamy na własne oczy: Hagin i pozytywne myślenie, wiara w wiarę i piekielne cierpienie Chrystusa, John Wimber i samouwiarygadniające się „przeżycia duchowe”, Roberts Liardon obcujący z Panem twarzą w twarz i przywożący objawienia z któregoś nieba (by wymienić tylko niewielki ułamek tego, co widzimy w Polsce), pociągają rzesze chrześcijan, zachwyconych „żywym chrześcijaństwem”! Wierzącym nie chce się badać Pism, jak czynił to Daniel, i nie chce im się myśleć. Nie chce im się wykorzystywać podstawowych środków poznawania Boga i Jego woli, w jakie nas On wyposażył.
Bóg niepoznawalny...
Czy chcę więc dowodzić, że Bóg jest „pojęty”? W żadnym razie. Boga nikt nie widział, mieszka On w światłości niedostępnej i jako jedyny posiada nieśmiertelność! Ktoś taki nie może być „pojęty”! Nie może być pojęty Ktoś, kto stworzył cały wszechświat... wypowiadając słowo! Wszechświat, który sam w sobie jest dla nas nie do wyobrażenia, nawet w maleńkim wycinku! Czy można pojąć Kogoś, w kogo sercu nigdy nie zalęgło się zło? Kto przenigdy się nie zmienia? Kto jest inny od wszystkiego, co istnieje, kto zawsze  j e s t, i nigdy nie było i nie będzie chwili, żeby nie istniał? Kto jest wszędzie naraz - ale nie jest powietrzem czy energią, jest Osobą?
Boga pojąć nie zdoła nikt - inaczej nie byłby On Bogiem.
Lecz w swojej przedziwnej  niepojętej łasce zechciał nas stworzyć, a kiedy jako wolne istoty zawiedliśmy całkowicie Jego zaufanie, zechciał - nie sposób pojąć dlaczego - mimo wszystko dać nam szansę powrotu do Siebie. Po co? Paradoksalnie i niepojęcie - po to, abyśmy Go poznali! Bo w tym jest życie: Abyśmy znali Boga i Tego, którego posłał: Jezusa Chrystusa.
...lecz i poznawalny
Jak więc poznać Tego, który już z definicji wydaje się niepoznawalny? Jego Słowo ma na ten temat niemało do powiedzenia. Lecz wbrew pozorom nie znajdziemy tam zachęt do ucieczki od rozumu i do poszukiwania doznań mistycznych! Apostoł Paweł tłumaczy jasno, pisząc o poganach: „To, co o Bogu wiedzieć można, jest dla nich jawne, gdyż Bóg im to objawił”! (Rz 1,19; BW). Rewelacja? Okazuje się, że Bóg sam zadbał o to, aby ludzie - jeszcze niewierzący, przez nikogo niepouczeni i nie „wtajemniczeni” - mogli Go poznać, wiedzieć to, co o Bogu wiedzieć można!
W jaki sposób? Czy Bóg obdarza każdego wizjami i snami, czyni jakiś niezwykły cud, nadprzyrodzone zjawisko i tak oto daje o Sobie znać? Niezupełnie. Paweł pisze dalej: „Bo  n i e w i d z i a l n a  Jego  i s t o t a, to jest wiekuista Jego moc i bóstwo, mogą być od stworzenia świata  o g l ą d a n e  w dziełach i  p o z n a n e  u m y s ł e m”! (Rz 1,20). Powiedziane jasno. Uzupełniają to inne fragmenty Nowego Testamentu, jak choćby ten: „Syn Boży przyszedł i dał nam  r o z u m, abyśmy  p o z n a l i  Tego, który jest prawdziwy” (1 J 5,20). A więc ludzki rozum i zmysły to podstawowe wyposażenie poznawcze dane nam przez Boga. Owszem, trzeba "korzyć je wiarą" tam, gdzie nie mogą sięgnąć, są one jednak znakomitymi narzędziami poznania, uznanymi przez Boga za adekwatne do naszej obecnej sytuacji.
Zwróćmy uwagę na charakter świadectwa, jakie Bóg zostawił w swym Słowie tym, którzy będą Go szukać. Pomijając kwestię niezbędnych tutaj objawienia i wiary, które przecież i tak są darem od Niego, Bóg zadbał, aby Jego świadectwo w Biblii było wiarygodne przede wszystkim dla rozumu człowieka. Nie przetrwa wiara zrodzona z subiektywnych przeżyć, z doraźnych wzruszeń i „głębokiego odczucia Bożej miłości”, które skłoniło nas do nawrócenia.
(W tym miejscu ktoś mógłby zaprotestować, podając przykład nawrócenia samego apostoła Pawła, który pozornie odmienił się właśnie w takim „subiektywnym objawieniu”. Zauważmy jednak, że po pierwsze, nie było to de facto subiektywne, chwilowe uniesienie emocjonalne, ale autentyczna, nadprzyrodzona ingerencja Boża „jak grom z jasnego nieba”, wcale przez Pawła nie oczekiwana; po drugie zaś - i równie ważne - spójrzmy, kim był Paweł: uczonym w Piśmie! I nie pierwszym lepszym, lecz kształconym pod okiem samego Gamaliela i obdarzanym przez starszych takim zaufaniem, iż powierzono mu niezwykle odpowiedzialną misję: ścigania uczniów Chrystusa. Paweł zatem doskonale wiedział, o co chodzi w chrześcijaństwie, znał historię Jezusa [ponieważ był Mu współczesnym] i - na wyrywki znał całe ówczesne Pismo Święte [Stary Testament]! Tylko więc jego twarde czy też zaślepione serce stało na przeszkodzie uwierzeniu, gdyż cały fundament prawdy znał. I to właśnie serce dotknął Duch Święty, tak aby Paweł mógł odtąd oprzeć życie na tym,  o  c z y m  d o b r z e  w i e d z i a ł. Swoim  r o z u m e m  Paweł był przygotowany do nawrócenia, a kiedy się nawrócił,  w i e d z i a ł,  d o  c z e g o  s i ę  n a w r ó c i ł).
