Homeopatia- nauka czy okultyzm
Energia kosmiczna w butelkach
Homeopatia należy do bardzo popularnego i propagowanego obecnie rodzaju medycyny niekonwencjonalnej. Spotykamy w mieście szyldy informujące o gabinetach homeopatów, wzrasta obrót lekami homeopatycznymi. Homeopatia, która staje się coraz bardziej popularna, podnosi roszczenia „naukowości” i alternatywy w stosunku do medycyny akademickiej.
Jednak homeopatii nie można zaliczyć do tzw. „naturalnych metod leczniczych”, gdyż kieruje się ona zasadą podobieństwa (simile), której zdaniem naukowców nie da się zweryfikować naukowo (prof. prof. F. Anschtz, W. Forth). Brak dotychczas dowodów naukowych na skuteczność środków homeopatycznych. Korzenie homeopatii tkwią w okultyzmie, w magicznych wyobrażeniach XVIII w. Jest ona na wskroś magiczna, może najbardziej ze wszystkich metod paramedycznych.
Twórcą homeopatii był dr Samuel Hahnemann (1755-1843), syn malarza porcelany w Miśni (Niemcy). Jako wybitnie zdolnemu uczniowi umożliwiono mu studia medyczne w Lipsku, Wiedniu i Erlangen.
Był wolnomularzem i trzymał się z dala od chrześcijaństwa. Określał zbawcze dzieło Chrystusa jako urojenie i zabobon i przeciwstawiał Mu Konfucjusza, jako prawdziwego odkupiciela. [Jego przyjacielem był Mesmer, który praktykował magnetyzm i uchodził za największego bluźniercę oraz czuł wstręt do imienia Jezus]. Na życie zarabiał Hahnemann tłumaczeniem książek z języka angielskiego, włoskiego i francuskiego. W latach 1816-22 działał w Lipsku, ale z powodu silnego sprzeciwu profesorów i braku uznania dla jego nauk w Niemczech przeniósł się w r. 1835 do Paryża. Stale eksperymentował nad wytwarzaniem nowych środków leczniczych. Ostro krytykował ówczesne metody lecznicze, polegające często na upuszczaniu krwi lub „wypędzaniu choroby” za pomocą codziennej lewatywy.
W roku 1810 Hahnemann wydał swoje główne dzieło: Organon der Heilkunst. W par. 31 tego dzieła autor twierdzi, że choroby to „tylko duchowy, dynamiczny rozstrój życia”. Wysnuwa w nim też teorię o duchowym działaniu środków leczniczych - są to pojęcia czysto spirytystyczne. Mamy więc do czynienia z nauką o „uduchawianiu materii”. Hahnemann twierdził, że swoje metody uzyskał w drodze objawień spirytystycznych.
Pierwsza zasada homeopatii: leczenie podobnego podobnym
Słowo „homeopatia” składa się z greckich słów: homoion (podobne) oraz pathos (choroba). O co tu chodzi?
Przypuśćmy, że dokonałeś eksperymentu i stwierdziłeś, że olej rycynowy powoduje rozwolnienie. Nagle dochodzisz do wniosku, że skoro w dawce, którą zażyłeś, olej ten wywołuje taki skutek, to być może w znacznie mniejszej dawce wywoła on skutek odwrotny, leczniczy?
Tak rozumował twórca homeopatii, Hahnemann. Wypróbował on na sobie samym działanie kory chinowej, stosowanej już wówczas przeciw malarii, i stwierdził u siebie symptomy podobne do malarii: gorączkę, dreszcze i zmęczenie. (Niewykluczone, że wystąpiły u niego objawy uczulenia na chininę). Dojrzewała w nim myśl, że może byłoby możliwe, aby substancjami wywołującymi u człowieka zdrowego określone oznaki choroby oraz zaburzenia funkcji organizmu przy większym ich rozcieńczeniu leczyć choroby, które są do nich podobne, najlepiej wykazują zbliżone symptomy. Ustanowił w ten sposób regułę podobieństwa (łac. regula simile), głoszącą, że „podobne leczy się podobnym”, która stanowi sedno homeopatii (medycyna akademicka twierdzi, że chorobę leczy się lekiem skierowanym przeciwko niej).
Druga zasada homeopatii: potencjalizacja
Wyobraź sobie, że jesteś na przyjęciu imieninowym u Wojtka. Solenizant pragnie zaserwować coś specjalnego, więc przygotowuje koktajl. Robi to w twojej obecności: miesza wino z wodą mineralną. Widzisz, że bierze butelkę wina, wlewa ją do dzbanka, dolewa dziewięć butelek wody mineralnej i potrząsa dzbankiem. Dziwisz się, ale nic nie mówisz, bo a nuż będzie to smaczne. Zdumienie twoje jednak wzrasta, gdy Wojtek bierze ten dzban, wlewa jego zawartość do wiaderka - i dolewa jeszcze dziewięć razy po pełnym dzbanie wody mineralnej, a potem przez dłuższy czas wiaderkiem potrząsa.
- No, tego już za wiele! - mówisz. - Wojtek, toż to sama woda! Wolę wodę mineralną z oryginalnej butelki, przynajmniej ma bąbelki! Czy to nie lekka przesada nazywać to koktajlem?! To się chyba nie da pić!?
Wyliczasz szybko, że matematycznie rzecz biorąc w tym „koktajlu” znajduje się już tylko 1/100 wina, a więc ilości śladowe.
Wojtek jednak tłumaczy:
- Słuchaj, to właśnie to! Nie chodzi o to, żeby w tym koktajlu było trochę wina, ale o to, aby ten płyn, przez rozcieńczanie i potrząsanie stał się „duchowy”. I dlatego lepiej, jak tego wina będzie jak najmniej, bo potem smak i działanie nie będą zależne od gatunku wina, ale płyn będzie zawierał energię, przechwyconą z kosmosu!
Co sądziłbyś o Wojtku? Szpanuje? Oszukuje? A może zaraził się magicznym sposobem myślenia? Chyba tak, bo taki napój to czysta magia.
W przykładzie tym widzimy zasadę przygotowywania leków homeopatycznych. Kiedy homeopata wytwarza jakiś środek, przygotowuje najpierw pierwotną nalewkę, np. z drobno siekanej pokrzywy, z której soku robi wyciąg alkoholowy. Następnie bierze część tej pierwotnej tynktury, rozcieńcza ją 9 częściami rozpuszczalnika (alkohol lub nierozpuszczalne materiały z dodatkiem cukru mlecznego) i wstrząsa ten roztwór w szklanym naczyniu. Posiada on teraz rozcieńczenie jednej dziesiątej, a więc D 1, lub „potencję D 1”. Aby otrzymać D 2 bierze ponownie 1 część roztworu D 1 - i wstrząsa ją z 9 częściami rozpuszczalnika. Środek homeopatyczny jest więc rozcieńczany w stopniach dziesiętnych (system decymalny, stąd litera D), mimo iż w zasadzie można by od razu do np. 999.999 kropli rozpuszczalnika dodać jedną kroplę pierwotnej tynktury, aby uzyskać D 6. Na lekach widzimy więc cyfrę D, po której znajduje się cyfra arabska, określająca liczbę zer za jedynką. Rozcieńczenie D 10 oznacza stosunek 1cm3 do 10.000.000.000 cm3.
Sam wynalazca homeopatii, Samuel Hahnemann, preferował system centezymalny (1:100), w oznaczeniach leków używa się wtedy litery C; i tak np. przy rozcieńczeniu C 30 w butelce nie znajduje się już ani jedna molekuła czynnego środka leczniczego. Hahnemann wybrał słowo „potencja”, „dynamizacja”, bo chodzi nie tylko o „rozcieńczenie”, ale i o zwiększenie działania - zasilanie leku określoną siłą, aby mógł wystąpić efekt leczniczy.
Pewien homeopata wyznał, że od 16 potencji leki są całkowicie wolne od substancji wyjściowej i że na skutek potrząsania lub pocierania następuje niezidentyfikowany proces przemiany w jakąś energię, bardzo subtelną, pozostającą w płynie, bez względu na stopień dalszej potencjalizacji. Lek „dynamizuje się” przez to rozcieńczanie i wstrząsanie i przemienia się w „ducha lekowego”. Hahnemann zakładał, że przez proces „wstrząsania” (potencjalizację) uwalnia się coś dynamicznego, „chwyta się” kosmiczną „siłę życia”. Jest to zatem forma rytualnego potrząsania. A więc bazuje się tu na praktykach magicznych.