Dzieło Ducha Świętego w człowieku opiera się na fundamencie biblijnych proroków i apostołów (Ef 2,20) i tylko na tym fundamencie może budować niezniszczalny gmach. Tęgie umysły - wielcy sceptycy po uważnym zbadaniu Biblii nawracają się. Wcale nie dlatego, że nagle mieli sen, że zdarzył się dziwny cud, że doznali mocnego wzruszenia. Nawracają się, bo po krytycznym zbadaniu Biblii i zawartych w niej słów proroków i  n a o c z n y c h  świadków (autorzy ksiąg nowotestamentowych bądź ich rozmówcy) nie mogli i nie chcieli uciec przed nieuchronnymi wnioskami, jakie wyciągnął ich  r o z u m.
Bóg obdarzył nas wspaniałym darem, darem będącym w jakimś stopniu odbiciem Jego własnej natury. To dzięki zmysłom i rozumowi poznajemy stworzony przez Niego świat, lecz nie tylko do tego ogranicza się ich rola. Są one bowiem dane jako narzędzie poznawania Najwyższego!
Bóg umie mówić dość głośno
Czy chcę przez to powiedzieć, że sny, wizje i cuda należy wykreślić z życiorysu chrześcijanina? W żadnym razie! Należy natomiast wykreślić ich poszukiwanie na własną rękę. Zwróćmy uwagę, że nie znajdziemy w Biblii precedensu samorzutnego wpadania w trans, „wyłączania umysłu”, żarliwego nasłuchiwania „głosu Pana”, nieraz aż do utraty przytomności. Wręcz przeciwnie. Po lekturze Biblii nasuwa się raczej wniosek, że jeśli Bóg chce przemówić do nas w sposób nadprzyrodzony, to poradzi sobie z tym doskonale bez naszej pomocy!
Balaam postanowił być ślepy na Boży zamiar. Nie ciągnęło go bynajmniej do poszukiwania woli Bożej. Więc Bóg sprawił, że przemówiła oślica!
Samuel usłyszał głos Pana! Czy wyczekiwał tęsknie na to nadprzyrodzone zjawisko? Nic podobnego! Zignorował je i spokojnie położył się spać. Cóż za karygodna nieduchowość! - powiedziałby ktoś. Lecz czy na pewno? Może czasem lepiej zignorować jakieś na pierwszy rzut oka nadprzyrodzone zjawisko i posłuchać rozumu? Bóg i tak zawsze znajdzie sposób. Tak jak stało się w przypadku Samuela, który i za drugim razem „bezczelnie” takie zjawisko zlekceważył. Lecz Bóg nie poczytał mu tego za uchybienie. Odezwał się na głos trzeci raz, i byłby to zapewne zrobił tylekroć, ile by było trzeba.
Czy Daniel, bardzo miły Bogu (Dn 9,23), praktykował medytację i wprawiał się w trans? Absolutnie nic na to nie wskazuje. Zauważmy, na czym polegały modlitwy Daniela, modlitwy, które kończyły się zawsze tak bardzo nadprzyrodzonym działaniem Boga: Daniel nie „wypróżniał umysłu”. Nie spędzał godzin na bezmyślnym powtarzaniu jednego czy dwóch słów (choćby to nawet było Imię Boże). Daniel „modlił się i mówił” (por. 9,4), wspominał łaskawość Pana i wyznawał grzechy swoje i swojego narodu, błagał za „świętą górą Boga”. Niezwykłe objawienia Boże przychodziły zupełnie niespodziewanie, niezainicjowane przez Daniela, przez jego odpowiedni „kontemplacyjny” czy „medytacyjny” stan, lecz przez  samego Boga, któremu tak się podobało.
A Dawid? Ten, któremu powierzył Pan tak niezwykłe proroctwa o Mesjaszu? Czy stało się to dlatego, że Dawid nauczył się „nie myśleć przed Panem” i w takim stanie wyczekiwać na Jego słowo? Czy skończył kurs proroków? Nie! Stało się tak, bo Bogu spodobało się, aby właśnie przez Dawida przekazać nam swe Słowo, Słowo, które w ogromnej części już się spełniło. Sam zaś Dawid? W Psalmach dał nam niejedną wskazówkę, na czym polega poznawanie Boga. Choćby taką: „Błogosławiony mąż, który [...] ma upodobanie w Prawie Jahwe, nad Jego Prawem rozmyśla dniem i nocą” (1,1-2; BT), czy: „Niebiosa głoszą chwałę Boga, dzieło rąk Jego nieboskłon obwieszcza” (19,2).

Ucieczka od rozumu, metafizyka, mistycyzm - to praktyka biblijnej wierze całkowicie obca. Syn Boży nie na darmo obdarzył nas zdolnością rozumu. „Wyłączanie umysłu” to od tysiącleci najprostsza droga do przeżyć duchowych - jednak nie przeżyć duchowych z udziałem Ducha Bożego! Bóg nie zwolnił nas od myślenia i Bóg nam myśleć nie zabronił. On nas do myślenia przygotował i do niego zachęca. Sum... ergo cogito (a przynajmniej staram się). Do czego też wszystkich namawiam.
(Nie zapomniałam o słowach: „Nie polegaj na własnym rozumie”. O tym przy innej okazji).

Pisz do nas: kontakt@tiqva.pl