Z punktu widzenia czystej wiedzy przyrodniczej nie jest możliwe, aby środki te działały. Sposób przygotowania takich środków leczniczych jest sprzeczny z wiedzą medyczną, fizyczną czy chemiczną i według tej wiedzy są one zupełnie bezskuteczne.
Idea „siły kosmicznej” wskazuje na światopogląd okultystyczny. Siłę kosmiczną oferują: biała i czarna magia, joga, radiestezja, antropozofia i inne, nie może być ona absolutnie utożsamiana z mocą Bożą.
A oto zdanie samego Hahnemanna: „Wpuszczając do wielkiego jeziora kroplę leku nie da się za pomocą intensywnego mieszania zrobić z niego leku, siła leku znikłaby natychmiast. Dopiero silne wstrząsanie płynu oraz pocieranie proszku w małych ilościach rozwija siłę leku.” Chodzi więc o specjalne wpływy (siły tajemne)!
Nasz Stwórca obdarował nas ziołami leczniczymi, jednak kombinacja: roślina + medialność i magia jest nadużyciem tego daru. Homeopatia jest religią zastępczą: pragnąc przywrócić człowiekowi utraconą harmonię eliminuje pojęcie grzechu.
Przyczyna żywotności homeopatii leży w tym, że tanie substancje, sprzedawane w największym rozcieńczeniu jako drogie leki, przynoszą wysokie zyski.
Nie ma wątpliwości co do tego, że homeopatia odnosi sukcesy. Spróbujmy jednak odpowiedzieć sobie na pytanie, czy dzieje się to dzięki:
- środkowi homeopatycznemu?
- kosmicznej, okultystycznej mocy tego leku?
- towarzyszącym środkom zaradczym (zmiana środowiska, zakaz palenia, odstawienie używek, wypoczynek, spokój, odprężenie)?
- wierze w terapeutę czy środek? (a więc typowy efekt placebo).
Wiadomo, że wiele dolegliwości ma podłoże duchowe. Brak pojednania z Bogiem, życie według własnych zasad, wyrzuty sumienia powodują, że ludzie czują się duchowo źle i sięgają po różne specyfiki dla polepszenia swojego samopoczucia. Zamiast najlepszego lekarstwa, jakim jest w takim wypadku nawrócenie, wyznanie grzechów, przebaczenie bliźnim i modlitwa, stosuje się w zastępstwie wiarę w homeopatię. Jednak istnieje niebezpieczeństwo obciążenia okultystycznego (ponieważ otworzenie się poprzez homeopatię na kontakt z siłami demonicznymi to grzech) oddzielającego człowieka od Boga.
Homeopatię praktykują niestety nawet wyznawcy Chrystusa. Sam środek jako taki nie posiada mocy okultystycznej, „demona, którego należy wyrzucić”, ale na te moce otwarci są terapeuci, których obdarzamy zaufaniem i w ten sposób otwieramy się na działanie złych mocy, sił ciemności. Często terapeuta dobiera lek za pomocą środków okultystycznych, takich jak wahadło, stawianie diagnozy z oczu przy użyciu zdolności jasnowidzenia itp.
Jako chrześcijanie winniśmy się od takich praktyk dystansować. To, że jakiś lekarz czy terapeuta twierdzi, że posiada światopogląd chrześcijański, nie jest tu żadną gwarancją. W 1 Liście Jana 4,1 wzywa się nas, abyśmy badali duchy.
Pragnę zakończyć cytatem z Przypowieści Salomona (16,2): „Wszystkie drogi człowieka wydają mu się czyste, lecz Pan bada duchy.”
Tutaj można zapoznać się z treścią książki Samuela Hahnemanna p.t. Hahnemann's Organon Of Medicine
Tutaj jest zamieszczony skrócony życiorys Hannemanna: http://pl.wikipedia.org/wiki/Samuel_Hahnemann
W opracowaniu artykułu skorzystano z niektórych informacji zawartych w książkach:
Dr Samuel Pfeifer, Czy zdrowie za wszelką cenę? Medycyna alternatywna a wiara chrześcijańska, EFFATHA, Wrocław 1994;
Dr Manfred Heide, Błędne drogi uzdrawiania, EFFATHA, Wrocław;
Emil Kremer, Słowo Boże otwiera nasze oczy, TEW, Poznań 1991).
« poprzedni artykuł | następny artykuł » |
---|